Każdego roku na rynek trafiają setki nowych komiksów. Ich przekrój jest obszerny: od wydawanych masowo pozycji spod znaku superhero, przez kryminały, po komiks obyczajowy, romanse i erotyki. W tej zawierusze są także tytuły, które nie próbują poruszać poważniejszych tematów, a schematy powielają świadomie i głównie po to, by je wyśmiać. I robią to z powodzeniem.
Zgodnie z życzeniem kilkuletnia Gertrude pewnego dnia została przeniesiona do cudownej krainy, pełnej fantastycznych stworzeń. Baśniowo, bo tak zwie się owa kraina, rządzi się jednak swoimi prawami. Otóż Gertrude powróci do swojego świata, gdy odnajdzie pewien klucz. Oprócz tego królowa Baśniowa nie może zrobić krzywdy bohaterce, która ma status gościa. I za to drugie Gertrude jest wdzięczna kodeksowi krainy. I tylko za to. Niezmiennie od 27 lat.
Baśniowo wywarło na główną postać spory wpływ. Od chwili jej przybycia minęło wspomniane 27 lat, więc mentalnie Gertrude stała się kobietą, lecz wciąż jest uwięziona w ciele dziewczynki. To rozwiązanie wraz z pomysłem na samo Baśniowo zapewniło pretekst do stworzenia cukierkowej, przesłodzonej i jednocześnie miłej dla oka oprawy. Widać pewne pójścia na skróty i parokrotne wykorzystywanie bardzo podobnych kompozycji, lecz łatwo to wybaczyć dzięki gagom, również tym kryjącym się w warstwie rysunkowej, nie literackiej.
Żarty sytuacyjne i zabawa z konwencją pojawiają się na każdej stronie, przeważnie bawiąc i przypominając utwory, w których takowe sytuacje zostały ukazane ze śmiertelną powagą. Postacie odgrywają swoją rolę. Gertrude jest chodzącą śmiercią – dawno porzuciła pacyfistyczne metody poszukiwania klucza i pozyskiwania informacji. Jej pomagier jest zaś najzabawniejszy – to niewielki przewodnik, na krok nierozstający się ze swym cygarem. Zarówno cyniczny, jak i pomocny, służy bohaterce (i czytelnikom) w tłumaczeniu reguł funkcjonowania Baśniowa. Większość pozostałych charakterów pojawia się i znika, zwykle na dobre. Pierwsza część podtytułu "I żyli długo i burzliwie" to bowiem pewne kłamstewko – tu mało kto żyje na tyle długo, by go zapamiętać.
Skottie Young ewidentnie dobrze się bawił podczas tworzenia "Nienawidzę Baśniowa" i większość czytelników będzie podzielała entuzjazm twórcy. Wystarczy tylko nastawić się na tytuł prześmiewczy, doprawiony cukierkową i zarazem krwawą (w kreskówkowym stylu) oprawą, aby czerpać z niego przyjemność. Bardzo dobra propozycja dla tych, którzy przewracając strony, lubią błąkać się w oparach humorystycznego absurdu.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz