Niedawno w moje ręce trafiła pierwsza książka brytyjskiego pisarza, Toma Lloyda, zatytułowana "Siewca Burzy". Lektura pojawiła się na Wyspach w 2006 roku, a dwa lata później przetłumaczona i wydana nakładem wydawnictwa Rebis. Ów debiut jest zarazem pierwszym tomem cyklu „Królestwo Zmierzchu”, którego dwa kolejne tomy zostały już wydane w Polsce, a trzeci miał premierę w Anglii w tym roku (2010).
Książka przenosi nas do świata dark fantasy, a konkretnie do Krainy – tak lekko pokrętnie nazywa się świat książki. Głównym bohaterem jest młody, kilkunastoletni, chłopak imieniem Isak. Niby zwykły chłopak pochodzący z plebejskiej rodziny, a jednak niezwykły za sprawą bycia Białookim. Białoocy są rasą ludzi, którzy zostali wywyższeni, by służyć bogom. Dysponują ogromną siłą i wytrzymałością, żyją dużo dłużej od normalnych ludzi, mają wrodzony dar kontrolowania magii oraz równie potężną rządzę krwi i zniszczenia. Generalnie można uznać ich za swoisty rodzaj herosów, którzy zostali stworzeni przede wszystkim do walki, ale także również do innych celów m.in. bywają namiestnikami bogów w Krainach.
Lloyd prezentuje nam nowatorski świat fantasy zamieszkały przez zwykłych ludzi żyjących obok bohaterów. Choć czasem trudno nazwać bohaterem "coś", co na polu bitwy wyżyna w pień dziesiątki wrogów, a czasami nawet własnych ludzi. Sądzę, że autor celowo chciał pokazać przepaść między śmiertelnikami a pomazańcami bogów. Ukazując, że bezgraniczna władza i siła bardzo często prowadzą do śmierci i zniszczenia.
Fabuła, jak nie trudno odgadnąć, opisuje przygody Isaka, który wolą swojego patrona ma objąć tytuł kranna władcy Farlan (jednego z potężniejszych państw w Krainach). Krann to funkcja nadawana przez boga-patrona, który w ten sposób wskazuje następcę dla obecnie panującego władcy. Isak podróżujący przez całe życie w karawanie wraz ze swoim plemieniem ma teraz objąć tytuł zastępcy lorda Farlan – niewątpliwie jedną z najwyższych pozycji w państwie. Młody niedoświadczony chłopak, a zarazem bardzo porywczy, trafia do świata dworskich intryg. Oczywiście taka zmiana sytuacji politycznej za sprawą jakiegoś "wiejskiego chłopka" nie przysparza Isakowi zbyt wielu sympatyków.
W tym miejscu rozpoczyna się główna fabuła książki, a tej zdradzać nie wypada. Jak szybko da się zauważyć, głównemu bohaterowi wszystko przychodzi z dość dużą łatwością, a problemy często rozwiązują się jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, co sprawia, że jego przygody są dość przewidywalne.
O Siewcy Burzy opowiada się (jak i streszcza) trudno. Wszystko za sprawą bardzo rozbudowanego świata. Autor koncentruje się na jak najdokładniejszym odzwierciedleniu Krain. A ma co opisywać. Świat ten posiada bardzo bogatą historię, którą autor bardzo często przytacza. Mamy bogów bezpośrednio ingerujących w losy świata, czasami obracając wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Dodatkowo autor bardzo przykłada się do oddania realistycznych stosunków politycznych między państwami. Chce również pokazać różnice ustrojowe i systemy społeczne w różnych państwach. Przykładowo państwo Farlan jest ustroju niemalże feudalnego, a co za tym idzie – mamy tutaj rozbudowany system poddańczo-pańszczyźniany, pisarz perfekcyjnie go prezentuje. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na duża dbałość, jeśli chodzi o wszystkie tytuły szlacheckie oraz wszystkie oficjalne dialogi, są naprawdę dobrze przygotowane.
Jak przystało na każdy szanujący się świat fantasy, nie brakuje tutaj magii, demonów, smoków, rycerzy oraz... Artefaktów, które są naprawdę potężne. Jako przykład można podać Kryształowe Czaszki służące wieki temu jako narzędzia do zabijania bogów lub płytowa zbroja Isaka, która zdaje się być wykonana z płynnego srebra, gdyż nie widać na niej żadnych łączeń ani luk. Może to trochę przesadzone, ale przez to świat zyskuje na epickości. Elementów świata jest mnóstwo i stanowią one, moim zdaniem, najważniejszy element książki. Nie stanowią jedynie tła do otaczających przygód, są kluczowym elementem, którego poznanie i w pewnym stopniu zrozumienie pozwala na pełne cieszenie się książką.
Mając podać własną opinię na temat Siewcy Burzy mam ogromny dylemat. Z jednej strony jest to książka dość przeciętna, o niezbyt porywającej fabule, nieprzekonująco ciekawych przygodach głównego bohatera i szalenie przewidywalnych wydarzeniach (z wyjątkiem ostatniej sceny z książki, która jest wyśmienitym przykładem „zwrotu akcji”). Z drugiej strony mamy, przynajmniej dla mnie, niezwykle unikalny i nowatorski świat fantasy. Lloyd świetnie pokazuje, ile można wykrzesać pomysłów biorąc znany poczciwy świat „magii i miecza”. Mimo że Krainy są świetne, ciekawe, bogate, nowatorskie, to jednak mi osobiście trudno było się w nich odnaleźć. Czasami ogrom informacji sprawiał, że uznawałem je za zbyt nieistotne albo wręcz nudne. Niestety Siewcę z początku czytało mi się bardzo mozolnie. Dopiero pod koniec, jak akcja choć trochę nabrała tępa i poznałem świat Krain, mogłem choć trochę czerpać rozrywkę z czytania. Generalnie po tych słowach może wydawać się wam, że książka jest kiepska. Nie jest. Jest zwyczajnie przeciętna. Autor posiada ogromny potencjał i dużo nowatorskich pomysłów. Sądzę, że jego kolejne książki będą naprawdę świetne. Uważam, że jak na debiut literacki nie jest najgorzej, a kolejne części okażą się jeszcze lepsze. Decyzję pozostawiam wam, ja jednak bez wątpienia sięgnę po kolejny tom – wszystko za sprawą ostatniej sceny z książki, po prostu muszę wiedzieć, jak to się skończy...
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz