Kroniki Belorskie

2 minuty czytania

kroniki belorskie

Beloria – fantastyczny świat zamieszkiwany przez gnębiącą prosty lud pomrokę, w tym najgorszy jej rodzaj, silne i charakterne kobiety – zapewnił Oldze Gromyko grono wiernych czytelników. W odpowiedzi na spore zainteresowanie wydawnictwo Papierowy Księżyc powoli, acz sukcesywnie oddawało w ich ręce kolejne części cyklu. Ostatni, wydany w kwietniu 2019 roku tom, stanowi zbiór dziesięciu mniej lub bardziej powiązanych opowiadań. W niektórych z nich powracają znani bohaterowie, inne wprowadzają postaci całkiem nowe.

Poziom zbioru jest nierówny. Pierwsze opowiadania są nijakie i nie zapadają w pamięć. Rozczarowaniem jest zwłaszcza tekst opowiadający o dalszych losach Szeleny i Weresa, bohaterów powieści "Wierni wrogowie". Zawsze miło jest sprawdzić, co nowego u ulubionych postaci, tyle że tym razem wydają się one dziwnie do siebie niepodobne, pozbawione pazura, jakby zmiany w ich życiu poskutkowały całkowitą utratą charakteru. A sama historia? Taka sama jak i protagoniści – nijaka.

Następujące po wspomnianych "Wnykach na nekromantę" opowiadania są już lepsze. Pojawia się charakterystyczny dla Gromyko humor, który co prawda nie każdemu będzie pasować, ale fani dotychczasowej twórczości autorki na pewno go docenią. Osobliwie zabawny wydał mi się zwłaszcza przedostatni, króciutki i w zasadzie w żaden sposób nieodkrywczy tekst, który kilkakrotnie doprowadził mnie do niekontrolowanych paroksyzmów śmiechu.

kroniki belorskie

Gwoździem programu jest jednak ostatnie, najdłuższe opowiadanie o wdzięcznym tytule "Proroctwa i inne takie". Dwójka rodzeństwa, Rinka i Dar, w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności atmosferyczno-magicznych trafia do sąsiedniego królestwa, przy okazji zamieniając się ciałami ze znienawidzoną przez wszystkich królową i przygłupią służącą. Główni bohaterowie stanowią zgrany tandem – kłócą się ze sobą, wymieniają złośliwości, wpadają w coraz to nowe kłopoty i tym dziwnym sposobem bardzo, bardzo powoli zmierzają do rozwiązania swoich problemów. Co prawda opowiadanie momentami sprawia wrażenie niepotrzebnie wydłużonego, niemniej jest całkiem udane.

"Kroniki Belorskie" to sympatyczny, ale raczej nieporywający dodatek do cyklu. Część opowiadań jest w najlepszym wypadku średnia. Znowu, podobnie jak w przypadku zbioru "Wiedźmie opowieści", odbiór ratują pojedyncze dobre teksty, dla których warto sięgnąć po książkę.

Dziękujemy wydawnictwu Papierowy Księżyc za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
6.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...