Metro Exodus – Sam's Story

2 minuty czytania

Kolejnym bohaterem, którego losy przyszło nam ujrzeć w dodatkach do "Metro Exodus", jest Sam, gdyż oto przed nami "Sam's Story" – "Opowieść Sama"!

Metro Exodus: Sam's Story

Sam postanowił wrócić do swojego domu, do Ameryki i spróbować odnaleźć ojca. Kontynuowany jest więc zarysowany już w podstawce wątek poczucia tożsamości i przynależności tego Amerykanina z moskiewskiej jednostki specjalnej. Podróż Sama przywiodła go w końcu do Władywostoku, gdzie, miał nadzieję znaleźć środek transportu przez ocean. Taki owszem był, zresztą dość majestatyczny, gdyż w mieście cumowała sprawna rosyjska łódź podwodna z napędem atomowym. Byłoby jednak zbyt prosto, gdyby Sam mógł nią tak po prostu popłynąć, czyż nie?

Okręt został przejęty przez bandę Toma i Klima wraz z osadą, która funkcjonowała wokół niego. Niewielu stawiało opór, choć wśród nieskorych do podporządkowania się był dotychczasowy lider lokalnej społeczności nazywany Kapitanem oraz paru jego zaufanych ludzi, którzy ostatnio jednak zaginęli. Dla Toma okręt jest nadzieją, gdyż zastraszając świat niewykorzystanym arsenałem atomowym okrętu, można byłoby zbudować nową cywilizację. Zdaniem Kapitana Tom rozpęta wkrótce wojnę atomową. Na razie jednak statek tkwi w doku, pozbawiony paliwa. Kapitan to dobrze napisana postać. Dane jest nam się z nim dobrze zapoznać przy okazji paru wydarzeń i zbudować z nim jakąś relację. Zupełnie inaczej sprawa ma się z Tomem i Klimem, którzy jako alternatywa są ledwie zarysowani i budzący od samego początku uprzedzenia względem siebie. Wybór między Kapitanem a Tomem jest po prostu sztuczny, a przewagę w argumentacji ma jedna ze stron.

Metro Exodus: Sam's Story

Eksploracja Władywostoku jest w miarę przyjemna. Plansza niby sporych rozmiarów, jednak w praktyce rozgrywka jest liniowa z uwagi na konstrukcję mapy pełną wody i innych przeszkód. Jest to po prostu nowa historia w doskonale znanym schemacie rozgrywki uzupełnionym o fakt, że Sam, podobnie jak Chlebnikow, a w przeciwieństwie do Artema, mówi. Czasami mógłby robić to trochę oszczędniej, gdyż ciągłe komentarze przy wyważaniu drzwi albo znajdowaniu przedmiotów trochę żenowały. Sam mógłby w ogóle mniej mówić. Na przykład wtedy, kiedy przybliżył liczebność i położenie załogi Aurory, wskazując, że są tam nieskażone ziemie. Owszem, Władywostok i jezioro Bajkał dzieli spory dystans, mimo wszystko ta niefrasobliwość Sama – biorąc pod uwagę jego przeszłość i doświadczenie – jest aż nazbyt naiwna.

Twórcy gry niestety postanowili sztucznie wypełnić rozgrywkę dodając bossa. Starcia z nim są łącznie trzy... a wszystkie jednakowo frustrujące. To jedyny przymiotnik, jaki najpełniej oddaje moje odczucia. Do tego typu gry boss w takim stylu zwyczajnie wydaje mi się nie pasować. Zwłaszcza kuriozalna była ostatnia walka, na którą straciłem jakieś dwie godziny. Ledwo ją przeszedłem schodząc z normalnego na łatwy poziom trudności. Jeśli to był jedyny taki moment w całej grze, to raczej problem był z zadaniem niż z grającym.

Metro Exodus: Sam's Story

Brak istotnych nowości czyni dodatek wtórnym względem pierwowzoru, zaś frustrujący boss regularnie "wybijał" mnie z opowieści, zmuszając do rozgryzania mechaniki gry. Samowi brakowało czegoś, co mieli bohaterowie podstawki oraz Chlebnikow. Niestety, "Sam's Story" otrzymuje 7/10. Opowieść miejscami ciekawa, lecz czy potrzebna? Nieco trąciła fanfikiem.

Plusy
  • Uniwersum Metro...
Minusy
  • ... ale fabuła jakby słabsza
  • Frustrujący boss
Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...