Scarlet

2 minuty czytania

scarlet

W pałacu odbył się bal. Cinder zatańczyła z księciem, a gdy nadeszła pora, wybiegła z budynku i zgubiła przy tym pantofelek... i stopę. Wieść o tym, że dziewczyna jest cyborgiem, na dodatek nie z tej planety, tylko pognębiła następcę tronu, którego największym obecnie zmartwieniem jest zagrożenie wojną z mieszkańcami Księżyca. Wygląda na to, że bajka nie skończy się szczęśliwie, zwłaszcza dla Cinder, która wylądowała w więzieniu. Ale przecież jeszcze nie wszystko stracone!

Tymczasem w Europie... Nastoletnia Scarlet dostarcza płody rolne do rozmaitych restauracji, jednak nie bardzo może się na tym skupić. Jej ukochana babcia zaginęła, a policja wstrzymała poszukiwania. Nikt nic nie wie, chyba że weźmie się pod uwagę marnotrawnego ojca Scarlet, który nagle pojawia się nie wiadomo skąd i zachowuje się, jakby do reszty oszalał. Trzeba więc działać na własną rękę, za jedynego sojusznika mając Wilka. Tonący brzytwy się chwyta?

W drugiej odsłonie "Sagi księżycowej" motywem przewodnim jest bajka o Czerwonym Kapturku, ale równolegle ukazane są dalsze poczynania Cinder. Choć nastolatki nie znają się, nieświadomie obie zmierzają do spotkania. Zanim ono jednak nastąpi, obie mają do przebycia długą i wyboistą drogę. Tymczasem widmo wojny z Księżycowymi staje się coraz bardziej realne, a oczy całego świata skierowane są na księcia Kaito, który jako jedyny ma jakiekolwiek szanse udobruchać złą królową Levanę.

Akcji zdecydowanie w "Scarlet" nie brakuje. Obie bohaterki mają talent do popadania w tarapaty, obie też zawsze znajdują jakiś sposób, żeby się z nich wykaraskać. Nie ma czasu na nudę. Tym, co mnie martwi, jest coraz wyraźniejsze zarysowywanie się wątków romantycznych. Jasne – pomysł na tę serię opiera się na retellingu znanych bajek, pewnych motywów nie może zabraknąć. Jest książę, musi więc pojawić się i księżniczka, wiadomo. Jednak wiele wskazuje na to, że cykl niebezpiecznie zmierza w stronę ckliwej opowieści o tym, jak prawdziwa miłość pokonuje wszystkie przeszkody, czyni nas lepszymi i w ogóle wpływa na losy wszechświata. Póki co jeszcze nie ma tragedii, ale na trzecią odsłonę czekam już z lekką obawą. Mam nadzieję, że autorka dobrze wyważy proporcje i porywy serc będą stanowiły tylko urocze dopełnienie historii, a nie jej oś. Paranormal romance zdecydowanie nie jest moim ulubionym gatunkiem fantastyki.

Poziom wyznaczony przez "Cinder" został utrzymany. Nadal szalenie podoba mi się pomysł autorki na umiejscowienie akcji w odległej przyszłości. Jednak zaczynam się coraz mocniej zastanawiać, czy przypadkiem cała opowieść nie spodobałaby mi się bardziej w męskim, mroczniejszym wydaniu. W świecie Marissy Meyer nawet inwazja z kosmosu robi umiarkowane wrażenie, wszystko jest jakby uładzone, stonowane. Dlatego chyba nie odważyłabym się polecić "Sagi księżycowej" mężczyznom – choć to tylko pewne uogólnienie, granic nie stawiam. Niemniej zdecydowanie docelowymi odbiorcami serii są kobiety, zwłaszcza te, które w głębi serca marzą o zatańczeniu na balu z samym księciem.

Dziękujemy wydawnictwu Papierowy Księżyc za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...