Chew: Flambirowanie

2 minuty czytania

Chew: Flambirowanie

Bez trudu można orzec, że w trzecim tomie "Chewa" scenarzysta John Layman chciał złapać dwie sroki za ogon. W kolejnej odsłonie przygód cybopaty autor poszedł nie w ilość, a w jakość poruszonych wątków. Z bardzo dobrym efektem.

Na niebie pojawiły się dziwne napisy ułożone jakby z płomieni. Najtęższe umysły naszego globu nie potrafią odszyfrować nieznanego ludzkości języka. Niepewność zarówno wśród zwykłych obywateli, jak i w szeregach rządu czy NASA narasta, co ma niebagatelny wpływ na funkcjonowanie m.in. FDA. Krótko mówiąc, w obliczu budzących niepokój napisów mało kto przejmuje się prohibicją na drób. Bynajmniej nie oznacza to nudy dla Tony'ego Chu.

Agenci Chu i Colby wprawdzie już tak często nie ścigają łamiących przepisy dotyczące drobiu, ale ich przełożony dba, by nie spoczęli na laurach. Sęk w tym, że wysyła ich na najniebezpieczniejsze z niebezpiecznych misji. Powód? Bardzo prosty – chce pozbyć się Tony'ego, którego szczerze nienawidzi. Oczywiście dla czytelników oznacza to pokaźną porcję zabawnych sytuacji i uszczypliwych dialogów. W połączeniu z bardzo szybko rozwijającą się historią to mieszanka wybuchowa, zapewniająca bodaj najlepszy relaks spośród dotychczasowych tomów serii.

Mimo sporej dawki humoru, w trzeciej odsłonie "Chewa" najważniejsze są śledztwa dwóch agentów, a te zaprowadzą ich zarówno do osób, których znają ze względów osobistych, jak i do tych, których najchętniej w życiu by nie poznali. Starzy znajomi wracają, ale ich występy to wciąż preludium do obiecującej i bezpośredniej konfrontacji, która prędzej czy później musi nastąpić. Oczekiwanie nie przeszkadza jednak w czerpaniu radości z lektury. Dialogi, do jakich zdążył nas już przyzwyczaić John Layman, są "cięte" i świetnie napisane, co trochę kontrastuje z kreskówkowym stylem rysunków. Niemniej efekt jest więcej niż zadowalający. Nie uświadczymy dennych lub pozbawionych sensu wypowiedzi. Rozmowy ze świadkami popychają fabułę do przodu, zaś kolejne etapy śledztwa naszpikowane są nie tylko konwersacjami i bardziej dynamicznymi scenami (bitwa na jedzenie!), lecz także ciekawymi postaciami. Nawet drugoplanowi bohaterowie, jak choćby Oliwka czy przełożony agentów, zostali właściwie sportretowani. Tym samym nie stanowią jedynie tła opowieści, co pozytywnie wpływa na jej odbiór.

Chew: FlambirowanieChew: Flambirowanie

John Layman po chwilowym spadku formy wrócił w chwale – czwarty album "Chewa" jest najlepszym spośród dotąd recenzowanych. Pomniejsze elementy historii zgrabnie układają się w odpowiednio zwariowaną całość, zmiksowaną oczywiście ze świetnymi ilustracjami Roba Guillory'ego. "Flambirowanie" to porcja smakowitej rozrywki.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
6.5 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...