Usagi Yojimbo: Senso

2 minuty czytania

usagi yojimbo, senso

Komiksy poświęcone postaci królika samuraja, Miyamoto Usagiego, mają już ponad trzydzieści lat. Ich twórca, Stan Sakai, wciąż jednak kontynuuje przygody długouchego wojownika i rozpoczyna tym samym nową miniserię o tytule "Senso". Scenariusz został zainspirowany książką "Wojna światów" H.G. Wellsa, która opowiada o inwazji kosmitów na wiktoriańską Anglię, z tym, że w komiksie Sakai UFO przeprowadza atak na feudalną Japonię.

Ta absurdalna historia rozpoczyna się od bitwy pomiędzy panem Hikiji a klanem Geishu, na którego czele stoi pan Noriyuki. Podczas zaciekłej i wyrównanej walki na ziemię spada dziwny metalowy obiekt, siejąc zniszczenie w obu armiach. Okazuje się on początkiem ofensywy Marsjan, pragnących podbić świat antropomorfizowanych zwierząt. Warto tutaj dodać, że akcja komiksu rozgrywa się piętnaście lat po zdarzeniach z głównej serii "Usagi Yojimbo". Dla wielbicieli przygód Usagiego jest to więc powrót do siedemnastowiecznej Japonii i ulubionych (starszych już) bohaterów. Niestety nowi czytelnicy raczej nie mają czego szukać w "Senso". Będą czuć się zagubieni, prawdopodobnie również znudzeni – podobnie jak ja.

usagi yojimbo, senso

Recenzowany komiks składa się z sześciu części, a te opowiadają o chaotycznej walce z kosmitami, której brakuje absolutnie wszystkiego. Nie jesteśmy w stanie poznać ani polubić postaci postawionych w tak niecodziennej sytuacji, że cała dramaturgia historii wydaje się sztuczna i męcząca. Bohaterowie właściwie nie dają siebie poznać, ponieważ czas spędzają na analizowaniu sytuacji oraz próbach zażegnania niebezpieczeństwa pochodzącego z kosmosu. Momentami Stan Sakai rzuca małe światło na prywatne sprawy występujących charakterów, ale te są nieliczne i przedstawiane zbyt powierzchownie, żeby mogły obchodzić. Na domiar złego poboczne wątki, skupiające się na osobistym życiu postaci, wydają się doczepiane na siłę. Ni stąd, ni zowąd nagle królik samuraj przypomina sobie o synu albo zaczyna rozmawiać o swojej niespełnionej miłości... To nie jest naturalne zachowanie.

Trzeba przyznać, że opis nie oszukuje i rzeczywiście część bohaterów na przestrzeni stu pięćdziesięciu stron musi zginąć, żeby pokonać najeźdźców. Problem leży w tym, że każda śmierć, oczywiście do bólu patetyczna, dotyczy papierowej, nudnej postaci – choć należy dodać, iż w "Senso" nie uświadczymy żadnej lepszej, czyli choćby w niewielkim stopniu ciekawej. Akcja zlatuje na kolejnych potyczkach, nieprzynoszących ani grama napięcia i pozbawionych wszelkiej finezji. Dla mnie starcia były zwykłą, nużącą sieczką, którą chciałbym jak najszybciej skończyć. Rozczarowuje również prezentacja atakujących Marsjan. Okazują się ośmiornicami bez charakteru, które siłą i wydumanymi wynalazkami chcą podbić świat. Niezbyt oryginalne, a co najważniejsze: w ogóle niefascynujące. Jak cały komiks.

usagi yojimbo, senso

Trudno mi pochwalić nawet rysunki. Bitwy można było przedstawić lepiej, skoro w dużej mierze tworzą komiks. Tymczasem w zamierzeniach pewnie widowiskowe, okazują się chaotyczne, mam wrażenie wszechobecnej furii. Bez dalszego rozwodzenia się – zdecydowanie nie polecam sięgania po "Senso", chyba że czytelnikom już dobrze zaznajomionym z Usagim Yojimbo. Na start jest to słaby wybór.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
4
Ocena użytkowników
3 Średnia z 3 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...