Po świetnym "Imieniu wiatru" i "tylko" dobrej pierwszej części "Strachu mędrca" liczyłem, że druga mnie nie zawiedzie. Głównym powodem był styl autora, za sprawą którego opowieść wraz z rozwojem akcji staje się coraz lepsza. W Polsce jego książka została podzielona na dwie, lecz nie jest to wszak jego wina.
W "Strachu mędrca cz. 2" główny bohater wreszcie stanie się mężczyzną. Zmieni się nie do poznania, nie będzie tym samym nieśmiałym chłopcem, choć do Kvothe – dość ponurego karczmarza, jeszcze mu daleko. A ma ukazać się jeszcze tylko jeden tom! Przez dużą część książki protagonista będzie się uczył nowych umiejętności od Ademów (gdzie m.in w ich kraju będzie się toczyła akcja), czasem rywalizował z nowymi postaciami, ale nie zawsze wychodził ze starć zwycięsko, co mnie ucieszyło. Nie lubię, gdy wszystko staje się oczywiste, a bohater nie ma sobie równych. Poza powieścią, w karczmie, gdzie Kronikarz spisuje relacje Kvothe'a, niestety mało się dzieje, więc pewnie dopiero w trójce akcja pójdzie daleko do przodu.
W tej pozycji poznamy wspomnianych przeze mnie wcześniej Ademów – ludzi, którzy są uważani za najlepszych wojowników. Dowiemy się trochę o ich legendach, tradycjach, zwyczajach, a nawet o języku, jakim się posługują. Wszystko to zostało bardzo skrupulatnie wplecione w powieść, a poznawanie kultury tych osób jest bardzo ciekawe, gdyż znacznie różnią się od innych. Mają całkowicie odmienne spojrzenie na świat i są niesamowicie cierpliwi oraz spokojni. Emocje ukazują inaczej niż reszta ludzi. Uśmiech, szacunek i wiele innych tego typu rzeczy pokazują za pomocą samych rąk! Jak bohater się wśród nich odnajdzie? Tego dowiecie się z lektury.
Cała opowieść została napisana tak samo jak w innych tomach, czyli spotkamy w niej masę długich opisów, określeń i porównań. Autor bardzo szczegółowo, barwnie i dogłębnie wszystko opisuje, aby zmusić czytelnika do myślenia i aby mógł on jak najlepiej odwzorować w wyobraźni daną sytuację. Są jednak momenty, które trudno zinterpretować, gdyż pisarz podał za mało informacji. W takich wypadkach sam musiałem dopowiedzieć sobie pewne wiadomości, czego nie lubię robić.
W recenzji poprzedniego tomu narzekałem na wątek miłosny. W drugim poprawy jednak nie widać. Relacja Denny z Kvothe cofnie się "prawie" do momentu, który był na początku pierwszej części "Strachu mędrca". "Prawie", bo będą pewne komplikacje spowodowane zmianą bohatera, która następuje u Ademów, ale także dzięki Felurianie. Uważam, że ten wątek można było lepiej poprowadzić, a najbardziej denerwuje mnie to, że nadal nic nie wiadomo o tożsamości patrona Denny, który mógłby odegrać w jej i bohatera życiu bardzo ważną rolę. Pozostaje czekać na trzeci tom, który – mam nadzieję – bardziej skupi się na tych postaciach.
Tym razem zdarzenia są tak samo ciekawe jak w "Imieniu wiatru". Nie raz zdarzą się pewne niespodziewane komplikacje, a niektóre intencje bohatera są ukryte, co powoduje zwiększenie ilości nieoczekiwanych rozwojów akcji, których tak bardzo brakowało mi w "Strachu mędrca cz. 1". Główny bohater ponownie zostanie przedstawiony jako heros (jego czyny będą znane na całym świecie) i często poznając jego przygody będziemy porażeni wrażeniem, jakie na nas wywrą. Szczególnie przy wątku o Felurianie... Jest on fascynujący i nie boję się stwierdzić, że to jeden z najlepszych wątków w gatunku fantasy. A wszystko głównie z jednego powodu – Feluriana to świetna postać. Od początku do końca nie poznamy jej dobrze, co skłania czytelnika do rozmyślań o tej osobie i powoduje, że staje się bardzo intrygująca. Z chęcią dowiedziałbym się o niej więcej, a szczególnie o jej nastawieniu do mężczyzn. Z jednej strony we wszystkich legendach jest zła, porywa ich i wykorzystuje seksualnie. Z drugiej traktuje protagonistę inaczej (choć trochę podobnie jak innych mężczyzn w legendach) niż można się spodziewać po paru historiach o niej. Dodatkowo używa jakiejś magii, która nie powinna istnieć według wielu ważnych osób. Dziwne jest też to, że Elodin (równie ciekawa i intrygująca postać) wie, że Feluriana istnieje. Sam wątek o niej został napisany z utrzymaniem nutki niepewności. Nic nie wiadomo od początku do końca, co spowodowało u mnie ogromne napięcie i ciekawość dalszych wydarzeń. Z dużą zapalczywością przewracałem dalej kartki i czytałem.
Podsumowując, "Strach mędrca cz. 2" to świetna książka. Poznanie nowych informacji, barwne opisy, ciekawe postacie i podkręcone tempo akcji sprawiają, że trudno się oderwać od tej pozycji. Szkoda tylko, że bohater nie posunął się dalej w swoim głównym celu – znalezieniu Chandrian lub Amyru. Mimo to tej pozycji daleko do schematyczności i monotonii spowodowanych brakiem postępów w głównym wątku ciągnącym się przez całą serię. Taką sytuację można spotkać w "Zwiadowcach", ale tam to autor przesadził o kilka tomów, a protagonista miewa kolejne przygody, które nie prowadzą do niczego. Rozumiem, że Patrick Rothfuss nie chce czegoś takiego, ale uważam, że przedłużenie "Kronik Królobójcy" o dwie – trzy części (domyślnie ma być trylogia) byłoby dobrym pomysłem.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz