Sądzę, że całkiem sporo znanych mi osób ucieszyłoby się, gdyby nagle otworzyła się przed nimi możliwość posługiwania się magią. Ba, myślę że znam kilkoro takich, którzy gotowi byliby oddać ostatnie pieniądze, gdyby w zamian uzyskali jakieś nadnaturalne zdolności. Co tu kryć, sama chętnie dopisałabym sobie "czarodziej" przed nazwiskiem. Nie żebym miała pewność, że dzięki temu życie stałoby się łatwiejsze – ale niewątpliwie byłoby ciekawsze. Niestety, intuicja podpowiada mi, że na list z Hogwartu nie mam co liczyć, ukrytych w szafie wrót do innych wymiarów też nie znajdę, a pierścionki to ja raczej gubię niż znajduję. Innymi słowy – chciałoby się, ale się nie da. Tymczasem niejaka Ida Brzezińska ma odwrotnie. Ona może, powinna, wręcz musi zostać czarodziejem. Sęk w tym, że za diabła nie chce. Urodziła się w szacowanej rodzinie z długimi tradycjami magicznymi, jej przyszłość od dawna jest zaplanowana, tylko... Ida ma zupełnie inne plany.
Zmęczona ciągłymi intrygami ojca, młoda Brzezińska opuszcza rodzinny dom, by rozpocząć wymarzone studia na wydziale psychologii. Ma niezłomną wolę, na którą nie sposób wpływać! Cały kłopot w tym, że ma również olbrzymiego Pecha. Pech z kolei ma potężny ubaw z rzucania Idzie kłód pod nogi. Nie chce być czarodziejką? Nie ma sprawy, w takim razie zostanie medium. I tu już dziewczyna nie ma nic do powiedzenia, bo jeśli nie nauczy się kontrolować talentu, jaki się jej niespodziewanie objawił, wszechobecne duchy szybko ją wykończą. Co właściwie nie byłoby może aż tak złym rozwiązaniem, zważywszy że ciotka, do której Ida trafia na szkolenie, momentami wydaje się gorsza niż wszystkie siły nieczyste tego świata.