Kim był Sir Terry Pratchett? Chciałam napisać, że autora słynnego cyklu o Świecie Dysku nikomu nie trzeba przedstawiać. Długo zastawiałam się jednak nad początkiem tego tekstu i w końcu podjęłam inną decyzję. Oto Sir Terry Pratchett, ale nie humorysta i śmieszny człowiek w kapeluszu, lecz mężczyzna, dla którego siłą napędową była wściekłość. Pisarz wielokrotnie wspominał, że fantastyka to nie smoki, bitwy i królowie, lecz umiejętność patrzenia na rzeczywistość z innej perspektywy. "Kiksy klawiatury" stanowią zbiór esejów, artykułów oraz przemówień, pozwalających nam spojrzeć na Mistrza pod innym kątem, a niezwykła podróż, w jaką się wybierzemy, sprawi, że na pewno inaczej podejdziemy nie tylko do jego twórczości, ale też do niego samego. Książka jest hołdem złożonym niezwykłemu człowiekowi oraz wyrazem złości przyjaciela pisarza – Neila Gaimana, który zdecydowanie za szybko stracił kogoś bliskiego.
W zbiorze znajdziemy teksty poświęcone pisaniu, porady dla przyszłych autorów, księgarzy oraz fanów literatury. Nie ma tutaj nawiązań do Dysku, są za to odwołania do tworzenia literatury w ogóle. Terry Pratchett potrafi z dystansem opowiadać o swojej karierze, jej nie zawsze łatwych i przyjemnych początkach oraz tym, jak życie potrafi nas zaskakiwać. Wewnętrzny gniew okazał się fenomenalną siłą, z której zrodził się Dysk i jego osobliwe postaci, stanowił swego rodzaju energię napędzającą do działania oraz ścierania się z księgarzami nieprzygotowanymi na jego wizytę, nauczycielami niesłuchającymi dzieci do końca, bo sami przecież wiedzą lepiej oraz krytykami bezmyślnie zaliczającymi jego prozę do "gorszej", "mało znaczącej" kategorii, jaką w ich mniemaniu jest fantastyka. Dowiemy się także, dlaczego na świecie nie ma równoumagicznienia, a Gandalf z nikim się nie związał. Terry Pratchett był człowiekiem, który inteligencją i ironią mógłby obdarzyć mieszkańców sporego miasta, a jednocześnie utrzymywał swoje utwory w klimacie zabawnych historii o mieszkańcach pewnego świata, wcale nie tak bardzo różniącego się od naszego. Jego gniew zrodził się także z powszechnego niezrozumienia, że to, co zabawne, wcale nie jest błahe, a fantastyka nie należy do utworów drugiej kategorii.
Książka została podzielona na cztery części, gdzie pierwsze trzy dość płynnie się ze sobą łączą, przechodzą jedne w drugie oraz podejmują podobną tematykę. Jednak całość nabiera zupełnie innego wyrazu, kiedy zaczynamy czytać ostatnią partię tekstów. Wypowiedzi dotyczące choroby, która niepostrzeżenie się pojawiła i coraz bardziej panoszyła w umyśle artysty, filozofa, erudyty, sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać nie tyle nad śmiercią jako taką, ale nad tym, jak sobie z nią poradzić. Kiedy Terry Pratchett dowiedział się o swojej chorobie, postanowił powiedzieć o niej wszystkim i to nie dlatego, żeby wzbudzić zainteresowanie mediów lub podnieść sprzedaż książek, gdyż nigdy nie musiał uciekać się do takich metod. Twórca łagodnego Śmierci mógł równie dobrze wycofać się całkowicie z życia publicznego i skupić na swoim zdrowiu, tylko że wtedy niestety choroba by zwyciężyła. Zmienił zatem podejście i ukierunkował swój gniew nie na szkolnictwo, krytyków czy rynek wydawniczy. Tym razem wściekłość skoncentrowała się na zdradzieckim organizmie, genach, odmawiającym posłuszeństwa mózgu, no i przede wszystkim kraju, gdzie nie ma się prawa zadecydować o własnym życiu lub jego zakończeniu. Autor postanowił przemówić w imieniu wszystkich tych, których dotychczas nie słuchano i zmusić do dyskusji, czym jest godna śmierć.
Jeśli chcielibyście przeczytać lekturę lekką, łatwą i przyjemną to ta zdecydowanie taką nie będzie. Opisuje w zabawny i ironiczny sposób poważne kwestie oraz problemy wymagające głębszej refleksji, a tym samym zmusza do zastanowienia się nad problemami natury egzystencjalnej. Trudno wdawać się w jakąkolwiek dyskusję, bo sposób patrzenia na poruszane zagadnienia jest ściśle indywidualny, ale jedno jest pewne – ta pozycja da wam do myślenia. Entuzjastów twórczości Mistrza nie trzeba zachęcać, ale w tym zbiorze każdy znajdzie coś dla siebie. Nie trzeba być fanem pisarza, ani nawet czytelnikiem utworów z gatunku fantasy, aby móc docenić wagę zawartych w zbiorze konkluzji. I już na koniec, cytując wypowiedź Piotra W. Cholewy: "o Jego talencie i mądrości przekonamy się tym bardziej teraz, kiedy go zabrakło. Od 12 marca 2015 roku nasz świat jest nieciekawie kulisty."
Dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-ka za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz