Twórcy "LastMana" przedstawiają kolejne nieznane rejony stworzonego przez siebie świata, ale fabularnie powracają na stare śmieci – w czwartym tomie serii rozpoczyna się bowiem następny turniejowy wątek.
W pogoni za Richardem Albaną Marianne Velba i jej syn Adrian docierają do Paxtown. To już nie są klimaty bliskie średniowieczu czy postapokalipsie, ponieważ nowe miejsce akcji jest pełnym przepychu megapolis. Tutaj najważniejszą – wszak najbardziej dochodową – wartość stanowi rozrywka w postaci telewizji, muzyki pop czy gier wideo. Szczególną popularnością cieszy się zaś turniej bokserski, którego już 75. edycja właśnie startuje.
Scenarzyści z udanym skutkiem kreują wielkie widowisko dla mas. W "LastManie" rządzi humorystyczne podejście do tego typu rozrywek, czego wyrazem jest para telewizyjna komentująca turniejowe wydarzenia czy obecność prasy. Napięcie i zainteresowanie są budowane w pastiszowy sposób, z mrugnięciem oka – choć publiczność bierze całą zabawę na serio, to jest ona niczym innym jak wyreżyserowanym spektaklem. Czytelnikowi udziela się jednak ekscytacja otaczająca ograny, lecz nadal budzący emocje motyw.
Oczywiście wątek turniejowy bazuje na schematach. Bohaterowie, którym nikt nie daje szans, mają okazać się sensacją, a ich przeciwnicy zgrywają mniej lub bardziej pewnych siebie brutali. Walki są widowiskowe i dynamiczne, w żadnym stopniu się nie znudziły, między innymi dzięki nowym okolicznościom i postaciom. To dla protagonistów świeżutkie wyzwanie i od czasu pierwszego tomu doszło do pewnych roszad.
Najciekawsza jest jednak pozostała treść, wciąż pełna znaków zapytania. Przeszłość bohaterów i ich cele są osłonięte mgłą tajemnicy, a nowe charaktery bardzo dobrze oddają nastawiony na zysk, skorumpowany świat i też mają w zanadrzu zaskakujące informacje. Sekretne konszachty, szychy z cygarami, gwiazdy, narkotyki, telewizyjna otoczka – te elementy tworzą intrygujące tło (częściowo ponownie bardziej dla dorosłych), inne od do tej pory oglądanego, ale ta różnorodność jest jedną z cech "LastMana".
Seria podąża w dobrym kierunku. Początkowo fabuła zapowiadała się wtórnie, jednak z biegiem czasu wyklarowała wyróżniający ją charakter – w korzystaniu z różnych popkulturowych motywów składających się na uniwersum "LastMana", nęceniu tajemnicami i umiejętnym korzystaniu ze schematów w turniejowych wątkach. Koniec końców to godziwa rozrywka, z tomu na tom tylko zyskująca oraz ciekawie rozwijająca opowieść i świat.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz