Pierwszy tom "Posępnego Mononokeana" wzbudził więcej negatywnych niż pozytywnych emocji. Z tego powodu do kontynuacji podchodziłem pełen obaw. Czy słusznie?
Na koniec poprzedniej odsłony egzorcyści Abeno i Hanae przyjęli zlecenie od istoty z zaświatów. Zgodnie z umową Hanae miał odzyskać Maskę Śmiechu, powodującą niepohamowany rechot. Zadanie dosyć proste, ponieważ nietypowy klient zdradził, gdzie obecnie znajduje się jego zguba. Hanae bardzo szybko natrafia jednak na ścianę w postaci opiekunów świątyni, w której jest Maska.
W drugim tomiku Kiri Wazawa czyni perypetie Hanae i Abeno bardziej zajmującymi, pomimo że pierwsze kilkadziesiąt stron zawodzi. Kontynuacja opowieści o Masce Śmiechu jest przewidywalna i nieznośnie rozciągnięta. Prosta intryga została rozpisana na zbyt wiele stron, przez co nie broni się mimo paru udanych gagów i wprowadzenia elementu brakującego w pierwszym tomie – solidnej postaci drugoplanowej.
Później jest już znacząco lepiej – autorka więcej miejsca poświęca zawiązującej się relacji między protagonistami. Wreszcie mają chwilę, by trochę porozmawiać bez kręcących się obok demonów, czego wcześniej stanowczo brakowało. Irytowało to tym bardziej, że przedstawiona rzeczywistość nie była szczególnie zajmująca. Jednak nie tylko bliżej poznajemy postacie, bowiem w dalszej części tomu odwiedzamy zaświaty, co już samo w sobie budzi o wiele żywsze emocje i jest pretekstem do wprowadzenia kolejnych charakterów. Nowe otoczenie i również nowi bohaterowie to także okazja do zabawnych sytuacji, których nie brakuje w drugim tomie. Niestety, poza tymi zaletami zaświatom w wydaniu Kiri Wazawy daleko do oryginalności, ale to w końcu jakaś mocniej zarysowana sceneria. Wcześniej miałem wrażenie, że sceny mogłyby rozgrywać się właściwie wszędzie i nie robiłoby to najmniejszej różnicy.
Tym razem ograniczono liczbę ilustracji prezentujących postaci i puste przestrzenie wyzierające z dalszego planu. Oprawa wciąż z jednej strony jest czytelna, lecz z drugiej sprawia wrażenie przesadnie oszczędnej – parę krajobrazów czy zamkniętych pomieszczeń w nikłym stopniu poprawia sytuację. Jeżeli rysunki zamieszczone w pierwszym tomiku nie przypadły wam do gustu, kontynuacja nie zmieni waszych odczuć.
Po słabym otwarciu "Posępny Mononokean" zyskuje formę, lecz pomimo faktu, że wiele bolączek poprzednika straciło na sile w drugim albumie, to i tak jest to co najwyżej przeciętna pozycja. Widać jednak pewne światełko w tunelu – i oby za szybko nie zgasło.
Dziękujemy wydawnictwu Waneko za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz