Mroczna baśń braci Grimm o "Fleciście z Hameln" jest dość dobrze znana i osadzona w historii, bo w XIII wieku naprawdę z pewnego dolnosaksońskiego miasteczka zniknęły dzieci, a potwierdzenie tamtych wydarzeń można znaleźć w wielu dokumentach. Źródła nie podają jednak, jak doszło do tej tragedii i od czego wszystko się zaczęło, a to, jak mawiała Agatha Christie, jedynie godzina zero, bo odliczanie zaczyna się o wiele wcześniej...
Historie, które nie zostały dopowiedziane, często pobudzają wyobraźnię autorów i prowokują do tworzenia kolejnych, lepszych lub gorszych, alternatywnych wersji opowieści. "Szczurołap" spod pióra Jaya Ashera i Jessiki Freeburg należy do tych lepszych i jest bardzo wiarygodny.
Mieszkańcy Hameln nie mogą poradzić sobie z plagą szczurów, przez którą zapasy jedzenia znikają w oszałamiającym tempie, a ludzie zapadają na groźne choroby. Wszystko to sprawia, że są skłonni wiele zapłacić komuś, kto uwolni ich od plagi. Wtedy zjawia się tajemniczy Szczurołap twierdzący, że rozwiąże ich problem. Najbardziej zauroczona jest nim głucha Magdalena, która ze względu na niepełnosprawność została odrzucona przez społeczność, ale tym samym może obserwować wszystkich bez skrępowania. Młoda kobieta czeka na kogoś, kto ją pokocha i zaakceptuje i kimś takim wydaje się przybysz, który jak się okazuje – ma także mroczną stronę.
Autorzy komiksu postanowili uzupełnić baśniową opowieść o kilka dodatkowych wątków, jak to, że włodarze miasta nie chcieli zapłacić Szczurołapowi ze względu na skąpstwo, a strach przed czarami czy brak wiary w jego szczere intencje stanowiły dla nich jedynie wygodną wymówkę. Ciekawy jest także motyw odkrywania odpowiedniej melodii, poszukiwania właściwych, skutecznych dźwięków przez Szczurołapa, który musi zapracować na oszałamiający efekt końcowy, gdyż nawet jego magia rządzi się określonymi prawami.
Jay Asher i Jessica Freeburg sprawili, że ich wersja opowieści jest czymś więcej niż tylko smutną historią miłości dwojga wyrzutków. Odbiorca może odczytać ją dosłownie albo uniwersalnie – jako historię o ludzkich słabościach, strachu przed obcymi czy poszukiwaniu swojego miejsca w świecie.
Okładka na pewno zachęca do sięgnięcia po komiks, jest przepiękna, przykuwa uwagę i przypomina ilustracje z klasycznych baśni autorstwa braci Grimm. Ilustracje wewnątrz są już utrzymane w zupełnie innym stylu. Nasycone żywymi kolorami przypominają bardziej obrazy znane z Disneyowskich produkcji niż posępnych opowieści. Najwyraźniej taki klimat chcieli uzyskać autorzy, bo całość jest bardzo spójna, choć w konsekwencji Szczurołap bardziej przypomina nastoletniego amanta niż zagadkowego przybysza skrywającego straszny sekret.
Wartościowe jest także to, że twórcy postanowili opowiedzieć bardzo mroczną historię bez epatowania makabrą. Makabra byłaby pewnie efektowna, ale też prosta i w sumie dość banalna. Kolejne obrazy są czytelne i eleganckie, a śmierć nie musi wiązać się z obrazem wybebeszonych zwłok, co jest ogromnym plusem opowieści.
Minusem są za to realia historyczne, ponieważ mamy dokładnie określony czas – 1248 rok – ale rzeczywistość w kilku miejscach nie przystaje do niego. Przede wszystkim przymierająca głodem, biedna wieśniaczka nie powinna móc sobie pozwolić na zakup papieru, żeby dla przyjemności spisywać wymyślone historie, skoro wówczas papier należał do produktów deficytowych, a przez to bardzo drogich. Szczurołap powinien mieć natomiast ogromną, ciężką księgę, a nie mały notesik, którego nikt jeszcze nie stworzył.
Jest też pewien element, który stanowi jednocześnie zaletę i wadę tej historii, czyli Magdalena. Z jednej strony bardzo się cieszę, że autorzy postanowili zachować postać głuchej bohaterki, która jest bardzo inteligentna oraz widzi i rozumie o wiele więcej niż przeciętny mieszkaniec Hameln. Z drugiej – wątpliwości wzbudza fakt, że biedna, zepchnięta na margines wieśniaczka potrafi czytać i pisać (co wtedy należało do rzadkości), a do tego czyta z ust tak dobrze, że rozumie wszystko, co mówią ludzie, i sama mówi prawie idealnie.
Jednak głuchota jest wyjątkowo niekomiksowa, bo trudno ukazać w komiksie ten rodzaj niepełnosprawności tak, żeby było to zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy. Najłatwiej byłoby zamienić Magdalenie uszkodzenie słuchu na jakąś inną niepełnosprawność albo stworzyć inny powód, przez który została wykluczona ze społeczności Hameln. Autorom należy się pochwała, że zmierzyli się z tym problemem, choć nie obyło się bez potknięć.
"Szczurołap" nie jest pozycją idealną, ale na pewno warto poświęcić mu uwagę. Czytelnicy znający baśń braci Grimm znajdą tu wiele powodów do dalszych interpretacji historii, a ci, którzy zetkną się z tą opowieścią po raz pierwszy, otrzymają spójną, wiarygodną wersję wydarzeń i na pewno zechcą dowiedzieć się więcej.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz