Rage of Mages 2: Necromancer to następca wydanego w 1998 roku Rage of Mages. Najbezpieczniej jednak potraktować sequel nie jako drugą część gry, a raczej jako duży pakiet dodatkowych misji. Unikniemy tym samym niepotrzebnego rozczarowania. Dlaczego? Ano dlatego, że wszystkie wprowadzone zmiany mają głównie charakter ilościowy. Otrzymujemy zatem więcej misji, przedmiotów, lokacji i przeciwników przy jednoczesnym minimum zmian w oprawie audiowizualnej, która po tym roku czasu pewnie trochę się już niektórym przejadła. Robienie graczy w konia i kolejny skok na kasę? I tak, i nie. Twórcy po prostu założyli, że nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest dobre, a że system rozgrywki z pierwszej części okazał się sprawdzony, obeszło się bez większych zmian. Czy mimo to warto sięgnąć po ten tytuł? Odpowiedzi szukajcie poniżej.
Świat gry to nadal szereg zawieszonych w przestrzeni i oddzielonych od siebie magiczną barierą wysp. Powód rozbicia na wspomniane wyspy nigdy nie został do końca wyjaśniony, choć oficjalna wersja mówi o komecie, która poczyniła tak ogromne spustoszenia, że tylko dzięki poświęceniu Wielkich Magów udało się ocalić resztki ludzkości. Po cichu jednak szeptano, że to właśnie nieostrożne obchodzenie się z magią przez długobrodych wywołało kataklizm. Jak było naprawdę – nie wiadomo. Dla nas, graczy, nie ma to w tym momencie żadnego znaczenia. To, co liczy się najbardziej, to zmiany w stosunku do poprzedniej części. Jak już wspomniałem we wstępie, polegają one głównie na podkręceniu liczby tego, co znaliśmy dotychczas. Mamy więc 43 nowe, nieliniowe misje i wiele dodatkowych subquestów, ponad 400 odmian broni i pancerzy, 80 różnych potworów, nowy edytor map czy wreszcie nową fabułę. Tym razem naszymi głównymi przeciwnikami będą tytułowi nekromanci, z dnia na dzień zdobywający coraz większą potęgę. A wszystko to za sprawą uprawianej w tajemnicy mrocznej magii, dzięki której w krótkim czasie zdołali podporządkować sobie nawet króla, który jak się później okaże, ze światem żywych od dawna nie ma już wiele wspólnego. Oczywiście to właśnie nam przypadnie rola pogromców nieumarłych i obrońców królestwa. Raz jeszcze sięgniemy więc po wyszczerbione miecze, wbijemy się w przyciasne pancerze i, podobnie jak rok wcześniej, spróbujemy uwolnić świat od wszechobecnego zła.
Drogę do tego zbożnego celu z pewnością uprzyjemni nam cała masa nowych lokacji. Cmentarze pełne spękanych nagrobków i hord nieumarłych, gęste bory z ukrytymi pośród drzew wioskami druidów, czy też spieczone słońcem i zamieszkane przez koczownicze plemiona orków pustynie – nowe mapy prezentują się bardzo ciekawie i wnoszą sporo świeżości do rozgrywki. Z drugiej strony grafika pozostała bez zmian (a wymagania mimo to skoczyły w górę!), więc gracze mają prawo czuć się rozczarowani. Nie zmieniła się – i tym razem jest to dobra wiadomość – na szczęście grywalność, która wciąż stoi na wysokim poziomie. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że RoM2 jest ciekawszy, ale i trudniejszy od poprzednika, więc i czas spędzony nad grą znacznie się wydłuży. Miłośników gry po sieci z pewnością zainteresuje fakt, że twórcy wprowadzili całkiem nowy tryb multiplayer, umożliwiający rywalizację nawet 16 graczom jednocześnie.
Nival Interactive, po części z lenistwa, a po części z chęci wyciśnięcia z graczy dodatkowej kasy, poszedł po najmniejszej linii oporu i stworzył grę, która od poprzedniczki różni się zasadniczo tylko ilością nowych misji, potworów i przedmiotów. Mimo to gra się zaskakująco dobrze, a nowa fabuła – o niebo ciekawsza od tej, jaką zaprezentowano w pierwszej części "Wściekłości Magów" – potrafi wciągnąć na długie godziny. Na koniec wspomnę tylko, że świat Allods musiał zdobyć naprawdę spore grono zwolenników, skoro przygoda z lewitującymi wyspami nie skończyła się na opisywanym tytule. Niedługo po premierze Rage of Mages 2: Necromancer rosyjscy programiści zaserwowali graczom trójwymiarowe Evil Islands, jakiś czas później pojawiła się wersja na telefony komórkowe, a w okolicach jesieni tego roku ma ruszyć sieciowe Allods Online, które w Rosji już bije rekordy popularności. Niech to będzie najlepszym dowodem na to, że opisywana gra może się podobać i mimo słabiutkiej jak na dzisiejsze czasy grafiki, zasługuje na poświęcenie jej co najmniej kilku(nastu) godzin.
Plusy
- Wciąż wysoka grywalność
- Więcej misji, broni, lokacji i przeciwników
- Ciekawa fabuła
- Brak głębszych zmian w stosunku do części pierwszej (dla niektórych)
Minusy
- Brak głębszych zmian w stosunku do części pierwszej (dla całej reszty)
- Mały wybór ras i klas
- Ograniczone możliwości tworzenia i rozwoju postaci
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz