Kate i Leopold

3 minuty czytania

Zagadnienie podróży w czasie otwiera przed filmowcami wiele dróg do ciekawych scenariuszy. Wyjątkiem nie są twórcy komedii romantycznych, chętnie sięgający po tę koncepcję w swoich produkcjach. Wystarczy wspomnieć recenzowany przeze mnie całkiem niedawno "Czas na miłość". Nieco ponad dekadę wcześniej takim wehikułem postanowił pobawić się także James Mangold ("Przerwana lekcja muzyki", "Tożsamość"). Wymyślona przez niego fabuła zaowocowała stworzeniem filmu pt. "Kate i Leopold".

kate i leopold

Po latach poszukiwań Stuartowi Besserowi udaje znaleźć się szczelinę w czasie. Aby portal w niej zawarty zadziałał, należy skoczyć z jednego z nowojorskich mostów. Zdesperowanemu naukowcowi sztuka ta udaje się bez problemu i w konsekwencji ląduje w samym środku XIX-wiecznej Ameryki. Zafascynowany zaczyna podążać za wspaniałym wynalazcą tej epoki – Leopoldem, trzecim księciem Albany, pstrykając przy okazji mnóstwo zdjęć. Gdy chce wrócić do teraźniejszości, role się odwracają – tym razem to Leopold goni Stuarta. Przypadkowo więc książę przenosi się wraz ze ściganym do XXI wieku. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że portal czasoprzestrzenny otwarty jest tylko okresowo – kolejny raz dopiero za tydzień. Wynalazca zmuszony jest więc zostać w przyszłości. Zupełnie niespodziewanie poznaje byłą narzeczoną Stuarta – Kate, mieszkającą piętro wyżej.

kate i leopold

Nawet jako mężczyzna muszę przyznać, że film podoba się głównie ze względu na rolę Hugh Jackmana doskonale odgrywającego Leopolda. Przystojny, szarmancki, z perfekcyjną znajomością etykiety – wymarzony książę z XIX wieku. Jestem przekonany, że zdobyte tu doświadczenie wykorzystał następnie w stworzeniu postaci Roberta Angiera w "Prestiżu". Zestawienie naszego "luzackiego" stylu życia z dworskimi manierami daje nie tylko komiczny efekt, ale również pokazuje, co oznacza bycie prawdziwym dżentelmenem. Fakt, są pewne archaizmy, od których na szczęście odeszliśmy (mężczyzna wstaje, gdy kobieta opuszcza swoje miejsce przy stole), lecz większość niuansów z zachowania Leopolda sprawia, że kobieca część widowni z pewnością chciałaby mieć takiego faceta w domu. Hugh Jackman odwalił naprawdę kawał porządnej roboty.

kate i leopold

Z drugiej strony mamy Meg Ryan (Kate McKay), która występowała w praktycznie każdej komedii romantycznej przełomu XX i XXI wieku. Przyznam szczerze, że wtedy miałem jej po dziurki w nosie (taki sam przesyt jak w przypadku Hugh Granta), lecz po latach oglądanie jej drobnej postaci sprawiło mi przyjemność (szczególnie gdy porówna się twarz ówczesnej Meg z tą teraźniejszą...). Robi, co może, żeby nie odstawać od genialnego Hugh Jackmana, ale nie do końca udaje jej się ta sztuka. Gra dobrze, lecz postać Leopolda przyćmiła wszystkich, włącznie z główną rolą żeńską. Docenić należy również Lieva Schreibera (Stuart Besser) oraz Breckina Meyera (brat Kate, Charlie McKay), którzy dopełniają szczególnie element komediowy produkcji.

kate i leopold

Oczywiście można się czepiać wszelkich fragmentów, w których twórcy uprościli ideę podróży w czasie (np. skoro zarówno w XIX, jak i XXI wieku skaczemy z mostu w portal, to po drugiej stronie powinniśmy... spaść z dużej wysokości), ale przecież nie o to chodzi w tego typu filmach. Drażniła mnie natomiast inna rzecz – Leopold bardzo szybko zaadaptował się do dziwacznych warunków z jego przyszłości. Na początku niby jest zszokowany, ale prędko przystosowuje się do samochodów, klubowych imprez czy telewizji. Kompletnie nie razi go również fakt, że wszyscy dookoła mają go za czubka, który przez całą dobę bawi się w księcia-dżentelmena.

W kwestii muzycznej nie mogę się do niczego przyczepić – ot, coś tam w tle brzdękało, ni to przeszkadzało, ni wprawiało w ekscytację. Żałuję jednak, że dopiero na napisach końcowych pojawił się wspaniały utwór Stinga – "Until". Kawałek ten nieodparcie kojarzy mi się z wielkimi salami balowymi, na których pary z epoki wiktoriańskiej wirują w przepięknym walcu, a jednocześnie w jakiś sposób sprawia, iż serce wyrywa się z piersi. Żałuję, że nie dało się wpleść go umiejętnie w fabułę, jak chociażby "El Tango De Roxanne" w "Moulin Rouge" czy "Por una Cabeza" w "Zapachu kobiety". Tak zaprzepaszczona została szansa na pamiętaną przez dekady scenę. Dobrze (przynajmniej okiem laika) wypada za to charakteryzacja – XIX-wieczne stroje wyglądają realistycznie i przyjemnie się na nie patrzy, szczególnie gdy Leopold nosi je w teraźniejszości.

kate i leopold

Podsumowując, "Kate i Leopold" to sympatyczna komedia romantyczna, raczej leżąca na półce tych przeciętnych. Doskonały Hugh Jackman oraz dobra reszta obsady sprawią, że z pewnością spędzicie z drugą połówką udany wieczór. W końcu połączenie XIX-wiecznego dżentelmena z porywczą karierowiczką z XXI wieku musi dać wybuchowy efekt. Uważajcie tylko, żeby wasza domowa płeć piękna nie zaczęła zwracać wam uwagi na parszywe maniery! Z drugiej strony, kto z nas nie chciałby być tak szarmancki, że oczy wszystkich kobiet skupiałyby się tylko na nim?

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
7 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...