Udałem się na swój pierwszy w życiu konwent. I nie była to wycieczka taka całkiem zwykła, gdyż od razu uczyniłem to na wejściówce medialnej. Cóż, w końcu jestem redaktorem Game Exe! Oglądając ofertę Remconu 2022 zachowywałem oczywiście pełnię profesjonalizmu i powagi godną tego portalu, a prawdziwość moich słów niedowiarkom potwierdzi niniejsze zdjęcie:
Remcon to konwent przede wszystkim dla mangoentuzjastów, zafascynowanych japońską popkulturą. Choć nie zaliczam się specjalnie do tego grona, wrodzona ciekawość świata przywiodła mnie w to miejsce celem poznania.
Wielką szkodą był brak sleeproomów, które ograniczono jedynie dla grona posiadaczy wejściówki vipowskiej. To rzecz jasna nie wynikało ze złej woli organizatorów, lecz przepisów sanitarnych. Toteż udałem się na konwent w sobotę, na którą przewidziane były główne atrakcje.
Wpierw skierowałem się na wystąpienie "Od fascynacji Japonią do powieści historycznej – spotkanie autorskie z Katarzyną "Clio" Gucewicz. Przyciągnęło mnie interdyscyplinarną problematyką przedstawioną w temacie, choć jego realizacja nieco odbiegła od mojego wyobrażenia. Pomimo tego poznałem nieco ciekawostek z dziejów Japonii.
Kolejny panel zaintrygował mnie tytułem: "Najciekawsza gra świata – czyli jak samuraje wyłupiają oczy smokom?". Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Jak się okazało, był on poświęcony grze Go. Doprawdy, nie wiem, do czego ją porównać i czy jest jakaś analogia. Wiele przy tym drugiego dna odwołującego się do różnych dziedzin rzeczywistości. Chyba słowo "zaintrygowanie" najlepiej oddaje towarzyszące mi uczucie.
Odwiedziłem również panel poświęcony kucykom My Little Pony i, prawdę mówiąc, jest to za każdym razem wstąpienie w otchłanie szaleństwa. Naprawdę, to wyjątkowo oryginalny fandom. Kiedy wszedłem, panelista rozważał, jak powinna być uzbrojona armia Equestri w odniesieniu do realnych rodzajów broni... eeeeeee?! Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że fandom MLP funkcjonuje nieco ironicznie i jest tylko pretekstem do wspólnego spędzania czasu i poznawania znajomych, zarazem przeczuwam, iż oficjalnie każdy fan MLP temu zaprzeczy. Pozostaje mi więc życie w świecie domysłów. Atmosfera tej sekcji konwentu była naprawdę świetna, choć następny panel o alternatywnych kanonach odpuściłem sobie z uwagi na pobieżną znajomość uniwersum i niezrozumiałość szczegółów czy potencjalnych inside joke'ów.
Wielka szkoda, iż nie odbyło się wystąpienie o historii piractwa gier komputerowych. Z wielkim zainteresowaniem lubię czytać i słuchać o starych czasach gamingu. Trudno, bywa.
Spotkanie autorskie z Arkadym Saulskim miało formę wywiadu. Rozmowa była żywo prowadzona i ciekawie. Nieco miejsca poświęcono m.in. historii fantastyki i roli forów internetowych o fantastyce w wybijaniu się co bardziej utalentowanych autorów, zabawny był zaś wątek oceniania książek na lubimyczytac.pl.
Tymczasem dwa panele Michała Rozmarynowskiego to prawdziwy hit. Opowieść o historii ASG oraz azjatyckim kinie wojennym – a oba motywy zawierają w sobie wątki anime – była snuta z takim zaangażowaniem i charyzmą, że słuchanie tego okazało się prawdziwą frajdą. Korzyścią dla mnie była lista interesujących tytułów do obejrzenia, z którymi z pewnością się zapoznam. Równie ciekawe było to, co odbyło się pomiędzy tymi panelami: prezentacja o Japonii w różnych systemach RPG i na temat różnic między samurajami a rycerzami.
Wreszcie, ostatnie wydarzenie poprzedzające mój powrót do domu – quiz z wiedzy o horrorach. Losowało się po kadrze filmu, na podstawie którego należało odgadnąć tytuł. Zmęczony i senny dzielnie podjąłem walkę o trzecie miejsce. Przegrałem. I wszystko rozumiem, doprawdy wszystko, gdyby nie okoliczności. Otóż moja konkurentka wygrała, rozpoznając serial "Czarnobyl". Tak, "Czarnobyl" mnie zgubił, mnie, miłośnika wszelkiego postapo! Et tu, Czarnobyl, contra me?!
Tymczasem przez większość czasu na sali gimnastycznej trwały liczne występy: Koncert NanoKarrin, Grupa Akiharu czy pokazy cosplay. Cieszyły się one dużym zainteresowaniem publiki, która gęsto wypełniła trybuny.
Stoiska sprzedażowe.
Oferta zakupowa była ciekawa. Jak już zdradziłem, sam kupiłem poduszkę dla degeneratów dakimakurę. No cóż, jest estetyczna, ponadto lubię rude...
Poza tym masa "dupereli". Różnego rodzaju wisiorki, maskotki i inne wyroby rzemieślnicze wystawców. Znalazło się nawet stoisko książkowe, gdzie swoje powieści wystawiał Paweł Jakubowski. Jego dyptyk "Najemnicy" nawet mnie zainteresował z uwagi na sympatię do Czarnej Kompanii i klimatów low fantasy, ale budżet mi się nie zepnął. A szkoda.
Jak z kolei wyglądała kwestia wyżywienia? Wpierw postanowiłem skorzystać z oferowanej zniżki do Pizzeri 105 w Gdyni Cisowej, nieopodal miejsca konwentu. Kiedy jednak ujrzałem, jak wygląda ta pizza, musiałem zrezygnować. Nic szczególnego – oferowano jedynie cienkie ciasto, więc znając moc przerobową żołądka, wiedziałem, że nie wystarczy to dla mnie. Zadowoliłem się doraźnie hot-dogiem spod znaku zielonego płaza.
Dopiero wieczorem – doprawdy nie dowierzam we własne nieogarnięcie – dostrzegłem, iż pod wejściem na teren konwentu była buda z kebabem. W ofercie była również m.in. zapiekanka, ale dobrze wiemy, że co kebab, to kebab. Niska cena, dobre wypełnienie, smaczne ciasto – byłem naprawdę zaskoczony, nie po raz pierwszy, jakością kebsa z budy górującego nieraz nad sieciówkami.
Na terenie szkoły zakupić można było ponadto popcorn oraz spróbować kuchni azjatyckiej – ramen, japońskie ciastka-kluchy (?) i podobne atrakcje.
Co mi się nie podobało?
Organizacja i przebieg konwentu były właściwie bez zarzutu. Choć jednego tylko nie wybaczę – obiecywali speed dating, a nie zrealizowali. Pozostało mi przytulić dakimakurę...
No a poza tym z przyjemnością wpadnę na Remcon 2023. Miejmy nadzieję, że już bez covidowych restrykcji.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz