Laputa – podniebny zamek

4 minuty czytania

laputa – podniebny zamek, laputa

Nie ma chyba osoby interesującej się anime, która podczas swojej przygody w bezkresnej krainie animacji nie natknęła się na produkcje Hayao Miyazakiego. Ten niepozorny, siwawy pan jest odpowiedzialny za kilka prześwietnych wręcz filmów, zbierających najwyższe noty na całym świecie. Chcąc oddać mu swego rodzaju hołd, postanowiłem wziąć na warsztat jeden z jego pierwszych obrazów – "Laputa – podniebny zamek" – który będzie zarazem pierwszą recenzją filmu z gatunku anime w naszym serwisie.

Fabuła, jak przystało na mistrza Miyazakiego, prezentuje się osobliwie. Akcja rozgrywa się w świecie typowym dla tego reżysera, pełnym maszyn parowych. W pierwszych minutach poznajemy Sheetę, sierotę posiadającą pewien specyficzny jasnozielony kamień, przewożoną przez wojsko na pokładzie latającego statku. Nagle na pojazd ten zostaje przeprowadzony abordaż przez powietrznych piratów, którzy chcą dostać dziewczynę w swoje ręce. Przerażona stara się ratować, co kończy się dla niej wypadnięciem za burtę. Po chwili poznajemy Pazu – również sierotę, pracującego w górniczej osadzie. Losy obojga dzieci splatają się, gdy Sheeta spada, dosłownie, z nieba, wprost w ramiona chłopca. Oboje szybko zaprzyjaźniają się i wspólnie uciekają przed ścigającymi ich wojskiem oraz piratami. Dokładnym obiektem pościgu jest kamień posiadany przez dziewczynę, który podobno może doprowadzić posiadacza do legendarnej latającej wyspy Laputy – przypuszczalnie są na niej wielkie skarby oraz niesamowicie rozwinięta technologia, dzięki której bez problemu można zapanować nad światem...

laputa – podniebny zamek, laputa

Jak na film przygodowy przystało, nie mogło tutaj zabraknąć wartkiej, choć przewidywalnej akcji. Są więc pościgi, wybuchy, strzelanie, ale również coś, czego brakuje mi w dzisiejszych produkcjach – film zasysa jak najnowszej generacji odkurzacz, tak że widz przeżywa wszystkie wydarzenia razem z bohaterami, a nie gdzieś poza ekranem, chrupiąc czipsy w fotelu czy opychając się popcornem na kanapie. Pomagają w tym na pewno przerysowane postacie, które może właśnie dzięki temu są bliższe nam albo naszym wyobrażeniom, jacy chcielibyśmy być. Protagoniści – dzieci – są bardzo niewinni i dobrzy; Muska, przedstawiciel tajnych służb rządowych, sprawujący tymczasowo również kontrolę nad wojskiem, jest na wskroś zły, marzący jedynie o władzy nad światem; generał wojskowy wtóruje mu, tyle że chwilowo pragnie jedynie pozbyć się zwierzchnictwa Muski; i na koniec zostawiłem perełki tego obrazu – powietrznych piratów. Jest to tak naprawdę rodzina, której głową jest podstarzała matka z wielkim nosem (baba jaga!), sprawująca pozorny terror nad synami. Sprawia wrażenie groźnej, wszędzie chodzi z grymasem na twarzy, ale gdzieś tam we wnętrzu jest dobra i uczynna. To właśnie ta szajka wprowadza większość humoru w "Lapucie – podniebnym zamku", którego ponadto jest więcej niż w innych produkcjach tego reżysera.

laputa – podniebny zamek, laputa

Oczywiście nie zabrakło także scen grozy czy refleksji, a to wszystko podlano sążnym ekstraktem z puenty i morału. W jakich dzisiejszych bajkach pokazują, że zaklęcie kompletnego zniszczenia, mimo że może uratować skórę, sprowadza na wszystkich jedynie nieszczęście? Zanim zaatakują mnie legiony obrońców z grupy "anime-to-nie-bajka", uspokoję was wszystkich. Akurat tę produkcję można spokojnie obejrzeć z małolatami. Nie jest ona naszpikowana metaforami jak "Spirited Away: W krainie Bogów" czy krwawa jak "Księżniczka Mononoke", aczkolwiek nie jest również ewidentnie skierowana w stronę najmłodszych widzów, jak "Mój sąsiad Totoro". Ot, świetna produkcja dla całej rodziny, przy której każdy powinien bawić się doskonale. Jak w większości dzieł Miyazakiego, nie zabrakło elementu prośrodowiskowego. Nie jest on jednak motywem przewodnim jak w "Księżniczce Mononoke", a jedynie pobocznym elementem fabuły. Co jednak ważne, dzięki temu zabiegowi możemy podziwiać nadgryzione czasem budowle i technologię, prezentujące nieokiełznaną siłę natury. Bomba!

laputa – podniebny zamek, laputa laputa – podniebny zamek, laputa

Mimo upływu lat – "Laputa – podniebny zamek" został wydany 26 lat temu – film nadal prezentuje się wyśmienicie. Technika animacji może wydawać się nieco przestarzała, aczkolwiek przypomina wszystkie te bajki, które zwykliśmy oglądać w latach 90' na Polonii 1 czy RTL 7, więc nawet przez sentyment nie ma się do czego przyczepić. Ba, powiem więcej, ta stara kreska nadal potrafi zapierać dech w piersi, gdy prezentuje na przykład przepiękne krajobrazy Laputy. Szczegółowość niektórych obrazów przyprawia o ból głowy. Nie raz zdarzyło mi się bawić paskiem przewijania, żeby jeszcze raz doświadczyć tej sutej uczty dla oka. Ponadto jak zwykle technologia prezentuje się wspaniale. Powietrzne statki czy zaawansowana technika Laputy wyglądają dokładnie tak, jak można spodziewać się tego po dobrym s-f.

laputa – podniebny zamek, laputa

Czymże jednak byłby obraz bez dźwięku? Na tym polu mamy do czynienia z nieodłącznym partnerem Miyazakiego, również niekwestionowanym mistrzem w swojej dziedzinie, Joe Hisaishim. Kupując DVD z kolekcji Studia Ghibli, otrzymujemy na szczęście płytę z oryginalną wersją językową. Amerykański dubbing jest podobno bardzo słaby, a ponadto zmieniono kilka utworów ścieżki dźwiękowej (wspaniałe orkiestrowe wykonanie końcowej piosenki Joe Hisaishiego zmieniono na techno-podobną łupankę... wierzyć się nie chce!). Tak w ogóle czy ta postać naprawdę wymaga rekomendacji? Niesamowicie jeszcze ujęła mnie za serce jedna rzecz – gdy mamy z otwartą buzią podziwiać krajobrazy, muzyka milknie, pozostawiając może jedynie jakieś odgłosy środowiska. Robi to piorunujące wrażenie i wyciska te obrazy na długi czas w umyśle widza.

Mimo całej swojej cudowności, film jednak nie trafia do mnie tak jak późniejsze dzieła reżysera. Może to przez nadmiar rubasznego humoru wprowadzonego przez piratów, może starszą kreskę, a może po prostu przez przyziemny gust? Tak czy siak, nie potrafię jednoznacznie wskazać wad tej produkcji, ale z całą pewnością uszeregowałbym ją za kolejnymi filmami Hayao.

laputa – podniebny zamek, laputa laputa – podniebny zamek, laputa

Podsumowując, "Laputa – podniebny zamek" to rewelacyjna uczta dla całej rodziny. Mistrzowska para reżyser-muzyk postarała się o to, aby dwie godziny przeznaczone na seans były po brzegi wypełnione tym, co najlepsze, aby nawet odłożyć na później wizytę w toalecie. Dodatkowo po skończonym wyświetlaniu można posiedzieć przy dobrej muzyce i zastanowić się nieco nad złotymi myślami filmu. Nadmienię jeszcze, że późniejsza produkcja Disneya, "Atlantyda – zaginiony ląd", mocno wzorowała się na "Lapucie". Zdecydowanie polecam!

laputa – podniebny zamek, laputa
Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
9.2 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...