Nigdziebądź

Sztylet rodowy – recenzja książki

Dodała: , · Komentarzy: 0
sztylet rodowy

Jeszcze kilka lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że przyjdzie taki czas, gdy będę zaczytywać się fantasy rodem ze wschodu Europy. Moja przygoda z tą literaturą zaczęła się od przypadkowej lektury "Odnaleźć swą drogę" Aleksandry Rudej. Perypetie Olgi, studentki Uniwersytetu Nauk Magicznych, spodobały mi się na tyle, że coraz częściej i chętniej zaczęłam sięgać po powieści innych autorek z Ukrainy czy Białorusi – Oksany Pankiejewej i najbardziej chyba popularnej w Polsce Olgi Gromyko. Przepełnione magią, ale też bardzo lekkie, zabawne, baśniowe historie stanowią ciekawą alternatywę dla znacznie głośniejszej, ale nie zawsze lepszej literatury zachodniej. Zasiadając w czasie przedświątecznej krzątaniny do "Sztyletu rodowego" – pierwszej części nowego cyklu Rudej – liczyłam, że znów będzie mi dane przenieść się do miejsca, w którym koniec jednej przygody oznacza początek następnej, gafa goni gafę, siła wyższa bezustannie drwi z bohaterów, a ci co rusz wplątują się w tarapaty. Ile z tego dostałam – cóż...

Nigdziebądź

Nigdziebądź – recenzja książki

Dodał: , · Komentarzy: 0
Nigdziebądź

Neil Gaiman to aktualnie jeden z najpopularniejszych pisarzy fantastyki, cieszący się uznaniem zarówno ze strony czytelników, krytyków, jak i filmowców, dzięki którym część jego dzieł została bądź zostanie zekranizowana. Potrafi stworzyć zarówno baśń, jak i pełną filozoficznych odniesień historię z pogranicza grozy i fantasy. Często nawiązuje do mitologii, problemów dzisiejszego społeczeństwa i nadaje im niepowtarzalny, magiczny wymiar. Nowe wydanie powieści "Nigdziebądź" przyciąga wzrok piękną oprawą, zawiera nowy wstęp i opowiadanie "O tym, jak markiz odzyskał swój płaszcz". Zapoznając się z nią, miałam nadzieję, że treść wzbudzi we mnie równie pozytywne emocje, co krótki, intrygujący opis i po raz kolejny pokaże mi, że twórczością Gaimana nie sposób się znudzić. Co otrzymałam? Czy "Nigdziebądź" spełniło moje oczekiwania?

  • 1 strona
Wczytywanie...