Każdorazowo zakończenia tomów "Monstressy" zapowiadają wielkie wydarzenia w następnej odsłonie. Jednak ze spełnianiem takowych obietnic bywa różnie.
Niesnaski pomiędzy Arkanijczykami i Federacją Ludzi przybierają na sile, a wybuch otwartej wojny to już tylko kwestia czasu. Maika Półwilk staje po stronie obrońców arkanijskiego miasta Ravenna, choć robi to w swoim, jak zwykle krwawym i bezpośrednim, stylu. Jak wojna wpłynie na pacyfistycznie nastawioną Kippę?
Znaczna część "Dziecka wojny" to szykowanie się na nieuniknioną batalię u wrót Ravenny, a co za tym idzie podnoszenie i tak już podniosłej atmosfery, która narastała wokół konfliktu. Przez to też pierwszych kilkadziesiąt stron nuży, jak gdyby scenarzystka nie chciała wychynąć poza to, co dobrze zna i lubi pisać. Dlatego najpierw dostajemy bardzo dużo dialogów między różnymi postaciami, także tymi mało lub dotychczas w ogóle nieznanymi czytelnikom.