Czasem trzeba odsapnąć od ratowania świata, nadprzyrodzonych zjawisk, wtórnych lub wyszukanych pomysłów i przeczytać coś bardziej przyziemnego. Przyziemny tytuł wcale nie oznacza czegoś złego, ale jeśli dorzucimy epitet "młodzieżowy", część czytelników może skrzywić się ze zniechęcenia. Niesłusznie. Istnieją zarówno wartościowe, jak i po prostu rozrywkowe historie w tej kategorii. Wcześniej do głowy w pierwszej kolejności przychodziły mi filmy, szczególnie te trochę starsze ("Klub winowajców", a z nowszych "Łatwa dziewczyna"), jednak teraz mogę wymienić również komiks – "Giant Days: Królowe dramy".
Trójka bohaterek opuściła swoje domy i zamieszkała w akademiku. To nowy rozdział w ich życiu, w którym co rusz pojawiają się kłopoty. Esther przyciąga je jak magnes, temperamentna Susan spotyka swojego dawnego wroga, a Daisy nawiązuje nową znajomość. Na szczęście dziewczęta zawsze sobie pomagają w obliczu problemów.
Siłą komiksu są główne postacie. Każda z nich jest inna, ale zarazem pełna energii i przekonująca. Dzięki nim pierwszy tom "Giant Days" już po paru stronach nabiera kolorów, a od drugiego rozdziału można mówić o całkowitym wciągnięciu się w historię. Najlepiej wypadają interakcje między dziewczynami. Przyjaźń oznacza nie tylko wspieranie drugiej osoby, lecz także cięte riposty, żarty i kumpelskie zakłady. Ten rodzaj relacji sprawia, że szybko wiążemy się z bohaterkami. Czy to w starciu z traktującymi je przedmiotowo chłopakami, czy z chorobą, mają nasze jednoznaczne poparcie.
"Królowe dramy" królują również dlatego, że poruszane problemy nie są oderwane od rzeczywistości. Przeziębienie to doskonały przykład, a epizod z nim należy do moich ulubionych. Jest zwyczajny, jednak generuje bardzo zabawne sytuacje. Właśnie żartobliwemu stylowi zawdzięczamy lekkość komiksu – z uśmiechem i chichotem czyta się o kolejnych przerysowanych incydentach. Pojawiają się też ważniejsze wątki, choć są one traktowane z podobnym dystansem – w ten sposób czytelnik sam dochodzi do wniosków i nie czuje nachalnego moralizatorstwa.
Najprościej mówiąc, mamy do czynienia z komedią młodzieżową, w której elementy humorystyczne nie przekreślają kilku istotnych myśli płynących z treści oraz realności postaci i akademickiego życia. Ten ostatni tym mocniej skusi studentów – przyszłych, obecnych czy byłych – do sięgnięcia po komiks. "Giant Days" to świetny wybór nawet dla czytelnika nieznającego graficznych historii, co mam nadzieję, że zaowocuje pozytywnym odbiorem tej serii w Polsce.
Rysunki Lissy Treiman znakomicie tworzą kameralną atmosferę uczelni. Wystarczy chwila, żeby poczuć, jak ten świat zachwyca swoimi jasnymi barwami i sympatycznie wyglądającymi postaciami. Poza tym z ilustracji bierze się humor komiksu, ponieważ obok dialogów bawią nas śmiesznie przedstawiane sceny (np. zachowanie Esther podczas gorączki). Co więcej – bohaterki wyróżniają się własnym stylem przejawiającym się w ubiorze. Rozróżnienie wizualne, które jest poparte charakterami dziewczyn, stanowi dużą zaletę.
Pozostaje mi więc tylko gorąco polecić "Giant Days" – to seria, która ma duże szanse stać jedną z waszych ulubionych (moją już się stała). Jej pierwszy tom, "Królowe dramy", dostarcza wyśmienitego relaksu jako świeża, komiczna i oparta na życiu pozycja – dlatego czytelnicy mogą z łatwością odnajdować wspólne cechy między poznawanymi epizodami a swoimi własnymi przeżyciami. Czy trzeba czegoś więcej do zachwytu? Dodajmy, że to dopiero początek losów Esther, Susan i Daisy. W USA w przyszłym roku ukaże się już siódma odsłona cyklu.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz