"NieR: Automata" jest wieloma rzeczami w jednym. Jest sequelem wydanej w 2010 roku gry "Nier" (znanej również jako "NieR: Gestalt") i żeby było ciekawiej, gry "Drakengard" z 2003 roku. Za całą serią stoi japoński producent Yoko Taro znany z ekscentrycznego sposobu udzielania wywiadów oraz tworzenia tytułów o unikalnej, ponurej atmosferze. Jednocześnie jest grą akcji od niekwestionowanych mistrzów gatunku – studia Platinum Games znanego z serii "Bayonetta" i "Vanquish". Brzmi to jak mieszanka wybuchowa i poniekąd nią jest. Czy warto poświęcić jej czas i uwagę? Zdradzę od razu, że TAK. KONIECZNIE! Już śpieszę z uzasadnieniem.
Akcja gry toczy się w bardzo odległej przyszłości. Ziemia została kompletnie zdewastowana przez trwającą kilka tysiącleci wojnę między ludźmi a rasą kosmitów i ich dziecinnie wyglądającymi maszynami. Konflikt zmusza niedobitki ludzkości do wycofania się na Księżyc i kontynuacji walki przy pomocy humanoidalnych androidów. Gracze wcielają się w jednego z nich – białowłosą kobietę-android zwaną 2B, ubraną w suknię gotyckiej lolity i wyspecjalizowaną w walce oraz wykonywaniu misji bojowych. Towarzyszy jej 9S – ciekawski android-zwiadowca wyglądający jak nastoletni chłopiec w stylowych szortach. Gracze przemierzają razem z nimi świat zrujnowanych miast i rdzewiejących fabryk, niszcząc wrogie maszyny i wykonując kolejne zadania zlecane im przez centralne dowództwo. Wszystko "ku chwale ludzkości". Jednak z czasem okazuje się, że nic nie jest takie, jakie by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Wróg jest jasno określony, ale dlaczego tak wiele maszyn w ogóle z nami nie walczy? Dlaczego niektóre z nich zaczynają mówić pojedyncze słowa albo przejawiać bardzo ludzkie zachowania, takie jak kopulacja i noszenie plemiennych masek? Z jakiego powodu transmisje nadawane z Księżyca są coraz bardziej mechaniczne, jakby generowane przez automat? I czemu nikt od dawna nie widział kosmitów?
Aby poznać odpowiedzi na te i inne pytania oraz zobaczyć "prawdziwe" zakończenie historii, należy przejść grę więcej niż jeden raz. Brzmi to jak upierdliwy wymóg, ale nim nie jest. Gdy już przejdziemy "NieR: Automata" po raz pierwszy jako 2B, to zaczynamy grę od początku… jako 9S. Zmiana postaci wiąże się ze świeżym zestawem umiejętności, odblokowaniem nowych obszarów świata do eksploracji i co kluczowe: zupełnie innym spojrzeniem na wydarzenia! To bardzo udany zabieg ze strony twórców. Poznanie drugiego dna wcześniejszych wydarzeń i misji niejednokrotnie wywoływało u mnie zwyczajny opad szczęki, skłaniało do refleksji i napawało lekkim smutkiem. Ta gra jest pełna takich egzystencjalnych momentów, czasem drobnych, kwitowanych niewymawianym "hmm", a innym razem bardzo wielkich i wstrząsających. Nawet lekka dziwaczność świata przedstawionego, ze wspomnianymi sukienkami i krótkimi garniturowymi szortami włącznie, nie przeszkadza w odbiorze historii. To prawdziwy majstersztyk, warty doświadczenia na własnej skórze. Napomknę jeszcze, że twórcy uwzględnili całą masę pobocznych minizakończeń, które można odblokować w różnych, zazwyczaj dość logicznych i śmiesznych, sytuacjach.
O fabule można by opowiadać długo i zdradzić o niej wszystko, odbierając tym samym całą zabawę. Zamiast tego przejdźmy do mechaniki rozgrywki. "NieR: Automata" jest grą action RPG i jak przystało na produkcję od studia Platinum Games, akcja jest dynamiczna, płynna i satysfakcjonująca. Mamy do dyspozycji dwa rodzaje ataków wręcz – szybki, zadający mniej obrażeń, i wolniejszy, bardziej niszczący. Ciosy te możemy łączyć w kombinacje oraz z unikami i skokami. Do tego obu androidom towarzyszą niewielkie latające roboty zwane Podami, które są wyposażone w broń strzelecką i nieskończoną ilość amunicji. Początkowo jest to karabin maszynowy, który z czasem możemy wymienić na wyrzutnię rakiet i inne zabawki. Służą nam one głównie do zestrzeliwania pocisków wystrzeliwanych przez przeciwników. Pod zawiera również umiejętność specjalną, taką jak potężny atak laserowy lub ochronne pole siłowe. Gra umiejętnie splata gatunek action RPG z elementami gier typu twin-stick shooter. Bawi się również perspektywą, z jakiej obserwujemy akcję. W większości widzimy wszystko z trzeciej osoby, jednak czasami obserwujemy akcję z góry lub z boku niczym w grze platformowej. Do tego dochodzą segmenty gry (w których mamy do dyspozycji latający pancerz wspomagany), będące pełnokrwistą strzelanką rodem z dawnych salonów gier. Podobnie jest w przypadku hakowania, które sprowadza się do prostej minigierki polegającej na strzelaniu do ruchomych celów i unikaniu ognia przeciwnika. Przy pomocy naszego bogatego arsenału będziemy eliminować szeroką, choć powtarzalną, gamę robotów-przeciwników – od małych skocznych knypków, po tytanów rozmiarów drapaczy chmur. Oprócz nich co jakiś czas czekają nas walki z bossami. Każda z nich jest unikalna, a starcia są podzielone na kilka etapów. Nie można narzekać na nudę.
"NieR: Automata" jest niezwykle spójną i drobiazgową grą. Interfejs produkcji, jej menu, ekran ekwipunku, a nawet minigierka hakowania są ściśle powiązane z przedstawionym światem. Na przykład, gdy nasze postacie są ciężko ranne, szwankuje nie tylko nasza widoczność, lecz także ekran ekwipunku. Rozwój i modyfikacja postaci odbywają się przy pomocy specjalnych modułów, których da się aktywować naraz ograniczoną liczbę. Możemy dzięki nim zwiększyć obrażenia czy tempo hakowania lub regeneracji ataków specjalnych itp. Mamy w tym absolutną dowolność. W ramach wspomnianej spójności moduły te odpowiadają również za elementy interfejsu, takie jak pasek życia czy minimapę – oczywiście możemy je aktywować i dezaktywować wedle uznania. Da się nawet wymontować nasz centralny procesor, co polecam zrobić raz na próbę, po uprzednim zapisaniu stanu rozgrywki. Gra ma też dość podstawowy i nieprzekombinowany system craftingu, pozwalający nam tworzyć i ulepszać nasze uzbrojenie. Zasoby zbieramy w trakcie eksploracji świata, dostajemy w nagrodę za wykonane zadania i kupujemy u handlarzy.
To świat wart zwiedzenia. Mimo tysięcy lat wojen zawiera w sobie sporo urozmaiceń. Dominuje oczywiście klasyczna postapokaliptyczna szarość i brąz, beton i rdza, ale jest też masa zieleni. Środowisko jest otwarte, ale niezbyt duże i w dodatku nie można o nim powiedzieć wiele bez zdradzania fabuły. Gra zmusza nas do przemierzania lokacji tam i z powrotem w celu wykonywania zadań, więc dość prędko nauczymy się podstawowych dróg na pamięć. Warto, podkreślam, warto schodzić z ubitej ścieżki, gdyż twórcy poukrywali sporo sekretnych miejsc i misji. Ponadto lokacje zmieniają się z postępem fabuły.
Nie uświadczymy tu wielu graficznych wodotrysków i detali, ale nie można powiedzieć, że świat jest brzydki. Jest klimatyczny. W budowaniu atmosfery pomaga jedna z najlepszych ścieżek muzycznych, jakie stworzono w ostatnich latach na potrzeby gier. Muzyka autorstwa Keiichiego Okabe to prawdziwa uczta dla uszu. Od samego początku produkcji po jej ostatnie momenty pięknie podkreśla wszelkie wydarzenia – czy to nostalgię zrujnowanego miasta, czy dynamiczną walkę z bossem. Sprawia, że dziesiąta z kolei wizyta na pustyni jest tak samo dynamiczna jak pierwsza i zdecydowanie zachęci niejednego gracza do wykorzystania ławek w centralnym obozie ruchu oporu. Nie mogę się jej nachwalić.
"NieR: Automata" to dzieło dojrzałe, spójne i stworzone pewną ręką. Opowiada wciągającą historię, poruszającą trudne tematy i zmuszającą graczy do filozoficznej refleksji nad ludzką naturą. Przy tym jest to pełnokrwista gra typu action RPG ze świetnym, dynamicznym systemem walki. Gdy już dojdziemy do tego prawdziwego i ostatecznego zakończenia tytułu oraz obejrzymy napisy końcowe, otrzymujemy od twórców wylewne podziękowanie za rozgrywkę. We wspomnianym momencie jedynym, co mi się cisnęło na usta, było: "Nie, to ja dziękuję wam za to niezwykłe doświadczenie". Gra jest prawdziwym majstersztykiem, który szczerze i serdecznie polecam każdemu fanowi gatunku. W to trzeba zagrać, by uwierzyć.
Plusy
- dojrzała, unikalnie opowiedziana fabuła
- dynamiczny system walki
- urozmaicona i spójna rozgrywka
- wyśmienita muzyka
Minusy
- dziwaczność gry nie do każdego przemówi
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz