Wydawałoby się, że "Świetlista Brygada" stanowi przykład jednego z bardziej nietypowych komiksów, bo scenarzysta nie obawiał się wykorzystać swojej wyobraźni – mamy tu nieumarłych nazistów, anioły, potężny boski miecz, amerykańskich żołnierzy w roli bohaterów oraz realia II wojny światowej. Jest to niecodzienna mieszanka, jednak niestety fabuła wcale nie wypada tak świeżo.
Peter J. Tomasi dobrze wykreował wojenny świat, wplatając w niego elementy fantastyczne. Już pierwsze dialogi pokazują, kim są bohaterowie i w jakich czasach przyszło im żyć. Nie brakuje niewygód, małych utarczek czy różnych osobowości, a do tego bywa tak, że jedzenie trzeba zdobyć samemu. Oczywiście, jako że są to Amerykanie, to mają miłość do sportu we krwi. Można powiedzieć – tradycyjne składniki, ale dzięki temu realia nabierają wyrazistości.
Fantastyka, bardzo szybko wkraczająca na karty komiksu, została interesująco przedstawiona. Może nieco zbyt skrótowo, jednak trudno nie docenić sięgnięcia aż do zamierzchłych czasów w celu uzasadnienia jej obecności. Scenarzysta korzysta głównie z "Biblii", zmieniając trochę wydźwięk zawartych w niej historii. To najlepsza część "Świetlistej Brygady", ponieważ nawiązuje do czegoś nam nieobcego, a jednocześnie zmodyfikowanego. Poza tym do tej pory czytelnik czuje się zaintrygowany tym, co się dzieje, skąd się wzięły na ziemi anioły oraz co wspólnego z nimi mają amerykańscy i niemieccy żołnierze.
Potem zaczyna się droga ku przewidywalnemu zakończeniu. To wciąż jest efektowny komiks z wartymi uwagi pomysłami, ale scenarzysta nawet przez moment nie stara się zmylić czytelnika co do kierunku, w jakim podąża historia, wprowadzić zaskakujących zwrotów akcji. Najgorsze, że w finalnych aktach stawia na patetyczność, która jest zupełnie niepotrzebna "Świetlistej Brygadzie". W ten sposób lektura jeszcze bardziej zniechęca kliszami. W końcu postacie heroicznych Amerykanów to żadna nowość.
Problem w odbiorze występuje również przy bohaterach – jest ich tak dużo, że trudno wszystkich zapamiętać, a wyróżniają się w niewielkim stopniu. Kilka osób da się odróżnić od reszty, ale to za mało, żeby chwilami nie być zdezorientowanym, kto kim jest. Trochę to także kwestia rysunków, bo na pierwszy rzut oka poznaje się tylko Chrisa, zaś z pozostałymi jest różnie. Mimo wszystko podobają mi się ilustracje. Sceny walki są widowiskowe, a zimowe scenerie (akcja dzieje się w grudniu) dobrze uzupełniają się z wojennymi klimatami i roztaczającymi niebieskie światło aniołami. Oznacza to, że najczęściej stosowane są kolory chłodne, ewentualnie szare, jednak to pasuje do charakteru tej pozycji.
Osobowości postaci nie są zachwycające, ale mają specyficzne cechy (np. znajdzie się fan komiksów o superbohaterach i jeden sympatyczny świr). Nie sprawia to, że jakiekolwiek śmierci poruszają, co jest znaczącą wadą, ponieważ przez to komiks nie trzyma w napięciu. Przeciwnicy natomiast prezentują się nieco bezbarwnie. Sama pewność siebie nie czyni ich pasjonującymi, ponadto przydałoby się głębiej sięgnąć w związaną z nimi przeszłość, żeby czytelnik mógł chociaż zrozumieć intencje drugiej strony. Historia buntu aniołów przeciwko Bogu opowiedziana z perspektywy tych pierwszych też byłaby mile widziana. Jasny podział na dobro i zło to zbyt duże uproszczenie.
"Świetlistą Brygadę" czyta się w szybkim tempie, dzięki dynamicznej akcji i momentami zabawnym dialogom. Widać, że pisał je ktoś, kto potrafi wczuć się w żołnierskie postacie. Zaletą komiksu jest również fakt, że przedstawia zamkniętą fabułę, więc wszystkie wątki zostają właściwie zakończone. Nie jest to równoznaczne z tym, iż koniecznie trzeba sięgnąć po ten tytuł, ale należy przyznać – mimo pewnych wad oferuje przyzwoitą, lekką rozrywkę. Połączenie klimatów wojennych z biblijnymi wypada całkiem atrakcyjnie, a niektóre fragmenty (np. związane ze starożytnym Rzymem) doskonale wprowadzają w niezwykły świat. Musicie tylko odpowiedzieć sobie na jedno pytanie – czy będzie wam przeszkadzała prostota fabuły? Jeśli tak, to raczej nie macie czego tutaj szukać.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz