Do najnowszej książki Kaia Meyera podszedłem z ciekawością, ale i pewnymi obawami. Gdy kartkowałem "Lodowy ogień" po raz pierwszy, w oczy rzucił mi się najpierw orzeł, potem jakaś Mysz, renifer, Dziadek Mróz, czarodziejka, a wreszcie sama Królowa Śniegu, której podobizna zdobi zresztą okładkę. "Co jest?", pomyślałem sobie, zdziwiony tak dziwaczną zbieraniną. Jednak w miarę zagłębiania się w tę niezwykłą opowieść, zniknęły wszelkie moje obawy co do nadmiernego udziwnienia powieści, ustępując miejsca coraz większej ciekawości. "Lodowy ogień" to z pewnością nie książka dla każdego, choć wiele traci ten, kto uzna ją za zbyt dziecinną lub trywialną. Ma ona bowiem wszelkie cechy zgrabnie napisanej powieści: oryginalną bohaterkę, ciekawą historię, ładną i zgrabną narrację, liczne wątki poboczne, no i oczywiście wspomnianą na początku zbieraninę wcale nie mniej ciekawych od głównej bohaterki postaci. Najlepsze w niej jest jednak to, że tak bardzo przypomina mi te wszystkie przepiękne baśnie, których jako małe dziecko słuchałem przed zaśnięciem. Pewnie dlatego każda spędzona nad książką chwila była dla mnie taka przyjemna.
Historia "Lodowego ognia" ma swój początek w spowitym lodem pałacu Królowej Śniegu, z którego Tamsin Spellwell, niebieskowłosa czarodziejka należąca do znanej i poważanej rodziny czarodziejów, wykrada pod postacią orła sopel lodu. Ale nie taki zwykły. Ten konkretny pochodzi wprost z samego serca okrutnej władczyni Północy. Tamsin poprzysięgła bowiem pomścić swojego ojca, który stracił życie w walce z Królową i zdobi odtąd puste komnaty jej pałacu jako lodowy posąg. Uciekając jak najdalej z tego zimnego i niegościnnego miejsca, czarodziejka trafia do Sankt Petersburga końca XIX wieku, zatrzymując się w luksusowym Hotelu Aurora. Spotkany na obrzeżach miasta Dziadek Mróz zdradza jej bowiem, że podążająca za skradzionym soplem okrutna władczyni sprowadziła ze sobą śnieg i mróz, które niedługo pochłoną wszystko i wszystkich. Bez sopla Królowa Śniegu z dnia na dzień traci coraz większą część swojej mocy i wkrótce nie będzie w stanie zapanować nad uchodzącym z jej wnętrza zimnem. Nie chcąc zwrócić z tak wielkim trudem zdobytego artefaktu, Tamsin decyduje się pokonać lodową tyrankę w walce i zniszczyć ją raz na zawsze. Sojusznika nieoczekiwanie znajduje w Myszy, dziewczęcym pucybucie mieszkającym od urodzenia w Hotelu Aurora i nigdy nie opuszczającym jego bezpiecznych murów. I choć Mysz jest raczej obiektem żartów i pośmiewiskiem dla innych dzieci, z powodu chłopięcej fryzury i wyglądu złośliwie nazywających ją "dziewczynochłopakiem", w kluczowych momentach udowodni, jak wielką odwagą dysponuje i że sama w pojedynkę może zmienić bieg wydarzeń, przełamując nawet własny strach przed światem zewnętrznym i otwartym niebem.
"Lodowy ogień" to nie tylko opowieść pełna magii, przygód oraz nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale przede wszystkim doskonała rozrywka dla czytelników w każdym wieku. Nie znajdziemy tutaj niepotrzebnej przemocy, ociekających krwią scen czy treści zarezerwowanych wyłącznie dla dorosłych. Zamiast tego dominują baśniowe klimaty i prosty, choć piękny język, jakim opowiedziano całą historię. Nie ma więc obaw, że książka okaże się za trudna dla młodszych czytelników, starsi z kolei znajdą tu miłą odmianę od bardziej wymagających tytułów. "Lodowy ogień" czyta się łatwo i przyjemnie, a lekki i zarazem bogaty styl autora pozwala chłonąć każde zdanie, dialog i opis z niesłabnącą przyjemnością. Z każdą kolejną stroną tej niezwykłej powieści coraz bliżej i dokładniej poznajemy występujących w niej bohaterów – najpierw Tamsin, tajemniczą czarodziejkę z nieodłącznym parasolem i walizką w dłoniach, później karmiącego płatki śniegu Dziadka Mroza, następnie będącą główną bohaterką Mysz, wiecznie śledzącego ją hotelowego ochroniarza Baryłę, fordansera Kukuszkę, towarzyszącego Królowej Śniegu niemego chłopca imieniem Erlen, a wreszcie samą Królową Śniegu, która zgodnie z przewidywaniami okazuje się być okrutna, choć nie do końca pozbawiona uczuć. Oprócz nich w książce występuje wiele innych, drugoplanowych postaci, z którymi również przyjdzie nam się zapoznać. Główny wątek, jakim jest tutaj starcie Tamsin i Królowej, miesza się z historią życia nie tylko Myszy, ale też Baryły i Kukuszki, których losy okazują się być od dawien dawna powiązane. Dlaczego? Jaki jest powód jawnej niechęci Baryły do Myszy? Co skrywa przeszłość łagodnego i ciepłego Kukuszki? Dlaczego Tamsin nie waha się wykorzystać najbliższych dla własnych celów? Kim tak naprawdę jest Erlen? Jakie skarby skrywa schowek w piwnicy z winami? Tego dowiedzcie się sami sięgając po "Lodowy ogień" autorstwa Kaia Meyera.
Czy warto? Zapewniam, że tak, o czym niech świadczy fakt, że w samych tylko Niemczech książka sprzedała się w liczbie ponad 50 tys. egzemplarzy, całkiem zasłużenie zdobywając status bestsellera. Reszta książek niemieckiego pisarza rozeszła się już w ilości kilku milionów egzemplarzy, przetłumaczono je na 27 języków, zaś prawa do publikacji samego tylko "Lodowego ognia" wykupiło – nie licząc Polski – dwanaście krajów. Teraz, dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia, polski czytelnik również może sięgnąć po tę niesamowitą opowieść i udać się w magiczną podróż do zaśnieżonej Rosji, z której jeszcze długo nie będzie chciał powrócić. I choć książka liczy sobie zaledwie 272 strony, całość można czytać bez końca, co znacząco przedłuża żywotność tego tytułu. W tym przypadku slogan "Oczarowuje rozmachem wyobraźni..." najlepiej oddaje wszystko, co w "Lodowym ogniu" najlepsze, a przystępna cena dodatkowo zachęca do zakupu. Szczerze polecam, nie tylko najmłodszym.
Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Dodaj komentarz