"Rick i Morty" stał się fenomenem. Trzy sezony produkcji – więcej jak na razie nie wyszło – to czysta rozkosz dla fanów popkulturowych nawiązań, czarnego humoru i szalonych, fantastycznych przygód. Każdy odcinek to nowa historia, której rozwoju nie da się przewidzieć. Popularność serialu poskutkowała powstaniem komiksu na jego podstawie. Pierwszy tom serii niedawno trafił na polski rynek za sprawą wydawnictwa Egmont.
Punkt wyjściowy jest znany miłośnikom serialu – Rick to genialny naukowiec i zabiera swojego wnuka, Morty'ego, na przygody po całym wszechświecie. Ich konsekwencje odczuwa również reszta rodziny – Beth, Jerry i Summer. Komiks od razu wrzuca czytelnika do tego świata, bez żadnego wprowadzenia, więc docelowy odbiorca to ktoś, kto oglądał "Ricka i Morty'ego" i zna relacje panujące między bohaterami.
Zacowi Gormanowi udało się przenieść styl wypowiedzi postaci do komiksu (co zachował tłumacz Jacek Drewnowski). W trakcie czytania dialogów w głowie słyszy się głosy bohaterów serialu, zwłaszcza że oddano ich charakterystyczne odgłosy, jak "bek" w przypadku Ricka. Jednak brakuje złotych tekstów – błyskotliwych i śmiesznych, które zapadłyby w pamięć i można byłoby je przywoływać.
Podobnie jest w przypadku fabuły. To rzeczywiście "Rick i Morty", tylko w wersji komiksowej, ale nie ma tu ani jednego wydarzenia, które oszałamiałoby swoim pomysłem. Można odczuć, że scenarzysta inspirował się serialem, ponieważ jedna koncepcja trochę rozszerza pewien odcinek (z nadzieją na więcej w przyszłości), a inna to po prostu uboższa inwazja kosmitów – uboższa o zamysł z wpływaniem na wspomnienia, czyli pozbawiona najbardziej interesujących elementów. Taka inspiracja więc nie wystarcza.
Pierwszy tom składa się z dłuższej i krótszej opowieści oraz paru dodatkowych scenek. Przydałoby się jednak, żeby scenariusz głównej zawartości był lepiej pomyślany, bo choć miewa bardzo dobre momenty i ogólnie budzi zaciekawienie, zaś lektura przebiega szybko, to od komiksu ze świata "Ricka i Morty'ego" oczekuje się więcej. Oczekuje się geniuszu. Serial wysoko zawiesił poprzeczkę, ale twórcy nie mogą tłumaczyć się trudnościami ze zmianą medium. Jest całkiem dynamicznie, jest właściwy styl, przeniesienie udane – tylko że nie wykorzystuje się tego do zrobienia czegoś naprawdę świetnego. To najgorszy akceptowalny "Rick i Morty", który może się podobać.
Ilustracje cierpią na podobną przypadłość. Nie ma wątpliwości, że rysunki i kolory to "Rick i Morty" przeniesiony do komiksu. Co najwyżej czasem nie wyjdzie mina jakiejś postaci, raczej drobiazg. Jednak przez większość czasu oglądamy miejsca ubogie w szczegóły, które mogłyby tworzyć intrygujące scenerie. Jedynie 4. rozdział trochę się wyróżnia. To stanowczo za mało na zachwyt, choć wystarczająco, by ustrzec się srogiej krytyki.
Pierwsza odsłona "Ricka i Morty'ego" budzi letnie uczucia. Na pewno sprawdza się jako powrót do znanych postaci i umila czekanie na ich dalsze przygody w kolejnych sezonach serialu. Niestety, z samym serialem nie może się równać i właściwie bez niego się nie broni. To z bazowania na pomysłach z animacji wynikają wszelkie atuty – nawet przeciętne naśladownictwo daje niezły efekt: przyjemną opowieść SF, trochę bawiącą się konwencjami, zachowującą osobowości bohaterów, niepozbawioną humoru i przeznaczoną dla dorosłych. Mam nadzieję, że następne tomy okażą się lepsze, bo od twórców chciałbym nie rzemieślnictwa, tylko kreatywnego szaleństwa, na co pozwala im formuła serii.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz