Nadeszła chwila, na którą czekałem już od dawna. "The Legend of Heroes: Trails from Zero" była na mojej liście do ogrania od chwili, gdy zakończyłem wydarzenia z Liberl, jednak brak oficjalnego zachodniego wydania stanowił poważną przeszkodę. A choć była opcja obejrzenia gameplay'u (co też zrobiłem), nie było to to samo co osobiste doświadczenie. Wreszcie jednak modły moje i wielu fanów spotkały się z odpowiedzią i wreszcie mogę wam co nieco opowiedzieć o tym, jak rozpoczyna się dualogia Crossbell.
Crossbell. Najważniejsze miasto handlowe Zemurii. Miejsce, gdzie wschód łączy się z zachodem. Jednak pod tą barwną fasadą kryją się liczne rysy. Korupcja rządu, ingerencje polityczne sąsiadów, zorganizowana przestępczość i o wiele więcej. Lloyd Banings, który po kilku latach nieobecności wraca do tego będącego mu domem miasta, wstępuje w szeregi policji, chcąc ruszyć śladami swego starszego brata i rozwiązać kilka dawnych zagadek. Kończy się to jednak na tym, że wraz z grupą sobie podobnych ekscentryków i idealistów tworzą nową, niecieszącą się uznaniem dywizję, zwaną Sekcją Służby Specjalnej (Special Support Section). Teraz ich zadaniem staje się trudna, czasem niewdzięczna pomoc miastu, które skrywa więcej mrocznych tajemnic, niż się na pierwszy rzut oka wydaje…
Ostrzegałem już nie raz i nie dwa, ale nigdy nie zaszkodzi zrobić tego ponownie. Gry z tej serii tworzą jedną, spójną całość. Poszczególne arki zapewniają sobie dostateczny poziom niezależności od siebie, by obranie sobie innego punktu początkowego nie stanowiło takiego problemu co w innych przypadkach. Ale choć nie jest to konieczne, to jednak wskazane. W przeciwnym razie może nas ominąć wiele ciekawych smaczków i odwołań, a niektóre z wątków głównej fabuły nie będą dysponowały pełnym kontekstem.
Co do świata, który przychodzi nam przemierzać podczas naszych przygód, to tu doszło do różnicy nie tyle w samym wydaniu, co w koncepcji. Tym razem osią wydarzeń jest właśnie Crossbell. Oznacza to przede wszystkim miasto, ale też otaczające je tereny. Sprawia to, iż eksploracja terenu musi się opierać na trochę innych zasadach. Większość mapy dość szybko staje przed nami otworem, pozwalając nam w znacznej mierze na swobodne przemieszczanie się. Sprawę dodatkowo ułatwia udostępniana na wczesnym etapie gry opcja szybkiej podróży. Nie należy jednak zakładać iż oznacza to, że od razu mamy możliwość eksploracji każdego zakamarka. Poszczególne aspekty, lokacje i możliwości mają stawać się dostępne wraz z naszymi postępami w grze, a niektóre są ściśle powiązane z konkretnymi wydarzeniami fabularnymi i misjami. Biorąc pod uwagę ograniczenie obszaru działań, jest to rozsądna, pozwalająca zachować równowagę koncepcja.
W aspekcie walki weterani poprzednich części odnajdą się bez większych problemów. Po zetknięciu się z wrogiem na mapie świata (możemy przedtem dać się zaskoczyć, zaskoczyć wroga, lub też go wpierw ogłuszyć), trafiamy na niedużą arenę, na której rozgrywa się całe starcie. Walki odbywają się w systemie turowym, gdzie o kolejności ruchów decydują statystyki postaci, w co można na różne sposoby ingerować. Mogą temu też towarzyszyć rozmaite premie, które różnią się zależnie od warunków otoczenia. Nasze tury zaś można wykorzystać do poruszania się, ataków zwykłych, korzystania ze sztuk (arts), technik (crafts) czy przedmiotów. Ogólnie rzecz biorąc w całym systemie ciężko jest się dopatrzyć jakiś fundamentalnych zmian. Grind z racji zastosowanych rozwiązań jest średnio konieczny, ale w razie potrzeby możliwość przyspieszenia czasu sprawia, iż nie jest tak uciążliwy.
Jeśli chodzi o modyfikacje warte wspomnienia, to dotyczą one głównie ataków jako cała drużyna. W pewnych chwilach podczas walki (głównie gdy uda nam się dokonać zasadzki) zyskujemy możliwość wykorzystania uderzenia, w ramach którego do akcji wchodzą wszyscy czynni członkowie drużyny w szarży (Team Rush). Istotną innowacją są też techniki kombinacyjne. Z czasem możemy nauczyć się takich właśnie ataków specjalnych wykonywanych przez dwie osoby z drużyny. Ciosy te łączą ze sobą różne właściwości i są dość drogie pod kątem wymaganej energii, ale efekt jest tego wart.
Warto też wspomnieć o członkach wsparcia (Support Members). W wypadku opowieści z Crossbell, większość czasu przyjdzie nam przemierzać mając do dyspozycji jedynie kwartet tworzący SSS. Jednakże, podczas fabuły kilka razy będziemy mieć dostępnych dodatkowych członków drużyny. O ile wymiana postaci w trakcie walki nie jest możliwa, można tego dokonać podczas przemierzania świata. Podczas starć bohaterowie na pozycji wsparcia mogą okazjonalnie pojawić się w kolejce tur, aby zaoferować wsparcie w formie ciosu lub buffów. Do tego mamy swobodny dostęp do przysługujących im technik kombinacyjnych.
Pod kątem fabuły nie można się niczego doczepić. Dualogia Crossbell ma pod tym względem reputację najlepszej z serii i nietrudno jest dostrzec dlaczego. Raz jeszcze możemy ujrzeć, jak na naszych oczach rozgrywa się długa i skomplikowana opowieść, ukazująca nam wiele rozmaitych aspektów przedstawionego nam świata i żyjących w nim postaci. Fakt iż w jej ramach krążymy po ograniczonym terenie sprawia, że podczas wędrówek regularnie natrafiamy na postacie, które już mieliśmy okazję wcześniej poznać. Pozwala to na lepszy wgląd w życie i przygody tychże NPC-ów, co nadaje całości dodatkowej głębi. Nie można też zapomnieć o jakże częstych wątkach humorystycznych, które nie raz i nie dwa dadzą nam dobry powód do śmiechu.
Graficznie nie należy czekać na żadną rewolucję. W tym wypadku mamy do czynienia prostą, lecz cieszącą oko grafiką, z którą mieliśmy okazję zetknąć się w serii "Trails in the Sky". Oznacza to dwuwymiarowe postacie na trójwymiarowym tle, co razem tworzy przyjemną kombinację. Do tego dochodzi też fantastyczna, wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa. Choć warto wspomnieć, iż dialogi w głównych scenach fabularnych są czytane przez aktorów, to dostępna jest jedynie oryginalna wersja japońska.
Jako że już miałem okazję zapoznać się z opowieścią zawartą w grze wcześniej, moja chęć do jej ukończenia była nieco mniejsza. Bynajmniej jednak nie oznacza to, iż jestem doświadczeniem rozczarowany. Wręcz przeciwnie, bawiłem się doskonale. Historia jest naprawdę wciągająca, walki zapewniają rozsądne wyzwanie, a sceny komediowe zapewniają sporo śmiechu. Do tego mogę dodać, że ścieżkę dźwiękową mam zawsze dostępną. Polecam z całego serca.
Plusy
- Wciągająca fabuła
- Doskonały soundtrack
- Przyjemny humor
Minusy
- Spory bactracking przy eksploracji świata
Komentarze
Użytkownik Gość_Req* dnia sobota, 1 czerwca 2024, 12:19 napisał
Z tego co pamiętam, korzystano przy tym z dzieła Geofrontu, podobnie jak z Lazurem.
Dodaj komentarz