"Mushishi" zdążyło mnie przyzwyczaić do tego, że co tom oferuje mniej więcej to samo. W czwartej odsłonie również nie ma zmian – co może zadowolić fanów serii, ale i wprawić ich w lekkie znużenie.
Właściwie nikomu nie sprawiłoby problemu rozpoczęcie lektury od recenzowanego tomu. Wystarczy wiedzieć, że na świecie żyją stworzenia zwane mushi, które w różny sposób ingerują w egzystencję ludzi – czasem doprowadzają tym do dramatów. Główny bohater to mushishi i jego rolą jest rozwiązywanie problemów z mushi.
Tradycyjnie w środku znajdujemy pięć historii. Są one osnute baśniową atmosferą i często dążą do nieoczywistych finałów. Jednak to już wiemy, jeśli czytaliśmy poprzednie odsłony, przez co w lekturę wkrada się monotonia. Yuki Urushibara nie schodzi poniżej dobrego poziomu, ale też nie zaskakuje niczym nowym. Opowieści łatwo zacierają się w pamięci, zlewają się ze sobą... Nie widać szansy na zmianę, bo seria nie ma żadnego głównego wątku, powraca jedynie kwestia przeszłości głównego bohatera. Dzieje się to w "Dźwięku deptanej trawy", lecz nie przynosi ona godnych uwagi informacji.
Trudno jednak negatywnie spojrzeć na "Mushishi", bo śledzeniu wydarzeń nadal towarzyszą emocje, nawet jeśli ostudzone przyzwyczajeniem się do tematyki i nastroju serii. "Zbierając puste kokony" wyjaśnia komunikację w tym fantastycznym świecie, a przy tym opiera się na intrygującej tajemnicy i pustce po stracie kogoś bliskiego. "Most jednej nocy" jest zbudowany podobnie i sprawia wrażenie innej wersji "Romea i Julii". Zresztą i w pozostałych historiach pojawia się motyw mówiący o tym, jak ważna dla człowieka może być druga osoba. "Bujda o wiośnie" aż tak przejmująco nie wypada – wydarzenia są mniej dramatyczne – ale już "W klatce" – z odrobiną humoru i refleksją o niedocenianiu tego, co się ma – przyciąga z niemałą siłą.
Mushi nigdy nie zostają ukazane jako złe istoty. To stworzenia, z którymi należy nauczyć się żyć, co można odnieść do naszej rzeczywistości i odebrać lekcję o współżyciu ze światem przyrody. "Mushishi" nie można odmówić mądrych przesłań, a także baśniowego uroku. Niestety, na dłuższą metę seria traci na świeżości, więc w którymś momencie można poczuć znużenie – dla mnie to ten moment.
Dziękujemy wydawnictwu Hanami za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz