"Monstressa" szturmem zyskała popularność, o czym najlepiej świadczą nominacje do nagród Hugo i Eisnera oraz liczne dyskusje na facebookowych grupach poświęconych komiksowemu medium. Czy seria zasługuje na swoją sławę?
Akcja rozgrywa się w świecie stworzonym przez Marjorie Liu, autorkę m.in. komiksów "Dark Wolverine" i "Black Widow" oraz kilkunastu książek. Powstałe uniwersum to miks elementów steampunku z sztafażem fantasy, a w trakcie lektury można także odnotować inspiracje azjatyckimi dziełami. Maika Półwilk na pozór przypomina zwykłą reprezentantkę ludzkiego gatunku, jednakże w jej ciele znajduje się pradawny demon. Dziewczyna poszukuje odpowiedzi na liczne pytania dotyczące stwora oraz swojej matki. W podróży towarzyszą jej kot Ren oraz Kippa, czyli dziewczynka posiadająca lisie uszy i ogon. Na nich plejada postaci się nie kończy, gdyż pojawiają się jeszcze istoty pragnące pozbyć się demona wraz z nosicielką lub przejąć jego potężną moc.
"Monstressa" już od pierwszego przekartkowania robi niemałe wrażenie: może nie samą objętością albumów, za to gęstością chmurek dialogowych. Scenarzystka nie szczędzi licznych i bardzo rozbudowanych konwersacji, co niesie za sobą pewne konsekwencje. Oczywiście pozytywnymi aspektami takiego stanu rzeczy są pogłębione kreacje bohaterów oraz sporo informacji o ciekawym uniwersum. Pod tym względem komiks nie zawodzi, mimo iż to zlepek wielu różnych motywów, wielokrotnie widzianych w fantastyce. Zlepek, przyznajmy, bardzo zgrabny, bo nawet najbardziej znajome elementy nie kłują w oczy. Faktem jest jednak, że rozległość świata, różnorodność zamieszkujących go istot i duża liczba nazw własnych wymagają sporej koncentracji podczas lektury. Gdy jej zabraknie, może dopaść nas zagubienie.
W oczy rzuca się także inny problem, z którym scenarzystka rozprawiła się jedynie połowicznie. Liu nie była w stanie wpleść bezpośrednio w fabułę wszystkich istotnych informacji o świecie i stosunkach politycznych. Stąd też w albumie znajdziemy parę plansz, na których profesor Tam Tam przybliża czytelnikom historię miast itp. To całkiem zgrabne rozwiązanie, chociaż istna "ściana" tekstu może niektórych odstraszać.
Warto jednak spojrzeć na te "ściany" tekstu przychylnym okiem, bo kryją świetną, choć niespiesznie rozwijaną fabułę. Spokojne tempo akcji pełni jednak podwójną rolę – raz, że dzięki niemu łatwiej odczuć ciężar zmagań, a dwa, że pozwala lepiej poznać bohaterów. A właściwie to głównie bohaterki, bo kluczowe role w komiksie odgrywają kobiety, czego nie spotyka się znowuż tak często, choć wydawnictwo Non Stop Comics raczy fanów kilkoma takimi seriami – warto przywołać chociażby "Paper Girls" czy "Giant Days". Niemniej w "Monstressie" spotkamy sporo postaci, w tym kilka nieźle zarysowanych i cieszy, że protagonistka do nich należy. Trudno ją polubić ze względu na szorstkość wobec innych, ale już o niebo łatwiej zrozumieć jej motywacje. Inne figury też nie zawodzą, jak chociażby Ren, posługujący się dosyć ironicznym językiem, czy uroczo naiwna Kippa.
"Monstressa" to jednak nie tylko wciągająca fabuła, lecz także znakomita oprawa wizualna. Marjorie Liu zadbała w scenariuszu o sporą liczbę postaci i lokacji, poczynając od szczegółowych wnętrz, przez okręt i mgliste morze, aż po niezwykłą Wyspę Kości. Niezależnie od miejsca, Sana Takeda stanęła na wysokości zadania. Pogrubiona kreska nadaje charakteru bogatym w detale rysom bohaterów i przedmiotom. Do tego Takeda obdarzyła ilustracje dosyć chłodnymi odcieniami i nawet przy jaśniejszych scenach nie sposób pozbyć się wrażenia, że obcuje się z dosyć mroczną historią.
Cykl Liu i Takedy zasłużenie cieszy się zainteresowaniem ze strony komiksowego światka. Dobrze nakreśleni bohaterowie zmagają się z licznymi przeszkodami w rozbudowanej i ciekawej krainie. Dodajmy do tego piękne prace ilustratorki i mamy receptę na sukces.
Komentarze
Teraz 2 i 3 tom to moje życzenia pod choinkę
Dodaj komentarz