Odwrócony świat

3 minuty czytania

odwrocony swiat

Do sięgnięcia po „Odwrócony świat” zachęciła mnie przede wszystkim genialna okładka. Wydawnictwo wykonało swoją robotę iście perfekcyjnie – książka wyglądem aż uprasza o wzięcie jej w dłonie i zapoznanie się z zawartością. Później dochodzą także inne czynniki, okazuje się, że to dziewiąty tom Artefaktów, a autorem jest Christopher Priest, twórca wysoko ocenianej „Rozłąki”. Można nabrać apetytu, można spodziewać się co najmniej bardzo dobrego kawałka prozy.

Poznajemy historię Helwarda, młodego człowieka kandydującego do cechu Badaczy Przyszłości. Razem z innymi obywatelami zamieszkuje Miasto – ogromną, niesymetryczną budowlę, poruszającą się po torach. Miasto wciąż podąża za niezdefiniowanym optimum, jednak jego zarządcy dysponują jedynie niewielką ilością niezbędnych materiałów (szyn, lin wciągających), na przeszkodzie stają również bariery terenowe, takie jak rzeki. Spora liczba obywateli oddelegowana jest do demontażu już wykorzystanych torów i układania ich na nowo, ale to nie wystarcza. Pracowników rekrutuje się też wśród mieszkańców okolicznych wiosek, co często niesie za sobą rozliczne kłopoty. Miasto przemierza opustoszały, nieprzyjazny świat.

Nie czytam Artefaktów chronologicznie. Świeżo po lekturze „Ślepego stada”, gdzie musiałem brnąć zaciekle, aby odszukać sens powieści, zostałem oczarowany „Odwróconym światem”. Powieść wciąga od pierwszych stron, nieustannie ma się ochotę iść dalej, poznawać kolejne wydarzenia. Odpowiednio dobrano język – ten opisujący codzienność jest bardzo przystępny dla czytelnika, ale w odpowiednich momentach wznosi się na zupełnie inny poziom, aby sprostać artystycznym wizjom, kreślonym przez autora. Nieustannie czerpałem przyjemność z czytania, właściwie nie dostrzegłem fragmentów nudnych lub zniechęcających.

Bardzo przypadł mi do gustu pomysł, ogólny koncept „Odwróconego świata”. Niestety, większość tego typu prozy można ująć w określonych karbach – jedne zachowania są dobre, zaś inne są złe (choćby nawet społecznie akceptowalne). Tutaj nie ma uproszczeń, nie ma czerni i bieli, tylko mnóstwo odcieni szarości. Ścierają się ze sobą różne postawy i światopoglądy, brak określenia tej prawidłowej ścieżki, a sam bohater jest mocno zagubiony i nie wie, którędy powinien podążyć.

Akapit należy się oryginalnemu, nieszablonowemu uniwersum. Mam na myśli przede wszystkim sytuacje, w których oddalamy się od miasta i obserwujemy wraz z Helwardem świat zewnętrzny. Szczerze mówiąc, nieraz trudno mi było nadążyć za autorem, wstrzelić się w konkretny pomysł, ujrzeć oczyma wyobraźni to, co chciał mi przekazać. Musiałem poświęcić temu troszkę więcej czasu, niemniej kiedy mi się to już udało, byłem w pełni usatysfakcjonowany. Rzadko bowiem ma się do czynienia z czymś tak nietuzinkowym, wymykającym się zwyczajowym określeniom.

odwrocony swiat

Na wielkie brawa zasługuje kreacja głównego bohatera. Zwykły, przeciętny obywatel, niewyróżniający się jakimiś talentami, podatny na wpływy zewnętrzne. Waha się pomiędzy skrajnymi myślami, gubi się i niczego nie może być pewien. Nawet kiedy wydaje się, że wreszcie posiadł prawdę i dzięki temu może przestać zwracać uwagę na inne poglądy, okazuje się to ułudą. Helward staje przed wieloma moralnymi dylematami, z których niekoniecznie zawsze wychodzi zwycięsko, co tylko dodaje mu realizmu, uczłowiecza go.

Priest nie ogranicza się do jednego punktu widzenia – na kilkadziesiąt stron przed finałem mamy okazję wejść w skórę Elizabeth, kobiety z zewnątrz, z tego przedziwnego, nieodkrytego świata. Przemyślany i interesujący zabieg, ponieważ na coś, co do tej pory wydawało nam się pewne, patrzymy z zupełnie innej strony. Możemy wyrobić sobie własną, odrębną opinię o niejednoznacznym, czasem odwróconym świecie. A prawda i tak pewnie nas brutalnie zaskoczy i wprawi w zakłopotanie.

Jestem zachwycony i oczarowany „Odwróconym światem”. Nieprzewidywalny, zaskakujący, świetnie napisany – mogę wyrażać się w samych superlatywach. To wielka przyjemność, natknąć się na powieść, w każdym calu spełniającą literackie zapotrzebowania; od okładki, poprzez treść, aż do samego finału. Gorąco polecam – obok „Przedrzeźniacza” najlepszy Artefakt, jaki czytałem.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
8.75 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...