Taniec marionetek

2 minuty czytania

taniec marionetek

Żyjemy w złotej erze literatury fantasy. Opowieści o wielkich, szlachetnych czynach napisane przez zagranicznych pisarzy cieszą się ogromną popularnością. Jednak kraj nad Wisłą również ma swoje asy w rękawie pod postacią autorów, którzy wykazują duże chęci i umiejętności w dziedzinie bawienia się konwencjami. Tym razem na warsztat trafiła książka Tomasza Nizińskiego zatytułowana "Taniec marionetek".

Ostrzeżenie dla wszystkich! To nie jest historia o ratowaniu świata. Nie doświadczymy tu żadnych epickich dokonań. Nikt nie stoi na krawędzi zagłady, a największym zagrożeniem jest powiększenie zadłużenia w banku. Mimo to nie odczujemy tu ani chwili nudy i to w takim świecie właśnie lądujemy, wraz z Siódmym Regimentem z Erei, "najwytrwalszą" z kompanii najemników. I to w tym miejscu będziemy podziwiać, jak świat stacza się jeszcze bardziej.

Pierwsze opisy krainy, w której rozgrywają się wydarzenia, są bardzo konkretne. Sceną dla historii jest miasto Caellarh i jego okolice. To stolica regionu kilkadziesiąt lat wcześniej podbitego przez królestwo Erei. Nie jest to przyjemne miejsce – cały ten obszar to zaścianek, gdzie postęp powiedział dobranoc krótko po wynalezieniu rolnictwa, a do tego raz za razem, zupełnie jak w zegarze z kukułką, wybuchają kolejne powstania przeciwko okupantowi. Nikt dobrowolnie by się tu nie wybierał, ale jednocześnie miasto stanowi idealne miejsce dla powieści fantasy. Ciągłe wrzenie sprzyja podejrzanym interesom i nie brak powodów, by rozpocząć rąbaninę.

Postacie są intrygujące. Nie są szlachetnymi herosami, którzy w imię swoich idei zmieniają świat. Główny bohater, a właściwie antybohater, to oficer oddziału najemników, który niejedno widział, niejedno zrobił i nie szuka żadnych usprawiedliwień dla swoich działań. Do jego najważniejszych zauszników należą choćby szalony alchemik, leniwy kwatermistrz z niezrównanym talentem do kradzieży i wydziedziczony arystokrata, który zawarł najbardziej jednostronną umowę z diabłem w dziejach. Każdy ma tutaj coś za uszami i choć nikt nie chciałby się z nimi spotkać na ulicy lub polu bitwy, to są niezastąpionymi towarzyszami protagonisty.

Książka jest po prostu przesiąknięta cynizmem i czarnym humorem, nie można tego nie zauważyć. Główni bohaterowie są jedynie pionkami i obserwatorami przełomowych wydarzeń, chcą się tylko utrzymać na powierzchni i nie zawahają się w tym celu poświęcać innych ludzi. Najważniejsze politycznie postacie, nawet jeśli chcą uczynić świat lepszym miejscem – co jest dość rzadkie, zapewniam – to ich największym zmartwieniem jest zdobycie silnej pozycji na ”szachownicy”. Niedorzeczność sytuacji i pewnych wypowiedzi, które mogą łatwo zaburzyć typową wizję świata, sprawia, że ciężko jest przeczytać choćby dziesięć stron bez napadu chichotu.

Nie wiedziałem, czego się spodziewać po "Tańcu marionetek". Opisy wydawały się jednocześnie niepokojące i zachęcające. Kiedy jednak zacząłem czytać, to powieść po prostu mnie wchłonęła. Akcja jest wartka, sporo w niej wątków i niespodzianek, a do tego zdumiewająca liczba śmiesznych sytuacji. Zachęcam wszystkich do lektury, lecz również ostrzegam – idealiści mogą przy niej stracić wszelką wiarę w ludzkość.

Dziękujemy wydawnictwu Genius Creations za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...