Maska. Tom 1

2 minuty czytania

maska

Pamiętacie "Maskę"? Komedię, w której Jim Carrey ze zwykłego urzędnika bankowego przemieniał się w zwariowanego i niezniszczalnego gościa z zieloną twarzą? Spieszę poinformować, że niedawno po polsku wyszedł komiksowy pierwowzór. Jeśli jednak myślicie, że będzie to powtórka z rozrywki, to cóż – nic bardziej mylnego.

Tytułowa maska zadebiutowała jeszcze w 1987 roku. Wieść gminna niesie, że jedną z inspiracji dla twórców (scenarzysty Johna Arcudiego i rysownika Douga Mahnke'a) byli Joker oraz Creeper, postacie mające swój rodowód w DC Comics. I o ile szaleństwo tego pierwszego nietrudno dostrzec w Wielkim Łbie (tak nazywani są nosiciele maski), o tyle twórcy od początku postanowili podkręcić tę cechę do oporu.

Pierwszy omnibus polskiego wydania zawiera trzy części: "Maskę", Maska powraca" i "Maska kontratakuje". W pobieżnie ukazanych sekwencjach dowiadujemy się, w jakich okolicznościach maska trafiła do Stanów Zjednoczonych i do rąk pierwszego nosiciela, którego imię nie ma tu najmniejszego znaczenia. Grunt, że to razem z nim odkrywamy uroki i wady noszenia tajemniczej maski – niezniszczalność (dosłownie, nawet wyrwy wielkości pięści w klatce piersiowej przestają być problemem), niezwykłą pewność siebie i dowcipność, wiążące się z oddaniem sterów masce, a może tylko wyostrzonej osobowości nosiciela, po zakryciu twarzy zupełnie pozbawionej hamulców. W ten sposób pierwszy Wielki Łeb zaczyna siać spustoszenie na ulicach miasta, jego ofiarą pada masa ludzi, kuloodporność zaś dodatkowo wzmaga zainteresowanie mediów. Pierwszy, ponieważ niedługo potem ów artefakt przejmują inne osoby, w tym jeden ze ścigających Wielkiego Łba oficerów policji. Ten z kolei próbuje ją wykorzystać do zaprowadzenia prawa i pozbycia się przestępców, lecz błyskawicznie przyczynia się do narastania liczby trupów.

maskamaska

Różnice pomiędzy pierwowzorem a filmem rzucają się w oczy bardzo prędko. Pamiętających film z Carreyem najbardziej może zaskoczyć czy wręcz zszokować wysoki poziom brutalności pierwowzoru. Wygląda na to, że Arcudi i Mahnke nie hamowali się w żaden sposób i dostarczyli czytelnikom komiks niezwykle drastyczny, któremu bodaj najbliżej do miana kreskówki dla dorosłych. Kreskówkowy charakter przejawia się choćby w scenach, gdy Wielki Łeb ni stąd, ni zowąd zmienia cały swój ubiór, w środku rozmowy wyciąga zza pazuchy różnorakie gadżety, wykrzywia się w pozach, których pozazdrościłby mu Johnny Bravo i regularnie toczy boje z wielkim, groźnym i morderczym Walterem, któremu zaszedł za skórę. Autorzy w żadnym razie nie próbują nadać historii większego znaczenia albo drugiego dna. Zamiast tego skupiają się na absurdalnych scenach dekapitacji kolejnych ofiar Wielkiego Łba, niewybrednym humorze i prostej, acz przyjemnie oldskulowej kresce Mahnke'a. Zdecydowanie jest to konwencja, którą trzeba lubić, aby czerpać z "Maski" przyjemność lub się przy niej zrelaksować.

Jeśli jednak ową konwencję zaakceptujemy z całym dobrodziejstwem inwentarza, to "Maska" może się podobać jako komiks bezpretensjonalny, przedstawiający absurdalne wyczyny równie absurdalnego antybohatera. Choć niejednokrotnie potrzeba odpowiedniego nastroju, aby docenić zabawy Arcudiego i Mahnke'a komiksową formułą. Problemem dla odbioru tego komiksu są również inne serie oraz postacie, na tle których "Maska" niejednokrotnie wypada blado. I to zarówno jeśli chodzi o doskonale znanego Deadpoola, jak i mniej znane, ale nawet lepsze i korzystające z cukierkowej otoczki "Nienawidzę Baśniowa". Dla mnie jest to zatem przykład komiksu, który poznałem o wiele za późno, aby docenić to, co twórcy chcieli zaoferować. Pozostaje więc cieszyć się dawką oldskulu i zaciskać zęby przez część lektury.

Ocena Game Exe
6
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...