Brian K. Vaughan umie zaskakiwać niebanalną fabułą i zrobił to też przy okazji rozpoczęcia "Paper Girls". Szkoda, że rozwinięcie tamtego pomysłu nie jest już tak dobre.
Zarys fabuły można sprowadzić do krótkiej informacji – znane z pierwszego tomu nastoletnie doręczycielki gazet – Erin, Mac i Tiffany – przeniosły się z 1988 do 2016 roku. I w dalszym ciągu walczą o życie.
Zacznijmy od wad, bo te niestety są dotkliwe. Pierwszy tom był przyjemną, ale też całkowicie pokręconą porcją rozrywki spod znaku science fiction. Połączenie kosmitów, dojrzałych ponad wiek dziewczyn i sporej dynamiki wydarzeń wręcz kazało pochłonąć całość przy jednym posiedzeniu. Niestety drugi tom zbiorczy jest wyraźnie słabszy. Mocne otwarcie związane ze zmianą czasu akcji szybko ginie gdzieś w gęstwinie dialogów, które zostały jakby pozbawione pazura. Oczywiście nie tyczy się to wszelkich linii dialogowych w komiksie, lecz regres jest odczuwalny. Na tym jednak nie koniec, ponieważ i dynamika historii wyraźnie spadła. Duża szkoda, gdyż przeniesienie bohaterek w czasie dawało spore pole do popisu, a pozostawiło po sobie poczucie niedosytu.
Szczęśliwie jedna rzecz nie uległa zmianie – Vaughan w "Paper Girls" co rusz częstuje czytelników emocjonalnymi scenami, nie oszczędzając przy tym młodych doręczycielek gazet. Liczbę postaci ograniczono, podobnie jak częstotliwość pojawiania się kosmitów, co pozwoliło na dalszą eksplorację więzi łączących bohaterki oraz ich trudnej przeszłości i zagmatwanego życia rodzinnego. Ponadto Vaughan pozostawia wiele sekretów. Jeżeli ktoś oczekiwał, że drugi album uchyli rąbka tajemnicy związanej z genezą przedstawionych wydarzeń, to się rozczaruje. To wciąż komiks z licznymi niedopowiedzeniami i nieco chaotyczną narracją.
Ilustracje Cliffa Chianga i kolory Matta Wilsona trzymają styl narzucony na początku "Paper Girls". Grube kontury, wielokrotne zbliżenia na twarze postaci i rzadko spotykana mieszanka odcieni podobnych do fioletu oddają ducha tej pozytywnie zwariowanej serii.
"Paper Girls" wciąż budzi spore emocje, jednak nie jest już tak dobrym utworem. Mimo zmniejszonej dynamiki opowieści oraz nie do końca wykorzystanego potencjału, tkwiącego w podróży w czasie, bardzo pilnie wyglądam premiery kolejnego albumu – w nadziei na powrót cyklu na właściwe tory.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz