Diuna. Książę Kaladanu

3 minuty czytania

Diuna,Książę Kaladanu

Kontynuacje wielkich dzieł tworzone przez innych autorów z reguły nie są udane. W najlepszym wypadku mogłyby być dobrą opowieścią jako osobny byt, lecz podpięte pod istniejące uniwersum wypadają co najmniej przeciętnie. Nie inaczej rzecz ma się z "Księciem Kaladanu" duetu Briana Herberta i Kevina J. Andersona.

Obaj twórcy wzięli na warsztat dobrze napisane postacie innego autora i osadzili je we własnej opowieści. Jest to niezwykle trudne wyzwanie, by dokonać pewnego rodzaju pastiszu, oddać odpowiednio złożoność ich osobowości. W przeciwnym razie bohaterowie tracą na wiarygodności. Tak też niestety stało się w "Księciu Kaladanu". Poziom intryg istotnie spadł. Biorąc pod uwagę ich skalę i zawiłość ukazaną w "Diunie", znaną z określenia "finta wewnątrz finty w fincie", ta powieść jest nieomal historią kłótni w piaskownicy względem pierwowzoru.

O czym właściwie jest powieść? Na planecie Otorio imperator Szaddam IV zakłada mauzoleum rodu Corrinów – swojego rodu. Uroczystość przerywa nagle zamach dokonany przez Jaxson Aru w imieniu – jak on sam twierdzi – tajemniczej Wspólnoty Szlacheckiej, arystokratycznej opozycji wymierzonej w despotię imperatorów. Rzecz jasna, wydarzenie to rodzi szereg konsekwencji politycznych. Tymczasem Leto boryka się z problemami na własnej planecie: z Kaladanu przemycany jest tajemniczy narkotyk, którego zażywanie prowadzi do zgonu, a o czerpanie korzyści z procederu oskarżany jest sam książę.

Początek książki (przyjmijmy, iż odnosi się to do końca zamachu na Otorio) jest w moim poczuciu prawdziwym antydziełem literackim. Czułem się, jakbym czytał powieść dla nastolatków. Później poziom utworu podnosi się, choć wciąż zbyt wysoko nie wzlatuje. Pomimo to, autorom w dalszym ciągu zdarzały się chociażby wtrącenia i zwroty moim zdaniem zupełnie niepotrzebne lub źle napisane. Przykładowo zbyt nachalnie akcentowano szlachetność Leto. Innym razem pewne zwroty akcji wydawały się aż nazbyt przewidywalne.

Nieudany początek książki ma swoje konsekwencje w odbiorze całości. Z reguły rzecz ma się odwrotnie: to o początek należy zadbać, by zapewnić jak najlepsze wejście w świat przedstawiony. Później zaś czytelnik będzie w stanie więcej wybaczyć. Tymczasem tutaj po tym zgrzycie, nie mogłem pozbyć się tego brzydkiego posmaku pierwszych rozdziałów. A jednak warto było dać szansę, gdyż od połowy akcja nabiera tempa, a wątki zaczynają się ze sobą wiązać, tworząc nawet dość interesującą historię. Zwłaszcza ciekawy był wątek kaladańskiego narkotyku, który potrafił nawet wywołać momenty czytelniczego napięcia. Jeśli "Diuna" Franka Herberta przenosiła nas do pseudo-nomadycznych Arabów, tu czułem się momentami jak na pseudo-wojnie w Kolumbii.

Książce jednak zdecydowanie daleko do poziomu dzieła Franka Herberta. Różnice widać choćby w tak prozaicznej kwestii, jak dobór cytatów otwierających każdy z rozdziałów. W oryginale były one zawsze istotnym tropem, zagadką, nieraz grą z czytelnikiem. W "Księciu Kaladanu" zaś pojawiają się chyba jedynie "z tradycji". Autorzy starali się podejmować sprawy wielkie – jak to czynił Frank Herbert, niestety, nie zawsze jest to dobre rozwiązanie. Jeśli się nie ma szczególnie wybitnych talentów, czasami lepiej skupić się na samej opowieści. Tymczasem dostrzec można szczególną potrzebę autorów, by wprowadzić coś w zamiarze błyskotliwego, odkrywczego czy refleksyjnego, co niekoniecznie im się udaje.

"Książę Kaladanu" jest w moim odczuciu niezbyt udaną "Diuną", lecz ostatecznie nawet dobrą powieścią science-fiction w swojej lidze. Jest to zaś druga liga, książka do przeczytania na jeden raz, mająca dać rozrywkę i zająć czas. Lektura powieści płynęła wartko i bez zakłóceń, po trudnym dla mnie w przetrawieniu wstępie wsiąknąłem w nurt narracji. Poszukujący czegoś w tym guście miłośnik fantastyki czy science-fiction powinien dobrze się bawić, jak również nieco zdystansowany do fikcji fan "Diuny". Jakkolwiek bardziej purytańscy fani pierwowzoru raczej będą zgrzytać zębami... Jak się zdaje, oceniłem powieść na nawet dobrą? Ocena dobra w szkolnej skali przekłada się na jakieś 70%, w swojej kategorii "Książę Kaladanu" może dostać 7/10. Dodatkowe słowa uznania należą się wydawnictwu, które zadbało o najwyższy standard wydania twardookładkowej publikacji na dobrej jakości papierze i z ilustracjami Wojciecha Siudmaka.

Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...