Jeżeli nie rusza Was kosmiczna opera BioWare oraz epicki finał przygód komandora Sheparda, to zapewne planujecie zagłębić się w świat arturiański legend i dzielnych rycerzy Okrągłego Stołu. Kontynuacja ambitnej hybrydy gry strategicznej z cRPG autorstwa studia Neocore Games, trafiła na rodzime półki sklepowe dokładnie w tym samym momencie, co „Mass Effect 3”. „Król Artur II” ma przed sobą niełatwą walkę o serce gracza, gdyż trudno mu się będzie przebić przez szum medialny i potężną machinę marketingową, którą posiada jego konkurent.
Nie skazujmy jednak tego tytułu na pożarcie. Oczywiście, powtórki starcia Dawida z Goliatem raczej tutaj nie uświadczymy, jednakowoż marka ma w naszym kraju niemałą liczbę wiernych fanów i mimo nietypowej premiery, może sprzedać się całkiem nieźle. Szkoda tylko, że rodzimy wydawca już na samym starcie podkłada dzielnemu królowi Brytanii kłody pod nogi.
W czym rzecz? Problem w tym, że pomimo informacji zamieszczonej na pudełku i znaczku pyszniącym się możliwością wyboru pomiędzy dwoma wersjami językowymi, na płycie z grą nie uświadczymy żadnego pliku polonizującego dzieło Neocore Games. Niestety, jeżeli mowa Szekspira jest komuś obca, to musi własnoręcznie ściągnąć łatkę polonizującą z serwera dystrybutora.