Zacznijmy nietypowo, bo od ostatnich stron albumu "New X–Men #1: Z jak zagłada", pozwalających lepiej wejrzeć w zamysł twórczy Granta Morrisona. A to dlatego, że na końcu polskiego wydania zamieszczono kilkustronicowy wywód scenarzysty, w którym analizuje mocne strony komiksów z X–Menami, odwołuje się do innych superbohaterskich historii i tworzących je autorów. Nade wszystko to jednak wizja, jaką w oparciu o te analizy roztacza Morrison, okazuje się najbardziej intrygująca. Wizja na tyle ciekawa, że swego czasu włodarze Marvela umożliwili jej zmaterializowanie na kartach komiksu.
Mimo znacznej liczebności homo superior wciąż nie czują się bezpiecznie wśród innych ludzi. Ostoją dla mutantów pozostaje Instytut Nauk Wyższych Xaviera, lecz ostatnimi czasy nawet on przestał być bezpiecznym miejscem. Wszystko za sprawą Cassandry Novy, tajemniczej kobiety legitymującej się niezwykle silnymi zdolnościami telepatycznymi. A przy tym bardzo podobnej do pewnego sprzymierzeńca mutantów.