Renegat

3 minuty czytania

Przede wszystkim, jeżeli nie czytałeś poprzedniej części, zrób to. Dopiero wtedy czytaj dalej recenzję. Chyba nie chcesz mieć spalonego zakończenia?

W poprzedniej części, już w połowie, łatwo było się domyśleć, jaki będzie jej koniec. Oczywiście nie wszystko jest takie proste, jakby się wydawało. W drugiej odsłonie nocarskiej serii Vesper, wplątany z zdradziecką intrygę, ląduje po drugiej stronie barykady. Idealnie uknuty plan Aranei kończy się awansem na generała i zamknięciem wśród znienawidzonych wrogów. Polityka, gra, intrygi, a wszystko z powodu... miłości. Czy to nie za dużo dla ledwie pierwszorocznego nietoperka?

Rozwlekły i momentami wręcz nudny opis wewnętrznej walki byłego nocarza nader dobitnie pokazuje, że tego jest zbyt wiele. Schizofreniczny Dom Krwi dostarcza wiele omamów i otula makabrycznymi ramionami Vespera na rekordowo długi czas. Jednocześnie wokół świeżo upieczonego zdrajcy narasta legenda, tworząca idealną przykrywkę. Nie ma już drogi odwrotu. Pada pierwsza ofiara głodu krwi. A to wcale nie pomaga. Na szczęście pierwszy szok po skoku do lodowatej, renegackiej wody szybko mija. Wszak nowy generał potrzebuje oddziału. Zaprzysiężony żołnierz, nawet po drugiej stronie frontu, odmawia walki ze swoimi. I tu z... hm... pomocą(?) przychodzi trzeci front odwiecznej batalii – watykańscy fanatycy, skłonni poświęcić swe życia, żeby tylko pozbyć się wyklętych przez Boga wampirów. Nie ważne, czy piją oni krew sztuczną, czy naturalną. I jak przystało na zaskakujące elementy książek pani Kozak, ludzie hodowani na fanatyzmie własnej, wymyślonej religii okazują się nie lada przeciwnikiem.

Wszystko składa się w prawie 400 stronicową książkę, podzieloną na 9 rozdziałów, pełną akcji przerywanej moralnymi rozterkami. Zwłaszcza, kiedy pod maskami bezlitosnych drapieżników ukazują się całkiem przyjazne twarze. A nawet zaciekły rywal okazuje się... całkiem sympatyczny. A może to tylko kolejna gra? Zmiana ról? W teorii zieje patetyzmem. W praktyce wciąga. Zwłaszcza, gdy autorka operuje językiem dość prostym i tylko od czasu to czasu wymagającym sprawdzenia jakiegoś militarystycznego terminu, który spokojnie można znaleźć na oficjalnej stronie. To, co na pewno trzeba przyznać pisarce, to umiejętność prowadzenia wciągającej akcji, rozładowanej skondensowaną kroplą humoru. Mel Gibson, czy Bruce Willis, mogliby spokojnie starać się o rolę w filmowej adaptacji książki. Chociaż, jak sama autorka przyznała, w trakcie spotkania autorskiego na Avangardzie V, najchętniej ujrzałaby w tej roli Edwarda Nortona.

Jak napomknęłam nieco wyżej, dużo w tej książce rozważań moralnych w wersji wampirzej, nieco nawet za dużo, jak na książkę raczej sensacyjną niż filozoficzną. Zwłaszcza, że to pierwsze wychodzi autorce znacznie lepiej. Naprawdę nie wiem, czy nie lepszym byłoby skrócenie książki kosztem kilku wywodów, do których przecież i tak każdy podejdzie z punktu własnej moralności. Na szczęście, mimo współczesnego czasu akcji, nie ma tu zdarzających się w tego typu powieściach rozważań politycznych, czy odniesień do aktualnych wydarzeń na polskiej scenie politycznej.

Nietrudno się spodziewać ostatecznego zbratania z renegatami, ale tu zaskoczyło mnie jego podłoże. Chociaż próbowano, Vesper nie daje się złapać na miałkie gadki o złym Lordzie Kacie, poświęcającym wszystko i wszystkich dla Sprawy. To, co połączy nowego generała z jego antywatykańskim oddziałem, to niezwykłe braterstwo ludzi na polu walki. Zwłaszcza, kiedy już okazuje się, że krwiopijcy i mordercy niczym nie różnią się od zwykłego człowieka sięgającego w sklepie po mięso mielone. W dodatku tak samo kochający, bawiący i tak samo emocjonalni jak każdy inny. Ofiary ponoszone przez elitarny oddział nie są tym, czego pragnął pan generał. A śmierć renegackiego kolegi tudzież podwładnego boli tak samo, jak śmierć nocarza.

Na dużą pochwałę ponownie zasługuje oprawa graficzna. Tym razem na okładce wita nas druga strona frontu – renegat, symbolicznie nawet odwrócony w lewą stronę. Jak można się było dowiedzieć od samej pisarki – to jej maż pozował do zdjęcia, będącego fundamentem ilustracji (na okładce Nocarza znalazła się sama autorka). Nocarski nieśmiertelnik został przełamany i tylko naboje w roli separatorów oraz ozdobne w pistolety i karabinki inicjały pozostały takie same. No i oczywiście niezmienne jest dopieszczenie szczegółów grafiki. Nadal również między rozdziałami znajdziemy klimatyczne i adekwatne wstawki w postaci tekstów piosenek, czy wycinków z prawa. Drugą metaforycznie wgniatającą w ziemię rzeczą jest zakończenie. O tyle o ile wcześniej można było domyślać się kolejnych wydarzeń, tak tu, osobiście, przebieram nogami nie mogąc doczekać się dorwania w łapy ostatniego tomu.

Magdalena Kozak mogłaby spokojnie stać się feministycznym przykładem na to, że kobiety radzą sobie w męskich rejonach. Po raz kolejny zaserwowała nam silną, wyrazistą książkę określaną, jako „męska proza”.

A księżyc tylko milczy, zaglądając ciekawie.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
6.13 Średnia z 4 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...