Miasto psów część 1

2 minuty czytania

Miasto psów część 1

Yohan Radomski – ciekawostka: Francuz polskiego pochodzenia – i Jakub Rebelka postanowili stworzyć mroczne fantasy. Z jakim skutkiem? Nie najgorszym, ale z drugiej strony mogło być lepiej.

"Miasto psów część 1" to komiks liczący około sześćdziesięciu stron i początek dylogii, czyli po jego lekturze powinniśmy poznać dużą część historii. Dostajemy pokrótce opisany świat, przedstawienie najważniejszych postaci i główny problem. Tej pozycji daleko do oryginalności w tych aspektach, bo postawiono bardziej na epatowanie mrokiem. Ludzie dokonują tutaj czynów po prostu złych – od morderstw po kazirodztwo – tylko w opisie tego bagna zła, które wciąga bohaterów, nie zawsze widać jakiś cel.

W którymś momencie można zacząć się zastanawiać, dokąd ma zmierzać ta pełna okrucieństw fabuła, zwłaszcza że trudno szukać w niej pozytywnych fragmentów. Niby przeciwko antagoniście tworzy się grupa osób, która może stawić mu czoła, lecz nie są oni w pełni dobrzy (a przynajmniej nie sprawiają takiego wrażenia). W końcu nie wiadomo, dlaczego mamy im kibicować ani kogo należy lubić. Mało, kto też budzi zainteresowanie, skoro największe zło jest szczelnie owiane tajemnicą, natomiast wróg – wuj protagonistki, Enory – prezentuje się jak szaleniec, który nie pragnie postępować w sposób moralny – w jego charakterze nie ma więc niczego wartego uwagi. Pozostałe sylwetki są przedstawiane powierzchownie, poza tym nie mamy wglądu w myśli kogokolwiek, co także powoduje dystans. Przydałoby się poznać głębiej intencje postaci i ich charaktery.

Czy z powyższego marudzenia wynika, że "Miasto psów część 1" to tytuł przekombinowany i sztucznie grający na emocjach czytelnika? Nie do końca tak jest. Wystarczyłoby tylko nieco ograniczyć makabrę albo właściwie ją uzasadnić. Trzeba jednak wciąż docenić odwagę scenarzysty, Yohana Radomskiego, który nie przebiera w środkach w celu stworzenia lektury pełnej niegodziwości. Być może nawet trochę inspirował się "Grą o tron", szkoda, że nie pamiętał o interesująco skrojonych sylwetkach. Samo szokowanie to za mało.

Miasto psów część 1

W scenariuszu, chociaż mało odkrywczym, znalazły się jednak ciekawe pomysły. Między innymi podobać się mogą wizje miast, z których każde ma w swojej nazwie jakieś zwierzę i pełni ono istotną rolę – np. armia Miasta psów walczy, używając czworonożnych stworzeń jako wierzchowców. W ogóle posępne realia z interesującą fantastyką to duża zaleta komiksu. Świetnie spisał się także Jakub Rebelka to wszystko przedstawiając. Rysunki są utrzymane w ponurej kolorystyce, a postacie to trochę taki miszmasz urody i brzydoty w zależności, o kogo i o jaką sytuację chodzi – czy to namiętna scena z niewinną kobietą, czy fragment walki, pokazujący ogarniętych żądzą mordu wojowników. Najprościej powiedzieć, że ilustracje zostały narysowane w konwencji cut scenek z "Wiedźmina 2".

Nie mogę zapomnieć, że trochę wkręciłem się w tę opowieść i jestem ciekaw jej zwieńczenia. Posiada nawet interesujące wątki, chociaż głównie z powodu urwania ich w takich momentach, że ma się ochotę poznać, do czego prowadzi dalsza akcja. To jest jeden z najważniejszych powodów, dla których uważam "Miasto psów część 1" za komiks wyróżniający się spośród przeciętnych pozycji i mogący spodobać się czytelnikom szukającym mrocznej fantastyki. Jednak jeśli sam mrok to dla was za mało, liczycie na głębszą fabułę albo zajmujących bohaterów, nie sięgajcie po tytuł Yohana Radomskiego i Jakuba Rebelki.

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
5.5
Ocena użytkowników
5.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...