Gry platformowe stanowią ważną część mojego dzieciństwa, podejrzewam też, że nie jestem w tej kwestii jedyny. Było to jedno z pierwszych wielkich wyzwań dla zdolności motorycznych, które zapadają nam w pamięci zarówno przez stawiane przed nami zadania, jak i chwile zwycięstwa, na przekór wszelkim trudom. Źródło nostalgii zarówno dla graczy, jak i twórców, którzy czerpią z takich produkcji inspirację. No a przynajmniej tak właśnie było dla ludzi z VEA Games i Knights Peak gdy zdecydowali się na stworzenie "Nikoderiko: The Magical World".
Fabuła jest dość prosta i nie ma sensu doszukiwać się w niej historii z jakąś ogromną głębią. Para mangust przybywa na pewną wyspę z poszukiwaniu skarbu. Udaje im się znaleźć łup, jednak ten szybko trafia w łapy niecnego Barona Grimbalda, który podporządkowuje sobie całą wyspę. Naszym łowcom skarbów nie podoba się ta sytuacja i postanawiają ruszyć do walki, aby odzyskać to, co do nich należy. Przy okazji pomagają też ciemiężonym miejscowym.
Gra jest hołdem dla gier platformowych dawnej epoki i ukazuje to na każdym kroku. Plansza ukazana w 2,5D, którą już za pierwszym podejściem możemy w pełni zbadać pod kątem sekretów, oferuje nam w ramach swych wyzwań sporo biegania, skakania i zwalania się na głowy wrogów. Zwykle poruszamy się w górę, dół i na boki, ale rozszerzone postrzeganie sprawia, że w tle też możemy znaleźć rozmaite rzeczy, z którymi możemy wchodzić w interakcje. Natrafimy też na części etapów, niekiedy całkiem spore, w których poruszamy się w konwencji trójwymiarowej.
Jeśli chodzi o sterowanie, to tu trzeba spojrzeć na kilka aspektów. Grę pierwotnie wydano z myślą o konsolach. Wersję na "blaszaki" wydano z niedużym, ale jednak opóźnieniem. Niemniej, pod kątem narzędzi sterowniczych wszystko załatwiono dobrze. Klawiatura może nie będzie aż tak wygodna w użyciu jak kontroler, ale nie sprawia żadnych nieoczekiwanych trudności. Ewentualne przeszkody wynikają raczej z systemu w kwestii ogólnej. Gra lubi od czasu do czasu zapamiętywać więcej komend niż to konieczne, a że domyślną metodą ataku jest ślizg, może łatwo zdarzyć się tak, że po umyślnie przyspieszonym lądowaniu na platformie, nagle w sposób niezamierzony możemy z niej zlecieć. Od czasu do czasu zdarza się też, że umiejscowienie poszczególnych platform względem siebie czy synchronizacja pewnych przeszkód została zrobiona źle, przez co można łatwo zginąć, bo musimy się wyrwać z rytmu przy skakaniu (tym bardziej jak po wykorzystaniu takie platformy znikają i już nie wracają), albo obrywamy przy przeszkodach z racji ich złej relacji czasowej, gdy nie możemy sobie pozwolić, by stanąć i poczekać, bo albo grunt nam się wali pod nogami, albo coś depcze nam po piętach.
Podczas eksploracji kolejnych poziomów znajdziemy sporo znajdziek, które przychodzi nam zbierać w trakcie zabawy. Jest ich kilka rodzajów, zaś znalezienie wszystkiego wymagać od nas będzie zarówno przyzwoitej dozy zręczności, jak i uważnego oka, by znaleźć wszystkie ukryte punkty i przejścia. To samo w sobie jest w porządku, ale czy warto? Ze zbieractwem wiąże się kilka problemów. Jednym z nich jest fakt, że poza satysfakcją z ich znalezienia nie otrzymujemy z ich powodu niczego innego. Część z nich możemy wymienić między etapami na dodatki graficzne, ale silną potrzebę w tej kwestii poczują tylko zapaleni kolekcjonerzy wszystkiego. Innym razem problematyczne jest ich umiejscowienie. Zdarza się, iż zostały one umieszczone w ten sposób, że ich pozyskanie graniczy z samobójstwem. Do tego, gra jest wybredna w tej kwestii w zapisywaniu naszych postępów. Jeśli zginiemy między punktami kontrolnymi, to wszystkie przedmioty zebrane przez nas do tej pory znów pojawią się na naszej drodze. Gra pamięta zdobycie tylko niektórych ich rodzajów, a i to czasem zwyczajnie nie ma miejsca. Tak więc zyskujemy jakiś odnośnik w kwestii tego jak dobrze nam poszło, ale jest to raczej gra niewarta świeczki.
Nieodłącznym elementem przemierzania kolejnych poziomów jest też stykanie się z rozmaitymi wrogimi istotami, z którymi musimy sobie jakoś radzić. Na pierwszy rzut oka, wszystko tu wypadło w porządku. Mamy tu do czynienia z kilkoma rodzajami przeciwników, którzy nieco różnią się od siebie metodami ataku i tym, jak można się z nimi uporać. W większości przypadków możemy się też podjąć próby ich kompletnego wyminięcia, pozostawiając nam pewną swobodę działania. Jest to o tyle rozwiązanie praktyczne, że o ile któryś z wrogów nie wejdzie nam w drogę w trakcie skoku, to dość rzadko stanowią realne zagrożenie.
Jednym z głównych problemów gry niewłaściwie zbalansowany poziom trudności. Gra oferuje nam w tej kwestii alternatywę, lecz to nie to nie w tym tkwi sedno. Niejednokrotnie może się zdarzyć, że w jednej chwili możemy płynnie i przyjemnie pokonywać kolejne przeszkody, a po chwili natrafimy na fragment, który przyjdzie nam powtarzać nawet kilkanaście razy. Co więcej, często źródłem tego typu frustracji lubią być niedociągnięcia w kwestii budowy planszy lub skromny limit czasowy (to drugie zwłaszcza lubi dawać o sobie znać na etapach bonusowych). Wrogowie mogą stanąć nam na drodze przy pokonywaniu kolejnych przeszkód, ale że rzadko w jakiś znaczący sposób reagują wskutek naszej obecności, to sama walka rzadko nastręcza problemów. Zaś co do bossów wieńczących poszczególne rozdziały… Będę szczery, dawno się tak nie wynudziłem. Żadne z tych starć nie dało mi żadnego poczucia wyzwania. Zwyczajnie, przeczekać sekwencję ataku, zwykle dość prostą (choć przewijają się tam ciekawe pomysły), a potem albo walimy bossa sami, albo rzucamy w niego przedmiotem, który pojawia się na planszy. Zginąć można wskutek jakiegoś błędu, ale jest to raczej nużące, że cały proces trzeba zaczynać od nowa.
Z opcji wartych wspomnienia są też wierzchowce i kooperacja. Pierwszy aspekt jest dość prosty. W niektórych momentach rozgrywki mamy okazję znaleźć rozmaite zwierzęta, które nasza postać może dosiąść. Dzięki temu nasza mobilność ulega doładowaniu, a cechy specjalne poszczególnych zwierząt ubarwiają rozgrywkę. Gra zapewnia te stworki gdy są one niezbędne do przejścia jakiejś części danego etapu, ale część z nich możemy też wezwać na własną rękę, opłacając taką możliwość monetami rozsianymi po świecie gry (przy czym są obszary, w których takie przywołanie zwyczajnie nie jest możliwe, o czym jesteśmy informowani). Kooperacja zaś jest jasna i przejrzysta. Stworzono ją z myślą o zabawie w małym gronie na kanapie. W każdej chwili możemy włączyć tę opcję, przez co przechodzimy kolejne wyzwania w 2 osoby, przyspieszając zbieractwo i wspomagając się nawzajem. Sam nie miałem okazji testować tej możliwości, ale z zebranych przeze mnie informacji opcja ta jest przyjemna, choć może zaleźć za skórę wzajemnym oddziaływaniem na siebie postaci czy problemami z kamerą.
Cała produkcja rozgrywa się w przyjemnym, bajkowym klimacie. Muzyka całkiem nieźle spina całość, ale to wszystko. Warstwa audiowizualna jest przyjemna, a każdy z biomów, które przychodzi nam odwiedzić, różni się od pozostałych, ale ciężko tu znaleźć coś, co wyróżniałoby się oryginalnością. Sama gra też ogólnie się z tym nie kryje, czego dowodzą przerywniki fabularne między poziomami. Humorystyczne easteregi są w porządku, jest to nawet zabawne. Ale gdy są zarzuty o to, że gra trochę za bardzo przypomina pewne klasyki gatunku i padają stwierdzenia w stylu „co w tym złego” czy „kogo to obchodzi”, to jest to lekka przesada. Oczywiście, platformówka nie musi mieć genialnej opowieści by była dobrym zabijaczem czasu, więc to już zależy od osobistych uczuć.
Podsumowując, czy mogę polecić tę grę? Odpowiedź nie jest prosta. Nie dlatego, że jest dobra czy zła. Ona jest po prostu średnia. Podczas rozgrywki były chwile nudne czy frustrujące, ale też takie, w trakcie których zwyczajnie dobrze się bawiłem. Jako że obecnie gier tego typu nie wychodzi jakoś przesadnie dużo, to można jej dać szansę, zwłaszcza jeśli możemy liczyć na wspólną zabawę z młodszą widownią. Niemniej, gra ma swoje problemy, więc sprawa wymaga rozwagi. Sytuacji nie poprawia też obecna sytuacja polityczna, jako że VES Games to zarejestrowana na Cyprze firma wywodząca się z Rosji. Powiedziałem co myślę i wiem. Reszta należy do was.
Plusy
- Klasyczna platformówka
- Baśniowy klimat
- Kooperacja
Minusy
- Wahania poziomu trudności
- Kwestia punktów kontrolnych
- Bywa nudna
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz