Obłok Magellana

4 minuty czytania

okładka, obłok magellana

Myśląc o najwybitniejszych polskich pisarzach science fiction, w czołówce każdy wymieni z pewnością Stanisława Lema. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, gdyż od 1982 roku w spisie lektur szóstej klasy szkoły podstawowej znajdują się "Bajki robotów" tego autora i gro z nas na pewno czytało stamtąd chociaż jedno opowiadanie. Niemniej jednak najpopularniejszym dziełem Polaka do tej pory pozostaje z pewnością "Solaris", które czytywane jest nie tylko w kraju nad Wisłą. Ostatnio w ręce wpadła mi jedna z pierwszych powieści Lema, mianowicie "Obłok Magellana". Przeczytawszy kilka późniejszych jego książek, z ciekawością zabrałem się do lektury, aby dowiedzieć się, jaki miał styl, gdy zaczynał przygodę z pisarstwem. Ponadto oprócz ciekawości była jeszcze niepewność, bo nie za bardzo wiedziałem, czego się mogę spodziewać.

Mamy XXXII wiek. Na Ziemi nie istnieją żadne podziały państwowe, wszyscy są zjednoczeni. Technologia niesamowicie się rozwinęła. Jak można się domyślić, planety Układu Słonecznego są zbadane wzdłuż i wszerz, wszędzie pozakładane są stacje orbitalne oraz placówki badawcze. Mimo to eksploracja innych układów nadal pozostaje w sferze marzeń. Tak też poznajemy głównego bohatera powieści (szczerze powiedziawszy nie wiem, czy jego imię chociaż raz pojawia się na jej kartach). Od dziecka chciał być kosmonautą, jednak nie było to możliwe, gdyż taką pracą zajmowały się głównie maszyny. Po wielu latach trafiła się jednak jedyna w swoim rodzaju okazja. Oto szykowała się zaplanowana na 20 lat międzygwiezdna wyprawa do układu Alfa Centauri. Ponad 200 osób miało znaleźć się na olbrzymim statku o nazwie Gea. Nasz protagonista przez lata studiował różne kierunki i koniec końców zdołał dołączyć do załogi jako lekarz. Przez całą wyprawę obserwujemy losy ludzi zgromadzonych na statku, a głównie mam tu na myśli oddziaływanie próżni i życia w zamknięciu z dala od Ziemi na ich psychikę.

Jedną z rzeczy, która po tylu latach od pierwszego wydania (1955 rok) rzuca się w oczy, jest panujący na Ziemi ogólnoświatowy komunizm. Wpływ na to miały przede wszystkim dwa czynniki – przebrzydła cenzura, która inaczej mogłaby "Obłoków Magellana" nie dopuścić do druku, oraz ówczesne zachłyśnięcie się przez Lema ideami tego ustroju. Pokpiwający uśmiech pojawił mi się na twarzy, gdy jeden z bohaterów skomentował opowieść o ludziach starożytności, czyli nota bene tych z XX wieku, słowami: "Co to znaczy mieć coś na własność?". Ba, pisarz poświęcił nawet cały jeden rozdział rozwinięciu tej idei i nazwał go po prostu "Komuniści". Jeden z historyków Gei opowiada w nim o niemieckim komuniście, który nawet po gestapowskich torturach nie wydał towarzyszy. Jak nietrudno się domyślić, komuniści przedstawiani są tu jako najlepszy rodzaj człowieka, uczciwi, o wielkich sercach. Na usprawiedliwienie autora dodam, że ani razu nie pojawia się tu wzmianka o partii – światem rządzą tak naprawdę naukowcy i to rozwój technologiczny pcha go do przodu. Mimo wszystko, nawet biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, czyta się to z pewnym niesmakiem.

okładka, obłok magellana

Największą bolączką książki nie jest jednak jej polityczna poprawność, a styl, w jakim została napisana. Lem momentami strasznie na siłę upiększa wszelkie opisy stylistycznym kwieciem. Sam przyznał, że w trakcie pisania powieści chodził z notesikiem, w którym zapisywał wszelkie ozdobniki, jakie przyszły mu do głowy i następnie wykorzystywał je podczas prac nad "Obłokiem Magellana". Sprawia to często, że przebicie się przez konkretny fragment jest niesamowitą męczarnią. Przeszkadza to szczególnie w ciekawszych momentach, gdzie zabójcze frazy i przydługie opisy wyrywają entuzjazm z korzeniami.

Muszę przyznać, że dawno nie męczyłem się tak z żadną powieścią. Sumując sztywny styl z niezwykle ślimaczącą się akcją, otrzymujemy produkt charakteryzujący się śmiertelną dawką nudziarstwa. Gea wyrusza w kosmos dopiero po ponad stu stronach! Wcześniej poznajemy dzieciństwo głównego bohatera, opis jego domu, niezdecydowanie w wyborze studiów, sukcesy sportowe i pierdyliard innych nieistotnych dla fabuły szczegółów. Czytając to, sam zadaję sobie pytanie – jak to nieistotnych? Przecież taki zabieg pozwala mocniej wejść w skórę protagonisty, zżyć się z nim i w konsekwencji kibicować mu w jego wirtualnym życiu. Problem polega na tym, że główny bohater jest miałki i niezwykle irytujący. Ba, nawet nie pamiętam, czy jego imię chociaż raz pojawiło się w książce, więc sami widzicie. Inne postacie wcale nie są lepiej prowadzone. Ich dialogi czy losy śledziłem kompletnie beznamiętnie.

Na plus powieści trzeba przyznać jej zdolność przewidywania rozwoju technologicznego. Dotyczy to przede wszystkim tzw. trionów. Są to kryształki kwarcu mogące zawrzeć w sobie olbrzymie ilości informacji, nie tylko słowo pisane, ale również obrazy czy dźwięki. Dostęp do nich można mieć z dowolnego punktu na Ziemi, mimo że zebrane są w jednym miejscu – Bibliotece Trionowej. Czyżby to nie przypominało obecnego Internetu? Ponadto możemy doszukać się analogii do dzisiejszych drukarek 3D i innych rzeczy. Magia. Co by też nie mówić o postaciach, akurat zmiany w ich psychice Lem opisuje bardzo ciekawie. Oddziaływanie próżni na ich umysły wygląda wiarygodnie, choć nieco wypaczenie. Ludzkość tego czasu nie zna pojęcia wojny, ani nikt nie robi krzywdy innemu człowiekowi. Nie znajdziemy tu więc buntu załogi, gdzie krew się leje, a trup ściele gęsto, jak to widujemy we współczesnych produkcjach. Mimo wszystko wariant, który ukazuje Polak, jest równie rzeczywisty i przerażający.

Lem sam przyznał, że nie za bardzo lubi tę powieść i przez wiele lat zabraniał jej wznawiania. Sam też nie widzę powodu, aby ponownie po nią sięgać. Lepiej skupić się na późniejszych dziełach pisarza, kiedy jego zachwyt socrealizmem już przeminął. Wskażę tu chociażby podobny tematycznie "Powrót z Gwiazd", który zrobił na mnie niemałe wrażenie i czytałem go z zapartym tchem. Z "Obłoku Magellana", mimo kilku zalet, wieje okropną nudą i czyta się to strasznie kiepsko. Pozostawiam ją jedynie Lemomaniakom, którzy oceniają tę powieść naprawdę dobrze. Pozostałym czytelnikom zdecydowanie odradzam.

Ocena Game Exe
3.5
Ocena użytkowników
3 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...