Pamiętnik księżniczki

2 minuty czytania

pamiętnik księżniczki

Rola życia. Taka, która przynosi sławę i rzeszę oddanych fanów, ale też szufladkuje. Już zawsze jest się kojarzonym i porównywanym z tym jednym bohaterem. Ponad 40 lat temu taką właśnie rolę otrzymała Carrie Fisher. To miał być niskobudżetowy, nieco dziwaczny film. Niespodziewanie jednak odniósł wielki sukces, a młodziutka aktorka już na zawsze w świadomości widzów została Leią Organą. W książce "Pamiętnik księżniczki" nieżyjąca już Carrie opowiada o swojej grze w "Gwiezdnych wojnach" i wpływie, jaki film miał na jej dalsze życie.

Opowieść dzieli się na trzy wyraźne części. Pierwsza i ostatnia to wspomnienia po latach, środkowa natomiast zawiera fragmenty pamiętnika Carrie z czasów, gdy grała w pierwszej odsłonie serii. W moim odczuciu zdecydowanie najciekawszy (co nie znaczy, że szczególnie porywający) jest początek opowieści. Autorka pisze między innymi o wcześniejszym doświadczeniu aktorskim i castingu do "Gwiezdnych wojen". Jak się okazuje, gdyby przesłuchanie potoczyło się inaczej, być może dziś wspominalibyśmy Fisher nie jako księżniczkę Leię, a jako... Carrie. Co nieco można także dowiedzieć się o pewnym romansie na planie.

Wątek romansu jest też tematem wiodącym w pamiętniku aktorki. Cały problem z tą częścią polega na tym, że... to pamiętnik. Fisher raczej nie zakładała, że za kilkadziesiąt lat opublikuje te zapiski, robiła je dla siebie. Przeważają więc opisy targających kobietą emocji, brakuje natomiast wprowadzenia w sytuację. Sądziłam, że to właśnie ten fragment będzie największym atutem książki, tymczasem jest najbardziej rozczarowujący. Sytuacji nie ratują też wplecione w tekst – stosunkowo słabe – wiersze.

Poczucie, że autorka więcej ukrywa, niż ujawnia, towarzyszyło mi przez niemal całą książkę. Nie – nie liczyłam na jakieś pikantne szczegóły z przeszłości Carrie Fisher. Zwyczajnie miałam wrażenie, że aktorka za bardzo kombinuje, a ponadto ma wyraźne skłonności do poetyzowania, co akurat do mnie nieszczególnie przemawia. Nie brakuje długich, kwiecistych, nie zawsze zrozumiałych zdań. Mam wrażenie, że gdyby usunąć niektóre powtarzające się kilkakrotnie informacje, "Pamiętnik księżniczki" byłby przynajmniej o jedną trzecią krótszy. Szczególnie irytujący jest moim zdaniem rozdział, w którym Carrie opisuje spotkania z fanami. Nie wątpię, że spotkała tysiące ludzi, z których większość mówiła podobne, w ich mniemaniu oryginalne i zabawne rzeczy. Po co jednak kilkakrotnie przywoływać takie przydługie monologi?

pamiętnik księżniczki

"Pamiętnik księżniczki" to książka pełna sprzeczności. Autorka pisze dużo, jednocześnie zawierając w tekście zaskakująco mało treści. Przyznaje, że nie chce nic ukrywać, bo uważa się za zupełnie inną osobę niż przed laty, ale sposób, w jaki to wszystko ukazuje, sprawia, że ma się wrażenie, jakby nie ujawniła nic. Jak pisałam, pewne informacje powtarzają się kilkakrotnie, z kolei momentami miałam wrażenie, że kilka rzeczy zostało przemilczanych. Można trafić na kilka ciekawych anegdot, ale jest ich za mało, by mogły uratować ogólny odbiór całości.

Szalenie chciałam przeczytać tę książkę, bo darzę wielką sympatią Carrie Fisher i zdecydowanie należę do miłośników "Gwiezdnych wojen". I choć ostatecznie jestem nieco rozczarowana lekturą, nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choćby ze względu na kilka pięknych zdjęć umieszczonych w książce. Zaspokoiłam też swoją ciekawość i wiem, że bardziej trafia do mnie Carrie jako aktorka niż pisarka. Nie sądzę, by "Pamiętnik księżniczki" stanowił lekturę obowiązkową dla fanów gwiezdnego uniwersum czy nawet dla wielbicieli aktorki, ale ponieważ czyta się go bardzo szybko, można poświęcić na niego jakieś wolne popołudnie.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...