Zarówno tytuł książki, jak i jej autor, nie były mi wcześniej znane, więc nie wiedziałem, czego się spodziewać w związku z "Łowcą czarownic". Kierowałem się więc notkami na okładce – na tytułowej karcie widnieje dopisek mówiący o tym, że jest to "brytyjska odpowiedź na Stephena Kinga". Choć Kinga osobiście nie czytam, to jednak wiem, że stał się on niejako ikoną współczesnych horrorów i z tego powodu moje zaciekawienie recenzowanym tytułem gwałtownie wzrosło – czy naprawdę jest aż tak dobry (i aż tak przerażający, jak na horror przystało), że porównują go z dziełami takimi jak "Lśnienie" czy "Bezsenność"?
Otóż nie. Nie ma co ukrywać, że autor – William Hussey – kieruje tę pozycję przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Wynika z tego dosyć prosty, trzecioosobowy ton narracji, który jednak często staje się aż za prosty, a przez to nudny i przewidywalny. Również dialogi nie stanowią mocnej strony Husseya – są przesycone sztucznością i "sztywnością". Często, zamiast wprowadzić element humoru, wywołują tylko ziewnięcia czytelnika. Lecz to jeszcze byłoby do przełknięcia nawet dla mnie, bo spotkałem się w swoim życiu z gorszymi "babolami". Miarka się przebrała, gdy skończyłem czytać ów "horror" raczej rozbawiony niż przerażony perypetiami bohaterów. Książka ma w sobie może jeden fragment, który potrafi wprowadzić czytelnika w stan niepokoju, a i to nie u każdego; choć u dzieci, jako grupy docelowej, powinno to działać.
Mimo powyższych wad muszę przyznać, że "Łowcę czarownic" czyta się szybko i przyjemnie, bo treść, choć dosyć naiwna, jest jednak wciągająca. Również sama fabuła jest godna pochwały, gdyż z takim pomysłem się jeszcze nie spotkałem – siły dobra walczą ze złem posiłkując się nowoczesną technologią, jednak nie jest to zwykła, typowa wielka spluwa rodem ze starych filmów s-f, a coś bardziej wyrafinowanego, czego nie zdradzę w tej recenzji, jako że kilku z was być może sięgnie po ten tytuł. W zarysach treść książki przedstawia się tak, że główny bohater – kilkunastoletni Jake Harker – jest maniakiem komiksów i niejako żyje w ich świecie, odcinając się od prawie wszystkich swoich rówieśników. Rozmawia jedynie z Rachel, jego klasową koleżanką, w której się podkochuje. W pewnym momencie swojego życia odkrywa, że rzeczywistość może być bardziej przerażająca i fantastyczna niż niejeden komiks – jego rodzina od pokoleń przeciwstawia się niemalże nierealnym, a jednak prawdziwym siłom zła. I choć w tej walce zawsze wygrywają, to często wbrew swojej dobrej naturze, poprzez składanie ofiar mrocznym istotom. Taką ofiarą ma stać się właśnie Jake.
Jeśli chodzi o wydanie książki, to nie ma na co narzekać. Okładka, choć jest dosyć "cukierkowa" (w rozumieniu kolorów i ich nasycenia), to jednak została całkiem dobrze zaprojektowana i skutecznie przyciąga wzrok. Niemałych rozmiarów czcionka również sugeruje, że to pozycja dla dzieci, co jednak nie jest żadnym minusem dla pozostałych czytelników – co więcej, jest bardzo wygodna do czytania np. w autobusie lub pociągu, gdzie często ciężko skupić wzrok na małych literach. Jedyna rzecz, do jakiej mógłbym się przyczepić, to ilość stron, których jest aż 365. Liczba ta sprawia mylne wrażenie, że książka zawiera w sobie coś ciekawego, a tak naprawdę są to w większości durne dialogi i niepotrzebne opisy, zwane popularnie "zapełniaczami".
Podsumowując, "Łowca czarownic: Świt demonów" to swoiste połączenie fantasy o demonach, czarownicach i ich pogromcach z science-fiction wprowadzającym akcent nowoczesności i sugerującym możliwość zaistnienia podobnej sytuacji w naszym, teraźniejszym świecie. Książkę tę polecam szczególnie osobom poniżej 14-stego roku życia, bo to do nich została skierowana i to im raczej się spodoba. Jak sądzę, to również dla nich autor wprowadził niewielki (acz widoczny) element moralizatorski, mówiący o tym, iż nigdy nie należy wybierać "mniejszego zła", bo zawsze istnieje jakiś "dobry" sposób na rozwiązanie problemu.
Jednakże, jak to na naszym polskim rynku literatury, cena książki wręcz odstrasza – 39,90zł – i jest to główny powód, dla którego odradzam jej kupno, a osobom zainteresowanym jej przeczytaniem polecam poczekanie kilku miesięcy i udanie się po nią do biblioteki.
Dziękujemy wydawnictwu Jaguar za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz