Powołanie trójki

2 minuty czytania

okładka, powołanie trójki

Liczba „trzy” fascynuje zarówno pasjonatów numerologii, jak i religioznawców – symbolizuje m.in. harmonię, jedność pierwiastka męskiego i żeńskiego, Trójcę Świętą, szczęście czy – to chyba najważniejsze – doskonałość. Na pewno nie umknęła uwadze Stephena Kinga, który posłużył się jej pełnym podtekstów znaczeniem w drugiej części swojego epokowego cyklu „Mroczna Wieża”. Czym więc jest tytułowe „Powołanie trójki”?

Pierwsza księga serii, czyli „Roland”, stanowiła zaproszenie do długiej podróży po świecie rewolwerowca Rolanda Deschaina i światów równoległych do jego rzeczywistości. Jak wspominałam w swojej poprzedniej recenzji, to pozycja różniąca się zarówno stylem, jak i fabułą od pozostałych dzieł amerykańskiego mistrza literatury grozy. Pozostawiała wyobraźni czytelnika pole do popisu, gdyż opiewała w niejasności i stawiała bardzo dużo pytań. W porównaniu z nią druga część cyklu Kinga wypada zdecydowanie bardziej spójnie i kompletnie. Jej ogromnym atutem jest dynamika zdarzeń – nie ciągnie się jak smoła (co trochę przeszkadzało w „Rolandzie”), lecz wartko i sprawnie doprowadza nas do kulminacyjnych momentów.

Akcja „Powołania trójki” rozpoczyna się kilka godzin po zakończeniu przedstawionym w pierwszej powieści. Nasz ulubiony protagonista po spotkaniu z Walterem O’Dimem budzi się na brzegu, zdawałoby się bezkresnego, morza. Z wody wypełzają paskudne stworzenia ze szczypcami, które już na początku atakują rewolwerowca i okropnie go okaleczają. Cierpiący Roland musi stawić czoła nie tylko owym „homarokoszmarom”, jak zwykł je nazywać, lecz również postępującemu zakażeniu i pogarszającemu się zdrowiu. Co więcej, ma misję odnalezienia przepowiedzianych mu przez Człowieka w Czerni towarzyszy w drodze do Wieży: Więźnia, Władczyni Mroku i Śmierci, którzy objawili się Deschainowi na kartach tarota. Aby do nich dotrzeć, trzeba tylko przejść przez kolejne troje drzwi, umieszczonych niewidzialną ręką pośrodku pustej plaży. Brzmi bardzo sensownie.

Niewątpliwą zaletą tej wciągającej powieści są ciekawi bohaterowie, którzy wcale nie odgrywają ról drugoplanowych. Wraz z Rolandem mamy okazję wybrać się na wycieczkę po umysłach narkomana, schizofreniczki i seryjnego mordercy,okładka, powołanie trójki z tego też względu książkę można określić mianem „psychologicznej”, co tylko działa na korzyść autora i podkreśla jego zdolności kreowania świata przedstawionego. Spotkania rewolwerowca są o tyle fascynujące, że trafia on do kompletnie nieznanego sobie miejsca – Nowego Jorku lat 60., 70. i 80. Bardzo zabawne są jego potyczki z nowymi nazwami (np. aspiryna = ascyna) czy próba zrozumienia funkcjonowania paralelnej rzeczywistości. Stróż prawa (współczesny policjant) u naszego protagonisty uchodzi za kolejnego rewolwerowca! Dzięki takim i wielu innym zabawnym sytuacjom Stephen King tworzy w „Powołaniu trójki” atmosferę miejscami wręcz komediową, a na pewno wywołującą uśmiech na twarzy czytelnika.

Tak jak i przy wznowionym wydaniu „Rolanda” wydawnictwo postarało się o piękną oprawę dzieła. Tym razem na okładce mamy do czynienia z rozsypaną talią kart tarota, w tym trzema najważniejszymi kartami, symbolizującymi nowych bohaterów.

O drugiej części cyklu „Mroczna Wieża” można by pisać dużo w samych superlatywach. Wolałabym jednak, abyście sami sięgnęli po tę książkę. Jeżeli po lekturze pierwszego tomu serii mieliście wątpliwości, czy wziąć do ręki kolejny – gwarantuję, że się nie rozczarujecie. A apetyt na poznanie dalszych przygód Rolanda i jego przyjaciół na pewno wzrośnie.

Dziękujemy wydawnictwu Albatros za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.94 Średnia z 8 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Ta część jest zdecydowanie bardziej spójna i lepiej pomyślana. Historia wciąga od pierwszej strony i identyfikujemy się ze wszystkimi bohaterami, nie tylko z Rolandem. Trudno ich zresztą uważać za drugoplanowych, gdyż w tej części Stephen King poświęcił im nawet więcej uwagi niż samemu rewolwerowcowi, a będą mu towarzyszyć w podróży bardzo długo. Roland musi się zmierzyć z całkowicie obcą rzeczywistością, a jego zmagania choć trudne i często naznaczone śmiercią (na szczęście nie dla niego) są też bardzo zabawne. Aż chce się czytać dalej.
0
·
Boże, kiedy ja to czytałem Książka bardzo wciąga, ale też zadaje dużo pytań, które - jak dobrze pamiętam - pozostają bez odpowiedzi

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...