Ostatnimi czasy sporą popularnością cieszą się gry typu rougelike. Ich dość unikalna konstrukcja sprawia, że są względnie proste w produkcji, co czyni je koncepcją cieszącą się szeroką popularnością pośród twórców "indyków". Choć większość z tych dzieł zakłada raczej dowodzenie kilkuosobową grupą przemierzającą jakiś nieprzyjazny im teren, nie jest to coś, czego nie można poddać modyfikacji. Do takich produkcji można zaliczyć "Shortest Trip to Earth".
Fabuła, jak w większości "rogali", nie powala jakąś głębią, istnieje ona raczej, by po prostu dać pretekst dla całej akcji. Okręt, który otrzymujemy pod naszą komendę, wraca na Ziemię z misji dyplomatycznej. Niestety, statek ulega awarii i z braku zapasów załoga musi się poddać hibernacji. Gdy się budzi, pokładowa SI ustala najbardziej optymalny kurs na Ziemię – przez 10 kiepsko zbadanych sektorów galaktyki, w których na domiar złego rozpoczął się konflikt na dużą skalę. Radzę zapiąć pasy i uzbroić działa, bo ta podróż na pewno nie będzie nudna!
Po włączeniu gry, wybraniu statku i pakietu początkowych bonusów, jesteśmy od razu rzuceni do akcji. Istnieje co prawda samouczek i jest on całkiem pomocny, ale żeby w pełni zrozumieć mechaniki gry, trzeba ich użyć w warunkach bojowych. Podczas rozgrywki najważniejsze są dwa ekrany. Pierwszy pokazuje nam nasz statek. To właśnie tam możemy przeglądać stan zapasów, instalacje okrętowe, przydział załogi i możliwe ulepszenia. Jest to kluczowy fragment gry, bo to właśnie tutaj możemy zadecydować, na jakich warunkach stawimy czoła potencjalnym zagrożeniom. Każdy moduł jest opatrzony szeregiem statystyk, takimi jak zużycie energii i zapewniane efekty. W związku z tym warto im się dokładnie przyglądać, by mieć pewność, że okręt dysponuje najlepszym sprzętem wymaganym w danej sytuacji, opartej na osobistym guście gracza i odrobinie danych na temat tego, co może na niego czekać w badanym właśnie sektorze. Gra stara się to zrobić w sposób jak najbardziej przejrzysty, ale pojawia się pewien problem. Interfejs musi pomieścić taką ilość okienek i informacji, iż ekran gry staje się po prostu zapchany. Można oczywiście nieco oddalić widok i zamknąć część z nich, ale jest to tylko połowiczne rozwiązanie.
Drugi obraz, to ekran mapy gwiezdnej. Na nim jest ukazany układ gwiezdny, w którym aktualnie przebywamy, wraz ze wszystkimi jego elementami. Na tym ekranie poruszamy się po terenie, celem zbadania wszystkich ciekawych miejsc. Każdy sektor składa się z kilku takich układów, pomiędzy którymi przemieszczamy się za pomocą napędu nadprzestrzennego (osobne okno) lub dzięki lokalnym bramom osnowy (warp gate). Bramy te prowadzą do jednego, wybranego układu, przy czym przy zastosowaniu tej opcji nie jest od razu wiadome, gdzie wylądujemy. Choć podróże nie są niczym ograniczone, to eksploracja pochłania zasoby – żywność i paliwo. Bez nich okręt nie jest w stanie się poruszać, więc należy nieustannie pilnować ich poziomu. Oprócz tego ważne są zapasy materiałów (które wymagane są do ewentualnych napraw oraz tworzenia nowych modułów statku), amunicja (wykorzystywana przez niektóre rodzaje uzbrojenia) i kredyty (korzystamy z nich przy spotkaniach z handlarzami).
Podczas eksploracji ważnym elementem są eventy. Za każdym razem, gdy przyjdzie nam odwiedzić jakiś ciekawy obiekt w przestrzeni, odzywa się pokładowa SI. Treściwie wprowadza nas w sytuację, jaka zastała nas w tym wypadku i przedstawia nam listę dostępnych działań. To, na co możemy się zdecydować jest ustalone z góry, choć niektóre akcje wymagają odpowiednich przedmiotów bądź materiałów, zaś na ostateczny wynik wpływa ogólny stan statku i spora dawka szczęścia. Za takie wydarzenia zwykle otrzymujemy też punkty losu (faith points), za które możemy dobrać dodatkowe ulepszenia przy ponownym rozpoczęciu gry. Na duży plus można też zapisać fakt, że gra zapisuje każdy kolejny sektor, do którego docieramy. Dzięki tym rozwiązaniom w razie śmierci nie jesteśmy zmuszeni do zaczynania od punktu zero.
Kolejnym ważnym elementem rozgrywki są bitwy kosmiczne. Choć można podejmować próby ich uniknięcia, to nie da się tego zrobić zawsze. Ponadto, w celu zakończenia danego etapu zwykle przychodzi nam stoczyć walkę z wyjątkowo potężnym bossem. W takich pojedynkach często bierze również udział kilka wrogich okrętów naraz. Bitwy toczą się w czasie rzeczywistym, ale ponieważ każda broń musi odczekać kilka sekund na oddanie salwy i gracz dysponuje opcją aktywnej pauzy, zawsze można je rozegrać, spokojnie decydując o następnych ruchach. Istnieje kilka rodzajów uzbrojenia, które zużywają różne modele amunicji, mają różną celność i inny czas ładowania. Jest też kwestia tego, czy lepiej radzą sobie z osłonami, kadłubem statku, bądź zamontowanymi w nim instalacjami. Można również dokonać abordażu. W tym właśnie aspekcie, a konkretnie w pojedynkach z bossami, przejawia się pewne zachwianie w balansie gry. Choć przeciwnicy wieńczący poziom z założenia mają być potężniejsi od typowych wrogów, to skok w poziomie trudności (zwłaszcza w późniejszych etapach) bywa tak duży, że okręt, który dotąd porządnie radził sobie z wszelkimi zagrożeniami, wyjdzie z walki tak poharatany, że za ogromne szczęście będzie uznawane wyjście cało z każdej kolejnej bitwy.
Warta wspomnienia w paru słowach jest również kwestia naszych załogantów. Jak przystało na "rogala", w którym obowiązują permanentna śmierć i losowość, o istotach, które towarzyszą nam podczas tej odysei nie ma zbyt wielu informacji. Karta każdej z nich zawiera grafikę, jedno lub dwa zdania na temat kim są, jak wylądowali w załodze, broń, której używają w razie walk pokładowych, i szereg statystyk. Mianowicie, jak sobie radzą z poszczególnymi typami zadań (obsługa wieżyczek, naprawy, badania naukowe, itd.), które wraz z postępami w grze możemy podnosić. Dzięki temu możemy lepiej zadbać, by nasza ekipa była jak najlepiej przygotowana na każdą ewentualność.
O kwestiach technicznych można się wyrazić w kilku słowach. Prosta, choć niepozbawiona kolorowego uroku dwuwymiarowa grafika, przywodząca na myśl kreskówki i łagodna, choć dopasowana do całości, wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa.
Umiem docenić dobrego rougelike’a, ale pozostaję wobec nich sceptyczny. W wyniku czego czuję się zobowiązany do ostrożnej oceny tego tytułu. Nie ukrywam, że bawiłem się przy nim całkiem nieźle, ale rozległe możliwości modyfikacji okrętu i nagłe skoki poziomu trudności mogą łatwo wytrącić z rytmu. Jeśli ktoś poważnie myśli o zakupie tej produkcji, najpierw doradzałbym spróbowania swoich sił z czymś o nieco prostszym schemacie, jak choćby "FTL: Faster Than Light". Zaś jak już ktoś trochę okrzepnie w takiej formule, może dać szansę "szybkiej przeprawie na Ziemię".
Dziękujemy firmie GOG.com za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Plusy
- Szeroka gama modyfikacji okrętu
- Wciągające bitwy kosmiczne
- Spora różnorodność wydarzeń losowych
Minusy
- Dość skomplikowana rozbudowa statku
- Nagłe skoki poziomu trudności
- Zagracony interfejs
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz