Stephena Kinga nie trzeba chyba nikomu przedstawiać; amerykański mistrz horroru jest bowiem jednym z najlepiej zarabiających pisarzy na świecie i jednym z najbardziej cenionych. Z kolei "Lśnienie" jest, jeśli nie najpopularniejszą, to na pewno jedną z popularniejszych powieści tego autora. Książka została wydana w 1977 roku, ale polscy czytelnicy musieli poczekać aż do 1990 na przekład pani Zofii Zinserling, jednakże było warto. King podbił serca czytelników na całym świecie, a jego dzieła, jak to z dobrą literaturą bywa, zdecydowanie nie straciły nic ze swojej aktualności.
Stephen King stał się marką samą w sobie, do czego bardzo przyczyniło się właśnie wydanie "Lśnienia". Autor zabiera nas w niesamowitą podróż do ekskluzywnego hotelu Panorama, który kryje w sobie dużo więcej tajemnic niż tylko porzucone albumy z wycinkami z gazet. Co więcej, przebywamy tam zimą, w towarzystwie rodziny Torrance’ów, gdyż Jack Torrance został dozorcą hotelu i aż do maja ma sprawować nad nim pieczę. Ta historia zaczyna się jednak dużo wcześniej od problemów alkoholowych Jacka, a może jeszcze wcześniej, od konfliktów w rodzinach Jacka i Wendy. Jack był bardzo przywiązany do ojca alkoholika i kochał go nawet wtedy, gdy wszyscy inni go znienawidzili. Bita matka wzbudzała litość, a nawet odrazę ze względu na swoje bezwarunkowe posłuszeństwo i chore przywiązanie. Wendy została z kolei porzucona przez ojca, który po latach oskarżeń żony zdecydował się na odejście od rodziny. Rodzicielka z upodobaniem winiła za to córkę, a ta hodowała w sobie nienawiść do matki. Nic zatem dziwnego, że kiedy dwoje tak zranionych i okaleczonych przez życie młodych ludzi się spotkało, coś ich połączyło. Miało być cudownie. On był świetnie zapowiadającym się młodym pisarzem i przyszłym laureatem Pulitzera, uczącym angielskiego w prywatnej szkole. Ona przepisywała teksty na maszynie, na czym swego czasu udawało jej się całkiem nieźle zarobić. On pił tylko od czasu do czasu, ale w końcu od czasu do czasu nie pił, a w końcu właściwie nie bywał trzeźwy. Alkoholizm Jacka niszczył nie tylko jego i jego karierę, ale też życie Wendy i ich syna Dany’ego. W końcu Jack zrywa z nałogiem, lecz tak naprawdę właśnie w tym momencie trafia do swego rodzaju piekła. Abstynencja, która z pozycji pijusa tarzającego się w rynsztoku jest obrazem pięknym i wspaniałym, okazuje się daleka od sielanki, a raczej przypomina niekończącą się tragedię i walkę z samym sobą. Rzucenie picia nie jest równoznaczne ze zmianą wszystkiego na lepsze, więc Torrance nadal zmaga się z blokadą twórczą, problemami z żoną i próbuje opanować narastającą agresję. Różnica polega na tym, że teraz nie może wszystkich swoich problemów utopić w alkoholu, a zatem jego walka jest dużo trudniejsza. W pewnym momencie jego emocje przejmują nad nim kontrolę i młody pisarz zostaje pozbawiony posady nauczyciela języka angielskiego w szkole, a jego małżeństwo wisi na włosku.
Trudno się zatem dziwić, że propozycja przyjaciela – Ala Shockleya wydaje się niemal darem z nieba. Jack ma razem z rodziną zamieszkać w zamkniętym na okres zimy hotelu Panorama i go doglądać. Poza pilnowaniem ciśnienia w kotle ma tylko kilka niezbyt poważnych i wymagających obowiązków, a w związku z tym będzie miał dużo czasu na dokończenie rozpoczętej dawno temu sztuki. Jack Torrance skupi się na tworzeniu i rodzinie, a wiosną pojawi się jako nowy człowiek z najnowszym arcydziełem na koncie. Wówczas dyrekcja szkoły przyjmie go z otwartymi ramionami – plan idealny. I nawet przez jakiś czas się sprawdzał. Stephen King, jak na mistrza budowania napięcia przystało, dużo uwagi poświęca psychice swoich postaci. Poznajemy zatem nie tylko problemy Jacka, ale też rozterki Wendy i wkraczamy w dziwny świat Dany’ego. Dany jest bowiem chłopcem niezwykłym i to nie dlatego, że każde dziecko jest na swój sposób wyjątkowe. Dany posiada rzadki, niebywały dar. Jasność. Widzi przyszłość, czasem przeszłość, a najlepiej odczytuje nastroje i emocje innych ludzi. Właśnie dlatego nawet jeśli nie rozumie, o czym myślą jego rodzice, to po prostu WIE, że tata myśli o robieniu Złej Rzeczy (jak określa picie i towarzyszącą mu przemoc), a niezrozumiałe słowo rozwód wywołuje w dziecku strach. Czasem przychodzi do niego Tony i pokazuje mu różne obrazy. Tony nazywany jest przez rodziców Dany’ego "jego wymyślonym przyjacielem", ale jest kimś ważniejszym i nie bez znaczenia jest tutaj jego imię. To właśnie Tony przekonuje Dany’ego do zaniechania wyjazdu do odciętej od świata Panoramy, ale jak wiadomo, to nie dziecko o tym decyduje, zwłaszcza gdy rodzice z przyczyn życiowych i finansowych też właściwie utracili komfort decydowania.
Rodzina trafia zatem do Panoramy, gdzie Dany poznaje Dicka Halloranna – starszego, czarnoskórego kucharza hotelowego. Mężczyzna również obdarzony Jasnością nie tylko wyjaśnia dziecku specyfikę jego predyspozycji, lecz także uspokaja chłopca, bo owe przeczucia nie zawsze się sprawdzają. Panorama, jak każde miejsce, w którym pojawiają się i znikają ludzie, przechowuje w sobie część ich dusz. Dla przeciętnych śmiertelników jest to niewyczuwalne, ale tacy jak oni będą tu widzieli różne, często nieprzyjemne obrazy, przypominające jednak obrazki z książek, a tym samym – nieszkodliwe. Torrance’owie zostają sami, ale początkowo nie stanowi to żadnego problemu. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że pobyt w hotelu jest dla nich rodzinnym miesiącem miodowym. Jack powoli odzyskuje równowagę, a pisanie idzie mu coraz lepiej, Wendy zaczyna na nowo ufać mężowi, a Dany widzi oddalające się widma rozwodu i Złej Rzeczy, a tym samym otrzymuje coś w rodzaju poczucia bezpieczeństwa. Ten idylliczny stan jest jednak bardzo kruchy i już niedługo pojawiają się na obrazie bez skazy pierwsze, najpierw delikatne i lekceważone, a później coraz wyraźniejsze rysy. Rysy, które już niedługo doprowadzą do rozłamu nie tylko w rodzinie Jacka.
Jeśli spodziewacie się pasjonujących zwrotów akcji i wyskakujących w każdym zdaniu potworów, to lepiej nawet nie sięgajcie po tę książkę, bo tylko niepotrzebnie się rozczarujecie. Stephen King skupia się bardziej na psychice bohaterów, na bolesnej przemianie Jacka i wpływie jego postępowania na resztę rodziny. Atmosfera grozy budowana jest poprzez eksplorację udręczonego umysłu abstynenta walczącego z nałogiem oraz dopełniana prowadzeniem czytelnika na granicy świata jawy i snu, psychiki i realności, urojenia i rzeczywistości. Czytelnik, podobnie jak Jack, chwilami traci rozeznanie, co jest prawdziwe, a co jest wynikiem silnych emocji. Jack jest szalenie wiarygodny głównie dlatego, że daleko mu do schematycznych i przewidywalnych bohaterów wywołujących jatki i cieszących się widokiem krwi płynącej strumieniami. Jack jest inny. Z jednej strony przejawia skłonności do przemocy i egotyzmu, ale z drugiej w jego działaniach widać szaleńcze przywiązanie do syna i obsesyjną niemal chęć przezwyciężenia potwora nazywanego nałogiem alkoholowym. Ta prawdziwość może w dużej mierze wynikać z autobiografizmu wątku, gdyż Stephen King sam był nauczycielem angielskiego, publikował opowiadania w czasopismach dla panów, żeby związać koniec z końcem i – co najważniejsze – przez 10 lat walczył z alkoholizmem. Choć tytuł powieści to "Lśnienie" lub "Jasność", a wizje Dany’ego odegrają istotną rolę w rozwoju fabuły, to jej oś stanowi powolny upadek Jacka i jego klęska jako artysty, męża, a w końcu ojca. Panorama powoli przejmuje kontrolę nad wszelkimi działaniami pisarza i, pozostając jakoby w tle, kieruje działaniami postaci. Jack jest tym samym nie wcieleniem zła, co raczej narzędziem w bezcielesnych rękach mocy, która go przerasta i ofiarą przestrzeni, w której przyszło mu żyć.
"Lśnienie" Stephena Kinga to bardzo dobra powieść i duże czytelnicze wyzwanie. Wyzwanie, które zdecydowanie warto podjąć.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz