Poznań jest fantastycznym miastem. Nie ma co do tego wątpliwości, bo jakże mogłoby być inaczej, skoro jest to miejsce corocznej pielgrzymki tysięcy fanów i fanatyków fantastyki wszelkiego rodzaju. A ich celem jeden z najpopularniejszych konwentów w Polsce – Pyrkon. A mimo to z rzadka słyszy się, by to miejsce o unikalnej historii i mentalności jego mieszkańców było tłem dla fabuły fantastycznych książek, nie wspominając o filmach. Jednak od pewnego czasu w rodzimej literaturze pojawił się trend do przychylniejszego spoglądania na lokalne podwórko i wykorzystywania polskich realiów w opisywaniu niesamowitych wydarzeń. Taki literacki patriotyzm to bardzo ciekawy i cenny trend, który warto utrzymać w czytelnictwie, gdyż nadaje zupełnie inny kąt patrzenia na odwiedzane codziennie dzielnice, ulice i punkty architektoniczne naszych miast. A jest z czego czerpać inspiracje, bo nie trzeba wymyślać odległych krain i nadawać im trudnych do wymówienia nazw, gdy interesująca historia kryje się tuż za winklem.
Konkurs na opowiadanie fantastyczne, ogłoszony przez Wydawnictwo Miejskie Posnania, miał jedną główną zasadę – akcja musiała rozgrywać się w Poznaniu, a treść być nim zainspirowana. Nie było nakreślonego ograniczenia podgatunku czy tematyki, dlatego też zbiór zawiera w sobie miks wszystkiego – sci-fi, postapo, urban fantasy oraz steampunk. Ten ostatni podgatunek pojawiał się najczęściej jako realia fantastycznego Poznania. Nie dziwi mnie to wcale, gdyż sam uważam, że takie otoczenie najlepiej pasuje do tego miasta. Smoki i elfy zostawmy krakowskim murom, cyberhakerów w rzeszowskiej Dolinie Krzemowej, a postapokaliptyczne mutanty warszawskiemu metro. Poznań pachnie stalą i parą. Co więcej, po lekturze wszystkich 9 opowiadań można wyciągnąć wniosek, że stolica Wielkopolski wciąż w podświadomości społeczeństwa łączona jest z naszym zachodnim, germańskim sąsiadem, dlatego nie zabrakło nawiązań do Rzeszy bądź Cesarstwa Niemieckiego.
Jako zwycięzcę jury wybrało tekst Adama Kubackiego „Zagłada ulicy Wyobraźni”. Jedna z poznańskich ulic zaczyna przemieszczać się po mieście, codziennie podłączając się do innej dzielnicy, wysysając z niej wszelkie piękno i ład, pozostawiając zgliszcza i chaos, powodując spore zamieszanie w Poznaniu. Jest to najdojrzalszy literacko tekst z całego zbioru. Sposób opowiadania przypomina chaotyczne, abstrakcyjne, metafizyczne opisy Bruno Schulza czy Jeffa Noona. Cieszy niezmiernie, że brak tu powielania fantastycznych schematów i trzymania się popularnych kanw literackich.
Drugie miejsce zajęła zawadiacka, awanturnicza historia Jakuba Biernackiego – „Nieporadne świecidełko”. W steampunkowym Poznaniu trwają przygotowania do największych w regionie targów nowoczesnej techniki, przyciągając nie tylko pasjonatów trybików i pary, ale także szemrane postacie świata przestępczego, które z wielką chęcią położyłyby swoje łapska na cennych odkryciach nauki. Autor ukazał klasyczną historię steampunkowych rzezimieszków, okraszając ją szczyptą humoru i wplatając w to wszystko także Marszałka Piłsudskiego. Nie powiem, by nie pasował do tego świata, on i jego sławetne wąsy.
Ostatnie miejsce na podium przyznano Jędrzejowi Burszcie za postapokaliptyczne „Miastośnienie”. Z niewiadomych powodów aglomeracja poznańska została oddzielona od reszty kraju gęstą, czarną mgłą, niczym szklanym kloszem, tworząc wewnątrz charakterystyczny gorący, suchy klimat, który powoli niszczył nie tylko budynki, ale także ich mieszkańców. Pesymistyczna wizja jest tłem dla decyzji bohatera o powrocie do Poznania, z którym był kiedyś związany. Cel podróży nie jest całkowicie ukazany, jednak najwidoczniej nie było zamiarem autora to, by go zdradzać. Sama idea podróży i to, czego doświadczył w jej trakcie, jest esencją opowiadania.
Wartym wspomnienia opowiadaniem, które nie otrzymało żadnego miejsca, jest ciekawa historia pióra Michała Krupskiego. W jego wizji Poznań wciąż znajduje się w granicach Cesarstwa Niemieckiego, a Państwo Polskie jest tylko mrzonką podłamanych porażkami powstańców. Jednak nie te realia są intrygujące w tym opowiadaniu. Większą ciekawość wzbudza równoległy świat, w którym to Rzeczpospolita Polska rozciąga się na znacznej powierzchni kontynentu europejskiego i jest jedną z dominujących potęg. Jest to także pewien hołd dla naszej dumy narodowej i żarliwego patriotyzmu, któremu potrzebna jest wyłącznie idea, by rozpalić serca wielu.
Choć wszystkie utwory w zbiorze mają swoje mocne strony, to najciekawszą i najzabawniejszą cechą książki jest fakt odnajdywania wielu odnośników do historii, miejsc i wydarzeń z rzeczywistego Poznania. Jest to zwłaszcza interesujące dla osób zaznajomionych z mentalnością i codziennością tego miasta – problemów z komunikacją i robotami modernizacyjnymi, stereotypów dotyczących konkretnych dzielnic czy miejskich elit. Wielka szkoda, że żaden z wyróżnionych twórców nie pokusił się o wykorzystanie bogatej poznańskiej gwary w swoich opowiadaniach. Dziwi to zwłaszcza dlatego, że kilku z nich urodziło się w tym regionie. Nadałoby to głębi oraz poznańskiej duszy niektórym tekstom, zamiast wplatać mimochodem kilka bardziej znanych budowli bądź miejsc w Poznaniu, zapominając, że nie tylko to tworzy tożsamość tej aglomeracji.
Idea przyświecająca akcji promocji Poznania w literaturze fantastycznej jest warta zaszczepienia również w innych regionach Polski. Nasza kultura i historia jest tak bogata w niesamowite zdarzenia i walory, że z łatwością można wykorzystać je przy tworzeniu alternatywnych, fantazyjnych rzeczywistości. Taki literacki patriotyzm pozwala odkryć znane, spowszedniałe miejsca i wypadki, kreśląc je na nowo, w intrygujący, przyciągający sposób. A nuż mijany codziennie przystanek Plac Defilad to miejsce odlotów pojazdów kosmicznych, natomiast Pomnik Czynu Rewolucyjnego to tak naprawdę komunistyczna broń przeciwko najazdom obcych?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz