Cztery pierwsze odsłony "Gdy zapłaczą cykady" były tomami pytań. "Księga uświadomienia cz. 1" jest zaś pierwszą z tomów odpowiedzi – mimo to jasnych odpowiedzi jeszcze nie dostajemy.
Scenarzysta nakreśla sytuację z perspektywy postaci, która do tej pory była w cieniu innych, odgrywających ważniejsze role bohaterów. Mowa o Shion, siostrze bliźniaczce Mion. Żeby przedstawić jej punkt widzenia na wydarzenia w Hinamizawie, akcja rozpoczyna się w 57. roku ery Shouwa, gdy nie doszło jeszcze do zaginięcia Satoshiego.
Podczas lektury zyskujemy nowe informacje odnośnie do tego, co się zdarzyło w "Księdze dryfującej bawełny" oraz przed nią. Przede wszystkim dowiadujemy się, kim jest Shion – jaki ma charakter i jak wyglądała jej przeszłość, skoro pochodzi z rodu Sonozakich, rządzących tutejszą społecznością. Historia nie jest wcale przewidywalna, choćby z tego względu, że bohaterka zaskakuje osobowością i zachowaniem. Wydawałoby się, że mniej więcej ją już znamy – tymczasem tkwiliśmy w błędzie. Dziewczyna ma wiele do odkrycia, a do tego nie pozostaje obojętna na makabryczne śmierci i tajemnicze zniknięcia, które przypisuje się klątwie Czcigodnego Oyashiro.
W dalszym ciągu scenariusz stanowi połączenie humorystycznych scen z grozą i dramatem, a nawet romansem. Jednak w porównaniu do pierwszych tomów początek wcale nie jest sielankowy. Wtedy dałoby się postawić granicę, po której przekroczeniu fabuła nabiera poważnych rysów i przeistacza się w opowieść grozy. W "Księdze uświadomienia cz. 1" pojawia się prędzej mieszanka lekkich i cięższych scen, co czasem skutkuje poczuciem dysonansu. Może by go nie było, gdyby część żartów nie miała pikantnego zabarwienia. Nie jest to nowość, ale scenarzysta mógłby tym razem postawić na inny typ humoru.
Tylko że tu nie o zabawę chodzi, lecz odkrycie głównej zagadki! Jak wspominałem, wciąż pozostają pytania bez odpowiedzi – w końcu to pierwsza z dwóch części "Księgi uświadomienia". Czyta się ją na pewno szybko, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy akcja się rozkręca i zaczyna być drastycznie, a później nawet paranoicznie. Wtedy przypominamy sobie, za co lubimy "Gdy zapłaczą cykady" – za intrygującą historię, w której postacie kończą źle, jedna po drugiej. Pytanie wybrzmiewa coraz mocniej – kto lub co za to odpowiada?
Główny zarzut – powtarzają się motywy, z którymi już się spotkaliśmy, np. przemoc w rodzinie czy miłość. Nie ma też prawdziwie wstrząsających momentów, wywołujących "wow". Jednak źle nie jest. Chociaż znowu czytamy o dawniejszych wydarzeniach, to udaje się utrzymać zaciekawienie, a kreska stoi na dobrym poziomie – sceny są czytelne, przesycone emocjami, a w odpowiednich chwilach również mroczne. Najważniejszym testem będzie jednak druga część "Księgi uświadomienia" – pierwszą można traktować ulgowo, jako wprowadzenie do poznania odpowiedzi.
Dziękujemy wydawnictwu Waneko za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz