Skrzydła nocy

3 minuty czytania

Skrzydła nocy

Robert Silverberg to pisarz zaliczany do grona utalentowanych twórców SF, ale w jego biografiach można natknąć się na tezę, że pisanie traktował jak interes. Powstawało dokładnie to, czego życzył sobie wydawca i co potem dało się sprzedać. Po tak krytycznym stwierdzeniu bałem się, że otrzymane „Skrzydła nocy” będą tylko kolejnym „czytadłem” z historią, którą miałem okazję poznać przy okazji mniej lub bardziej znanych tytułów. Książka ta trafiła jednak do „Artefaktów” i po ostatniej stronie wcale mnie ta decyzja nie dziwi.

Na tytuł ten składają się trzy części, pierwotnie będące osobnymi opowiadaniami, połączonymi jednak w sposób chronologiczny, zaś po pewnych przeróbkach autora stały się jedną książką. Pamiętajmy, że tytułowe „Skrzydła nocy” powstały w 1968 roku, co ładnie zostało opisane we wstępie. Co więcej, inspirację Silverberg czerpał nie tylko z wydarzeń w świecie polityki, jak kres praskiej wiosny, zamachy na Kennedy'ego oraz Kinga, ale także osobistych niepowodzeń w postaci pożaru domu, co zmusiło pisarza do zmiany dotychczasowej wygody na rzecz przypadkowych mieszkań czy pokojów hotelowych. Nic więc dziwnego, że główny bohater, od przynależności do gildii zwany Strażnikiem, przemierza świat w dużej mierze zniszczony oraz zubożały. Złote lata planety bezpowrotnie przeminęły wraz z ludzką pychą, która doprowadziła do zniszczenia zachodnich kontynentów i nieodwracalnych zmian klimatycznych. Co gorsza, nasz dom został praktycznie oddany za długi obcej cywilizacji, która pewnego dnia ma przylecieć po swoją własność. Tak się jeszcze nie stało, ale Strażnicy przeszukują pobliskie rejony kosmosu tylko po to, by w porę wykryć nieprzyjaciela i zawiadomić resztę w nadziei, że uda się pokonać najeźdźców. Strażnikowi towarzyszy Lataczka Avluela, czyli dziewczynka, która w wyniku zmian genetycznych dostała skrzydła i potrafi latać, jak też pogardzany przez wszystkich Odmieniec Gormon, czyli kolejny efekt ludzkich badań nad procesem tworzenia życia. Ta trójka dociera do Roum, czyli tak naprawdę Rzymu, bowiem Silverberg celowo nieco zmienił miana najważniejszych ziemskich miast. Tam wędrowcy mają nadzieję na zatrudnienie i schronienie, chociaż doskonale zdają sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Roum nie okazuje im swojego miłosierdzia, podobnym niepowodzeniem kończy się próba zakwaterowania z ramienia gildii, stąd Strażnik i jego towarzysze chwytają się ostatniej deski ratunku i udają do tutejszego księcia.

Chociaż kreacja świata należy do naprawdę udanych, to sedno „Skrzydeł nocy” tkwi w postaciach, które Strażnik spotyka na swojej drodze. Szybko odkrywa, że nie każdy jest tym, kim być powinien, zaś sztuczny podział na gildie, jak Pielgrzymi, Obrońcy, Dominatorzy czy Panowie, to wątpliwa próba uporządkowania, sprowadzająca tak naprawdę całą Ziemię do czasów średniowiecza. Mimo to nad wszystkimi wisi wizja podboju, którego nadejście jest jedynie kwestią czasu. Przekrój społeczeństwa został doskonale pokazany na przykładzie Roum, gdzie nawet przynależność do organizacji przegrywa ze zwykłym rachunkiem ekonomicznym. To nie jest świat znany z „Dnia Niepodległości”, gdzie przez lata kształcimy żołnierzy i budujemy maszyny do walki z obcymi. Silverberg dobitnie pokazuje, że walka z najeźdźcą nie ma większego sensu, bowiem obca cywilizacja traktuje nas trochę niczym cel wakacyjnych wycieczek, zaś powszechna równość, otwarcie miast oraz możliwość handlu międzyplanetarnego to dla wielu wybawienie z dotychczasowych okowów. Ten pesymizm względem ludzkiego rozwoju pogłębia się w drugiej części książki, gdzie oglądamy upadek gildii, która miała jedynie gromadzić i analizować zdobytą wiedzę. Chociaż doskonale znająca przeszłość, nie wyciąga wniosków na przyszłość, kieruje się dość pokrętną logiką i tak naprawdę interesuje ją jedynie przetrwanie. Jest to zarazem najmniej dynamiczny fragment „Skrzydeł nocy”, bowiem jedynie spaja całość, jednocześnie odrywając czytelnika od wizji zniewolonej planety.

skrzydła nocy

Trochę inny charakter ma trzecia część, będąc nie tylko zakończeniem całej historii, ale jednocześnie wskazując drogę, jaką powinniśmy obrać. Tutaj oczyszczenie ma dwoistą naturę, bowiem obejmuje zarówno proces biologiczny, jak też mentalny, ale trzeba przyznać, że Silverberg oba opisał doskonale, dzięki czemu czujemy tę właściwą drogę nie tylko dzięki temu, że pod koniec ktoś wygłosi moralizatorską mowę. Jest to o tyle istotne, że pełną przemianę może przejść nawet główny bohater, który chociaż stara się postępować mądrze, wcale święty nie jest, zaś zmienna przynależność do różnych gildii sprawia, że nie czuje się zobowiązany wobec żadnej z nich. Świetnie pasuje do tego także wiek Strażnika, bowiem wciąż w społeczeństwie pokutuje myśl o tym, że starsi są bardziej doświadczeni – a co za tym idzie – podejmują racjonalne i mniej emocjonalne decyzje.

Czy warto sięgnąć po „Skrzydła nocy”? Zdecydowanie tak, bowiem Robert Silverberg wykreował interesujący świat oraz postacie. Nie mamy tutaj tonu filozoficznego roztkliwiania się nad przyczynami upadku ludzkości, ponieważ ten nastąpił jeszcze przed wydarzeniami ukazanymi w książce. Podobać się może się główny bohater, którego czyny niełatwo jednoznacznie ocenić, jak też solidne zakończenie. Nie sposób nie wspomnieć o świetnym wydaniu oraz rozsądnej cenie, którą życzy sobie wydawca. Jeśli gdzieś wpadnie wam w rękę, to zakupu nie będziecie żałować.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...