Ja, inkwizytor. Kościany galeon

2 minuty czytania

okładka, kościany galeon

Mordimer Madderdin raz jeszcze wyrusza w podróż, by ukarać heretyków i zarobić przy tym nieco grosza, lecz także i tym razem nie trzymamy w ręku długo oczekiwanej kontynuacji przygód najsłynniejszego z inkwizytorów. Sam Jacek Piekara za ten stan rzeczy przeprasza w dedykacji, oddając „Kościany galeon” w formie rekompensaty i osłody przed „Czarną śmiercią”. Tego typu nagrody pocieszenia są w polskiej fantastyce rzadkością, stąd do każdego przypadku należy podejść indywidualnie. Czy najnowszy tom przygód Mordimera znów jest typowym „zapychaczem”, czy też głośno reklamowany jako „najdłuższa i najmroczniejsza” opowieść z cyklu faktycznie zwiastuje zwyżkę formy Piekary?

Odpowiedź poznamy po przeczytaniu wszystkich 587 stron powieści, która zwyczajowo rozpoczyna się od zlecenia dla Mordimera. Teofil Doppler znów dobrze płaci za rozwikłanie tajemnicy, chociaż tym razem to nasz inkwizytor musi poznać wszystkie szczegóły misji w małym portowym mieście Emden. Wydaje się, że poszukiwanie zaginionego wspólnika Oktawiana van Dijka nie przystoi czekającemu na licencję inkwizytorowi, jednak obietnica sporej sumki i uroda żony kupca sprawiają, że Madderdin ochoczo zabiera się do pracy, stopniowo odkrywając prawdę.

Autor zrezygnował z podawania nam na tacy gotowego rozwiązania, dzięki czemu krok po kroku odkrywamy wszystkie niewiadome. To miła odmiana po wcześniejszych tomach opowiadań, gdzie inteligencja czytelnika była traktowana nader „pobłażliwie”. „Kościany galeon” to jedno, tytułowe opowiadanie, więc Piekara miał sporo czasu na to, by pieczołowicie przygotować nas do wyprawy ratunkowej. Niestety, do tego zadania podszedł ze zbyt dużą dozą ostrożności, przez co momentami zawładnęło mną swego rodzaju znużenie. Nie zmienia to faktu, że autor stara się w tym tomie rzucić nieco światła na kilka kwestii dotyczących samych inkwizytorów, jak też zdawkowo wyjaśnia pewne wydarzenia w życiu głównego bohatera. Niestety zarazem stosuje metodę „mieszaną”, czyli Mordimer wyciąga wnioski przy dużej pomocy z zewnątrz. Rozwiązanie wygodne zarówno dla inkwizytora, jak i autora, lecz czytelnik powinien podejść do tego typu zagrania ze sporą rezerwą.

Nieźle wypadają postacie drugiego i trzeciego planu. Chociaż z początku mają wszelkie zadatki na jednowymiarowe roboty, to jednak potrafią pokazać swoje drugie oblicze, zyskując tym samym zainteresowanie odbiorcy. Tyczy się to zarówno ludzi, jak i pozostałych bytów, przy czym tych drugich jest zaskakująco dużo, co zaliczam na plus. Warto także odnotować ciekawe przedstawienie postaci kobiecych, z całym spektrum – od pobłażliwej żony, po świadomą swej mocy czarodziejkę. Narratorem wciąż pozostaje sam Mordimer, więc jego spostrzeżenia w tej materii mają w sobie wiele celnej puenty.

Nim zdecyduję się na ocenę, słów kilka co do wydania. „Kościany galeon” możemy zakupić zarówno w twardej, jak i standardowej okładce. Lekturę umilają piękne rysunki. Dominik Broniek raz jeszcze stanął na wysokości zadania i kościany galeonponownie pozostaje żałować, że nie możemy oglądać więcej jego prac. Sam tekst nie jest wolny od literówek, jednak spokojnie da się je zliczyć na palcach jednej ręki. Okładka pasuje zarówno do tytułu, jak i morskiej tematyki, zaś kolorystyka szaty widniejącego na niej Madderdina zależy od twardej lub miękkiej oprawy.

„Kościany galeon” to kolejny tom przygód Mordimera, lecz tym razem mniejsza ilość zbiegów okoliczności oraz duża ilość bytów nadprzyrodzonych sprawiają, że Piekara ciut zrehabilitował się w moich oczach. Niestety, średnie tempo akcji może początkowo nużyć, zaś finałowe starcie z tytułowym Galeonem mocno rozczarować, więc jest to pozycja raczej dla fanów serii niż początkujących czytelników.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
6.1 Średnia z 5 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Mnie za to zastanawia, czy ten tom za bardzo nie powinien wpłynąć na Mordimera w "przyszłych" tomach, gdzie jest on zszokowany, tym, że wiedźma potrafi go uratować ze skraju śmierci czy zdziwienie z innym światem.
0
·
Wybaczcie, że nie przeczytam recenzji, bo właśnie wczoraj zacząłem czytać tę książkę i boję się spoilerów. Ale na pewno wrócę do artykułu po zakończeniu lektury - czyli w obecnym tempie czytania za jakieś dwa - trzy dni...
0
·
Nie ma tam spoilerów.
0
·
Spoilery są tępione Czasem przez nieuwagę coś się przemknie.
0
·
Cóż, typowy Mordimer, tylko nieco dłuższy i rozbudowany . Fajnie się to czyta, osobiście skończyłem chyba w dwa dni, niemniej wtórność Inkwizytora, jego zachowań i postaci dookoła niego może niektórych czytelników już nieźle nudzić. Z pewnością to jedna z lepszych części spod szyldu "Ja. Inkwizytor"... Nieźle, bardzo "rozrywkowo", raczej bez głębi . Siedem i pół kostki to maksimum, na co "Kościany Galeon" zasługuje

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...