Shrek

5 minut czytania

Trudno mi uwierzyć, żeby w cywilizowanym świecie istniał ktoś, kto choćby nie słyszał o "Shreku". Opowieść o zielonoskórym ogrze i jego wiernym towarzyszu, Ośle, z miejsca zdobyła uznanie nie tylko krytyków, ale także widzów na całym globie. Studio DreamWorks stworzyło animację tak dobrą, że jeszcze przez wiele lat inne produkcje garściami czerpały z niej najlepsze pomysły. Zresztą o niesłabnącej popularności bajki świadczy fakt, że wydano aż cztery pełnometrażowe części serii, a na 2019 rok zaplanowano wydanie piątej. Postać Shreka istnieje w świadomości ludzi tak jak choćby Darth Vader – nie wszyscy oglądali "Gwiezdne wojny", ale ze świecą można szukać kogoś, kto nie kojarzy Mrocznego Lorda Sithów. Jeśli jednak znajdzie się ktoś, kto przez ostatnie piętnaście lat żył w głuszy albo był zdeklarowanym eremitą, powiem dla niego pokrótce, o czym traktuje to dzieło.

Shrek

Jak już wspomniałem, Shrek jest ogrem – ludzie się go boją, a inni unikają, ale jemu kompletnie to nie przeszkadza. Ba, gość ceni sobie swoją prywatność ponad wszystko. W jego krainie jednak nie dzieje się dobrze. Lord Farquaad wydaje dekret, w związku z którym wszystkie magiczne stworzenia mają zostać złapane i wyrzucone poza granice jego królestwa. Przerażone, masowo zwalają się na bagno Shreka, nie pozwalając się z niego wyeksmitować. Wkurzony ogr postanawia rozmówić się z Farquaadem i przywrócić poprzedni, idealny dla niego stan rzeczy. Lord wspaniałomyślnie godzi się usunąć baśniowe stwory z miejsca zamieszkania zielonoskórego, jednak nie za darmo. W zamian za tę usługę musi on udać się do odległej wieży, z której ma uwolnić księżniczkę i przyprowadzić ją z powrotem do zamku. Chcąc, nie chcąc, Shrek wyrusza na tę wyprawę – nie będzie ona jednak prosta. Kobiety strzeże smok, a do drużyny ogra dołącza gadatliwy Osioł, od samego początku denerwując go niemiłosiernie.

Shrek

Czym "Shrek" różni się od innych animacji, że zdobył tak wielkie uznanie widzów? Przede wszystkim zrezygnowano z cukierkowej fabuły: zamiast rycerza na białym rumaku mamy obrzydliwe stworzenie, które, owszem, ratuje księżniczkę, ale tylko po to, aby uzyskać upragniony święty spokój. Podczas całego seansu z ekranu wylewają się po prostu tony sarkazmu. Już od początku wiadomo, jak będzie wyglądała dalsza część filmu – zaczynamy standardowo baśniową księgą z krótkim komentarzem typu "dawno, dawno temu...". Po chwili jednak cała słodycz znika, gdy Shrek bez pardonu podciera się jedną ze stron książki. Obleśne? Skądże znowu – niesamowicie śmieszne, pozytywnie nastawiające do dalszej części animacji. Jak się nie zaśmiać, gdy do naszego protagonisty przychodzą ludzie z pobliskiej wioski, uzbrojeni w widły oraz pochodnie, pragnąc zwyczajnie go zgładzić, a nasz bohater po prostu na nich ryczy, mówiąc po chwili do osłupiałych kmiotków: "To jest ta scena, w której dajecie nogę".

Shrek

Co ciekawe, do bajki wrzucono całą plejadę najznamienitszych baśniowych stworzeń – znajdziecie tu każdego, o kim pomyślicie: Pinokia, Trzy Świnki, Królewnę Śnieżkę czy Robin Hooda. Mimo że są to znane postacie, wyeksploatowane do granic możliwości w różnorodnych produkcjach, gwarantuję wam, iż w takiej odsłonie jeszcze ich nie widzieliście. Podobnie jak wszystko inne w tej animacji, je również odarto ze słodyczy, obdarzając w zamian wielką dawką ironii. Bohaterowie wręcz prześcigają się w prowokowaniu zabawnych sytuacji – najlepsze jest to, że większość takich scen jest jakby wtrąceniem, a śmieszne teksty w ich trakcie rzucane są mimochodem, dzięki czemu nie przerywają głównej akcji i bawią jeszcze bardziej. Przykład? W pewnym momencie Pinokio woła do Shreka: "Ej, ty! Nie bądź taki drewniak!". Albo jedna z moich ulubionych scen, w której Farquaad torturuje Ciastka (ludzik-ciastko), a on krzyczy: "Nie! Nie guziczki! Nie moje lukrowane guziczki!". Mógłbym tak długo wymieniać, ale chyba już łapiecie, o co chodzi.

Shrek Shrek

Tak więc to było słowo o epizodycznych występach, co natomiast w kwestii głównej obsady? Tutaj nie uświadczycie nikogo znanego – protagoniści są wymyśleni przez gości z DreamWorks. Nie da się ukryć, że prym wśród nich wiedzie Osioł. Rozgadany do granic możliwości, trochę przytępawy zwierzak jest istną kopalnią zapadających w pamięć tekstów. Oprócz tego to ideał w kwestii wierności, od którego ogr może nauczyć się, co oznacza prawdziwa przyjaźń. Sam Shrek tylko wydaje się gruboskórnym osiłkiem, a w rzeczywistości ma złote serce. Perfekcyjnie wykreowano również antagonistę – Lorda Farquaada: książę ma wiele kompleksów z powodu swojego niskiego wzrostu i jest odrażającym typem. Płynie z tego oczywisty morał, że nie szata zdobi człowieka i paskudny z wyglądu ogr może okazać się bardziej ludzki niż władca królestwa. Co do księżniczki Fiony, czekającej na ratunek w swojej wieży, powiem tylko tyle: skrywa ona sekret, którego nikt się nie spodziewa... Tak czy siak – jest doskonałym uzupełnieniem drużyny.

Shrek Shrek

Peany można piać również na temat znakomitego dubbingu. To, co zrobił w tym filmie zespół tłumaczeniowy, naprawdę zasługuje na największe brawa. Wszystkie dialogi zostały tak wspaniale dopasowane do polskich realiów, że aż trudno dopuścić do świadomości, iż nie jest to rodzima produkcja. Więc w naszym kraju jak najbardziej za wielki sukces "Shreka" odpowiadają również ludzie od dubbingu. Wśród aktorów nie znajdę słabego punktu. Zbigniew Zamachowski jako ogr i Jerzy Stuhr w roli Osła tworzą niezrównaną parę, a ponadto ten drugi podłożył głos pod swoją postać po prostu kapitalnie. Adam Ferency, czyli bajkowy Lord Farquaad, włożył w swój głos tyle ironii i sarkazmu, ile tylko mógł, dopełniając zabawnego obrazu niskiego księcia. Nosowe brzmienie nikczemnika od razu rysuje go nam w głowie jako zadufanego w sobie dupka. Agnieszka Kunikowska (księżniczka Fiona) zagrała może bez fajerwerków, ale zdołała nadać swojej bohaterce rzeczywistych rysów, a o to przecież chodziło. Nadmienię jeszcze Tomasza Bednarka, który w roli Ciastka niesamowicie urzeka i rozśmiesza.

Shrek

Cóż tu więcej pisać. "Shrek" to mistrzowska produkcja, która na długi czas wyznaczyła na rynku bajek nowe trendy. Nie oszukujmy się – dzisiaj mało kto nie zna tekstów z tego filmu, nie mówiąc już o samej postaci zielonoskórego ogra. Poza szczegółową animacją, przyciąga on do siebie najwyższej próby dubbingiem. Powala także dobór muzyki – utwory takie jak "Hallelujah" zapadają na długo w pamięć. Dźwiękowcy spisali się na medal! Ponadto oprócz plejady baśniowych stworzeń, twórcy w różny sposób – obrazem lub dialogiem – nawiązywali do znanych filmów, jak np. "Matrixa". Oczywiście najpopularniejsze segmenty wycięte z tych dzieł zostały poddane specyficznej obróbce, aby jak najbardziej rozśmieszyć widza – i te parafrazy udały się doskonale. Gdybyście obawiali się, że wyrzucenie do kosza sporej ilości słodyczy pozbawiło "Shreka" morałów czy zmuszających do refleksji scen, to możecie już przestać się martwić – wszystko, co niezbędne w takich bajkach, jest tu również obecne, więc wasze pociechy nie tylko pękną ze śmiechu, ale też wyciągną dla siebie odpowiednie nauki. Przyznaję, że po latach część najbardziej znanych tekstów wytarła się i już mnie nie bawią jak kiedyś, lecz ta produkcja nawet pomimo tego naprawdę zasługuje na kilkukrotne oglądanie. Obiecuję, nie zawiedziecie się.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
8.38 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Tomasz Bednarek to w dubbingu taki mistrz, że aż nie chce się wierzyć, że grał (nadal gra?) w "Klanie". Jedną z moich ulubionych jego ról obok Ciasteczka jest Mort z serialu "Pingwiny z Madagaskaru" (który polecam Ci kiedyś zobaczyć, skoro już zainteresowałeś się świetnymi animacjami).

Natomiast sam "Shrek" to nieśmiertelny klasyk, film wyjątkowy w swoich założeniach, przedstawiający baśniowe postacie z nowej strony. 9/10

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...