Rozgwiazda

5 minut czytania

Kilka dni temu w moje ręce dostała się książka pt. "Rozgwiazda", która pojawiła się na polskim rynku dzięki staraniom niedawno powstałego wydawnictwa "Ars Machina". Dzieło Petera Wattsa, reklamowane jako przedstawiciel twardego S-F zawierający elementy cyberpunku i psychologicznego thrillera, zaintrygowało mnie od samego początku. Po pierwsze, moje zainteresowanie książkami fantastycznymi orbitowało zawsze wokół pozycji zaliczanych do fantasy, zatem wiedziałem, że czeka mnie nowe i ciekawe doświadczenie. Po drugie, ciekaw byłem, czy powieść, która określana jest przez krytyków jako bardzo mroczna i wymagająca, rzeczywiście wymaga od czytelnika zaangażowania intelektualnego i psychicznego. Mam nadzieję, że w tej recenzji choć częściowo rozwieję te wątpliwości.

Peter Watts to kanadyjski pisarz science fiction. Posiada doktorat z biologii morskiej, stąd niedziwna okazuje się tematyka niniejszej książki. W Polsce, oprócz "Rozgwiazdy", ukazała się inna jego powieść pt. "Ślepowidzenie", dzięki której zyskał sobie w naszym kraju rzeszę fanów. Niestety, nie miałem jeszcze okazji przeczytać tej książki, zatem ciężko mi napisać o niej cokolwiek więcej niż to, że stanowiła świetne przetarcie dla innych dzieł tego autora, które ukażą się w naszym kraju. A że ukażą się – jestem niemalże pewien. Specjalnie dla polskich czytelników, "Rozgwiazda" opatrzona jest we wprowadzenie Wattsa, w którym z właściwym sobie, specyficznym poczuciem humoru, autor dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat ciepłego, a może nawet gorącego przyjęcia jego pierwszej książki przez polski fandom. Zastanawia się, czy jest możliwe, aby "Rozgwiazda" pobiła popularnością "Ślepowidzenie". Zwraca uwagę, że poza Kanadą i USA, sprzedanie powieści graniczyło z niemożliwością. Jak pisze: "Jeśli twoje dzieło okazuje się zbyt mroczne dla Rosjan, wiesz już, że osiągnąłeś pewien kamień milowy". Ciężko o lepszą rekomendację dla czytelnika chcącego zmierzyć się z pozycją, która z całą pewnością może być zaliczana do "ciężkich gatunkowo".

"Rozgwiazda" to pierwsza część "Trylogii Ryfterów". Większa część akcji książki rozgrywa się na samym dnie Oceanu Spokojnego, pośród "klifów i rowów Grzbietu Juan de Fuca". Właśnie tam ulokowana została jedna ze stacji podwodnych ryfterów o nazwie "Beebe" (od nazwiska XX-wiecznego badacza, pioniera w dziedzinie badań głębokomorskich). Ryfterzy odpowiedzialni są za obsługę stacji, która w rzeczywistości jest podwodną elektrownią, zaopatrującą w energię całe wybrzeża. Kim jednak są sami ryfterzy? To zmodyfikowani fizycznie ludzie, którzy dzięki przeróbkom, przystosowani są nie tylko do życia na dnie oceanu (głównie do panującego tam ciśnienia), ale i do swobodnego poruszania się w tamtejszych głębinach bez potrzeby oddychania. Wyposażeni w specjalne kombinezony, nazywane z racji idealnego dopasowania do ciała "skórą", z sylwetki wciąż przypominają ludzi, jednak z wyglądu trudno byłoby zaklasyfikować ich jeszcze do naszego gatunku.

Można zadać sobie w tej chwili pytanie – co w tym takiego dziwnego, co w tym takiego mrocznego? Do pracy w roli ryftera nie nadaje się każdy. Kto z własnej, nieprzymuszonej woli zgodziłby się pracować trzy kilometry pod powierzchnią oceanu, w warunkach, które bez problemu można nazwać ekstremalnymi, w towarzystwie stworzeń przewyższających człowieka rozmiarem kilka razy i nienastawionych do niego pozytywnie? Odpowiedź nasuwa się sama – szaleńcy. Wyrzutki społeczeństwa. Ludzie tak przywykli do bólu (zarówno fizycznego jak i psychicznego) oraz stresu, że wyrastają na idealnych kandydatów do roli ryfterów. Osoby, które mogą potraktować tę robotę jako rodzaj wybawienia, ucieczkę przed światem, który już dawno skazał ich na przegraną. I w ten sposób spotykamy tu gwałciciela-pedofila, ofiarę gwałtów z dzieciństwa, skorego do znęcania się nad innymi sadystę oraz kilku innych – a każdy z nich bardziej niepokojący niż poprzedni. Ciężko zdobyć się na sympatię dla takiego osobnika, jednak Watts potrafi czynić z czytelnikiem cuda. W pewnym momencie przechodziły mnie ciarki za każdym razem, gdy zdawałem sobie sprawę, że zamiast potępiać ryfterów, życzyć im jak najgorzej, stawałem po ich stronie z nadzieją, że to właśnie oni postawią na swoim. Koniec końców, używając słów jednej z bohaterek książki, "to, że pasujesz na ryft, nie zależy od tego, ile syfu narobiłaś. To zależy od tego, ile syfu udało ci się przetrwać".

Książka pełna jest paradoksów, które jednak nie psują nic w całej historii, a nadają jej jeszcze większej pikanterii i klimatu. Jedna z ryfterek, właśnie ofiara gwałtów, w pewnym momencie staje się nieformalnym liderem grupy, oczywiście wbrew swojej woli. Ci, którzy wydają się źli i podli, okazują się małym złem w porównaniu z tymi, którzy powinni być dobrzy i ludzcy. Zesłani w otchłań, skreśleni przez społeczeństwo ryfterzy, w pewnym momencie ze zwykłych ludzi od czarnej roboty urastają do rangi niebezpieczeństwa dla wszystkich, którzy ich tu zesłali. Tak naprawdę tutaj nie można być niczego pewnym. Jeśli sądzisz, że w połowie czytania rozgryzłeś intrygę, że nic nie jest już w stanie cię zaskoczyć – mylisz się. Kilka stron później sufit zawala ci się na głowę, a ty w osłupieniu obserwujesz, jak dałeś się wodzić za nos niczym ślepiec. A najlepsze jest to, że cholernie ci się to podoba.

Jak już wspominałem, książka określana była jako połączenie hard s-f z elementami cyberpunku i thrillera psychologicznego. Z zadowoleniem stwierdzam, że ten opis nie został stworzony na wyrost. Modyfikacje fizyczne, wszczepianie implantów, technologie, o których na tę chwilę ludzkość może jedynie śnić, jak choćby "mózgoser", tkanka stworzona z ludzkich neuronów, inteligentna istota będąca w stanie zarządzać wieloma sprawami, za które wcześniej odpowiedzialny musiał być człowiek. Potężne korporacje rządzące światem, zupełnie nowy podział wpływów, nowe państwa, nowy porządek. Jednak to tylko otoczka – niemniej bardzo ważna – dla elementu, który dla mnie stanowi kwintesencję i serce tej powieści. Są nią bohaterowie, o których pisałem wcześniej. Ich przeszłość, dylematy moralne, zniszczona psychika i ułomności, jakich nabawili się do momentu, kiedy stali się ryfterami – to wszystko absolutnie fascynuje, a momentami po prostu przeraża. Obserwowanie ich rozwoju, sposobu, w jaki ryft zmienia ich nastawienie i spojrzenie na świat, to z całą pewnością gratka dla każdego, kto choć trochę interesuje się psychologią.

Sądzę, że w tym miejscu warto poświęcić kilka słów samemu polskiemu wydaniu książki. Okładka, która jest efektem prac Juliana Wicika (ilustracja) oraz Łukasza Fedorowicza (opracowanie graficzne), przyciąga wzrok i nabiera sensu po zapoznaniu się z treścią powieści. Miękka oprawa sprawia, że mimo blisko 350 stron, książka nie jest ciężka i swobodnie można mieć ją przy sobie przy każdej nadarzającej się do czytania okazji. Duże brawa należą się tłumaczowi, ponieważ dawno nie spotkałem się z takim nagromadzeniem określeń i języka, który z całą pewnością był ciężkim orzechem do zgryzienia. Mimo kilkunastu wychwyconych literówek, zbyt dużej ilości spacji bądź ich braku w niektórych miejscach, książkę czyta się bez większych problemów.

O ile przed rozpoczęciem czytania miałem jakiekolwiek wątpliwości wobec dzieła Wattsa, po jego zakończeniu całkowicie się one rozwiały. "Rozgwiazda" to pozycja zdecydowanie wymagająca skupienia, mroczna i czasem po prostu ciężka. Trudno to jednak nazwać zarzutem wobec autora, ponieważ tego właśnie spodziewałem się po tej książce. Jeśli Peter Watts utrzyma tak wysoką formę i kolejne części "Trylogii Ryfterów" nie będą odstawać poziomem od pierwszej części, obawiam się, że "fantasy" może odejść u mnie na dłuższy urlop zdrowotny. Jedno muszę zakomunikować bardzo jasno – nie jest to książka stworzona dla młodszych czytelników, zdecydowanie polecam ją osobom dojrzałym, czującym się na siłach zmierzyć z mrokiem, który czai się w każdym z nas. Ryft zmienia ludzi. A co, jeśli zmienia także czytelnika?

Dziękujemy wydawnictwu Ars Machina za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 7 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...