Debiut jest dla pisarza jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu, determinuje w dużym stopniu całą jego karierę. Jednak prawdziwym wyzwaniem jest napisanie drugiej książki. Autor jest zobowiązany do utrzymania standardów, które wcześniej osiągnął, pokazania tego, czym wyrobił sobie reputację. Jednocześnie nie może zrobić kopii debiutu. Na szczęście "Krwawa Róża" jest świetnym sequelem. Nicholas Eames dał radę.
Świat zawsze będzie potrzebował bohaterów, a oni tych, którzy opowiedzą o ich czynach. Pam Hashford dobrze o tym wie, w końcu jej ojciec był poszukiwaczem przygód, a matka bardem. Zmęczona monotonią pracy w karczmie i obdarzona "Sercem Wyldu" chętnie wykorzysta każdą okazję, żeby wyrwać się na szeroki świat. Ta zaś nadarza się, gdy w jej rodzinne strony zagląda grupa zwana Baśnią pod dowództwem niesławnej Krwawej Róży. Ona zaś zgadza się wziąć dziewczynę jako barda ekipy. Tym samym Pam rusza na wielką wyprawę, w której stawi czoła prawdziwej twarzy świata, legendarnym potworom, walkom o los wszystkiego, co żywe, i jednej prostej prawdzie – żywot bohatera oznacza dwie opcje: albo szybką śmierć, albo wieczną chwałę.
Choć chronologicznie od wydarzeń z poprzedniej części upłynęło już około sześciu lat, a w większości zwiedzamy miejsca, które w "Królach Wyldu" się nie pojawiły, świat nie uległ większym zmianom. Pod tym względem dostajemy bardzo podobny widok zaplutych, zdegenerowanych ludzkich siedzib, aren, legowisk potworów, które nie są takimi potworami, i niewielkie miejsca, gdzie jest odrobina ciszy i spokoju mimo otaczającego wariactwa. Mimo że w historii pojawiają się nawiązania do wydarzeń z poprzedniej części, są one opisane na tyle dobrze, by jej znajomość nie była niezbędna.
Bohaterowie również wykorzystują znany z poprzedniczki schemat. Niemniej nie rzuca się to w oczy tak bardzo, by była to wada. W dalszym ciągu dostajemy zestaw awanturników goniących za własnymi celami i żądzami, których jednak stać na czynienie dobra od czasu do czasu. Można wyczuć większy nacisk na ponurą przeszłość, która wielu z nich prześladuje i z którą w ramach podróży przyjdzie im się zmierzyć na różne sposoby.
Naprzód poszedł sposób widzenia świata. Było to oczywiście widoczne już wcześniej, ale tutaj zrobiono spore postępy. Wiąże się to przede wszystkim z pozycją istot określanych jako potwory. Rozwój sytuacji oraz wielkie wydarzenia, jakie miały miejsce na tym świecie, sprawiły, że przestały one być znaczącym zagrożeniem. Teraz ich przyszłość jest poważnie zagrożona. Unaocznienie tego faktu stawia historię i przekonania towarzyszące awanturnikom w zupełnie innym świetle.
Po lekturze "Królów Wyldu" miałem wysokie oczekiwania. Dostałem dokładnie to, czego chciałem – wciągający, intrygujący świat, bohaterów z wadami, ale dających się lubić, zaskakujące zwroty akcji i humor, który zachęca do wybuchów śmiechu. Pełna satysfakcja. Dla tych, co nie mają nic przeciwko trochę mroczniejszym klimatom.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz